Badają przeszłość 14‑latki. Nowy kierunek śledztwa ws. tragedii
Prokuratura chce zbadać przeszłość nastolatki z Zalasewa pod Poznaniem. 14-latka to jedna z ofiar tragicznego pożaru, w którym zginęła czteroosobowa rodzina. Śledczy nie wykluczają, że mogło być to zabójstwo lub rozszerzone samobójstwo.
26.10.2022 | aktual.: 26.10.2022 14:22
Do tragicznego pożaru domu jednorodzinnego w Zalasewie doszło dwa tygodnie temu. W trakcie akcji gaśniczej strażacy natknęli się na dwa ciała, a dwa kolejne zostały znalezione w trakcie przeszukiwania pogorzeliska. Jak podawała policja, zmarli to małżeństwo - 61-letni mężczyzna i 55-letnia kobieta - oraz dzieci w wieku 9 i 14 lat.
Badający sprawę śmierci rodziny śledczy wstępnie brali pod uwagę zarówno hipotezę o tzw. rozszerzonym samobójstwie, jak i udział w zdarzeniu osób trzecich oraz wywołanie pożaru w celu ukrycia przestępstwa.
Z najnowszych informacji do których dotarli dziennikarze Radia Poznań wynika, że dziewczynka miała wcześniej kilka razy próbować odebrać sobie życie. Ostatni raz miała podjąć taką próbę podczas tych wakacji. 14-latka miała zranić się w ręce i szyję.
Ten wątek jest badany przez poznańską prokuraturę, która chce poznać wszystkie szczegóły z życia rodziny z ostatnich kilku miesięcy.
Ustalono przyczynę śmierci 9-latka
Jak dotąd biegłym udało się ustalić jedynie przyczynę śmierci 9-latka. - Według wstępnej opinii biegłych chłopiec zmarł w wyniku obrażeń czaszkowo-mózgowych spowodowanych zadaniem licznych ciosów w obrębie głowy i twarzy narzędziem tępokrawędzistym - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ
W sprawie nadal trwają czynności procesowe, a materiał i ślady zgromadzone na miejscu zdarzenia są analizowane przez biegłych "zarówno w zakresie ich pochodzenia, a także związku z tym zdarzeniem".
Zobacz także
Pytany o to, czy znaleziono narzędzie, którym zadano ciosy zmarłemu chłopcu prokurator powiedział, że na miejscu pożaru "ujawniono liczne ślady i dowody", a zadaniem biegłych będzie określenie, czy mają one związek ze zdarzeniem i "czy przyczyniły się do śmierci konkretnych osób".
Dopytywany przez dziennikarzy o ewentualne obrażenia wykryte na ciałach zmarłej kobiety i dziewczynki, zaznaczył, że na razie biegli nie są w stanie określić opinii ostatecznej w tej sprawie ze względu na wysoki stopień oparzeń i zwęglenia zwłok. Przyznał również, że jak dotąd biegły nie określił nawet wstępnego mechanizmu i przyczyny powstania pożaru w domu.
Nie wiadomo, czy żyli w czasie pożaru
Prokurator przyznał również, że na razie nie wiadomo, czy w chwili powstania pożaru domownicy żyli. - Potrzebne są dodatkowe badania na obecność tlenku węgla w płucach, we krwi - powiedział.
Prok. Wawrzyniak nie chciał potwierdzić nieoficjalnych informacji o tym, że zmarły mężczyzna miał założony na głowę worek. - Ujawnione na miejscu zdarzenia ślady, dowody są analizowane i będą oceniane przez biegłych - podkreślił. Ocenił, że ostateczne opinie biegłych ws. śmierci wszystkich domowników mogą zostać sporządzone w ciągu miesiąca.
Pytany o ewentualny motyw dotyczący udziału osób trzecich w tym zdarzeniu, prokurator wskazał, że śledczy muszą np. ustalić, czy tragicznie zmarła rodzina miała problemy z innymi osobami.
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.
Źródło: Radio Poznań/PAP/WP