Whisky na receptę
"W głębi kraju Poprawka XVIII została przyjęta z większą pokorą. Wyraźnie spadła liczba leczących się alkoholików, notowano mniejszą liczbę aresztowań za pijaństwo. Ale w Nowym Jorku i innych wielkich miastach znakomita większość pijących piła jeszcze więcej. Stosowano różne metody. Jedną z nich były recepty od lekarza. (...) Kilka destylarni mogło nadal funkcjonować, produkując whisky do celów medycznych. Lekarze wypisywali whisky na receptę i był to zupełnie legalny sposób na zakupienie jej i przyniesienie do domu".
Alkohol przemycano na wariata. "Do Amerykańskich portów wpływały statki z rumem z Bimini, Belize lub St. Pierre udając, że przewożą inny towar. W Detroit przez rzekę przeprawiały się promy z dobrą kanadyjską whisky. (...) Alkohol był też ukrywany w pociągach przekraczających granicę z Kanadą. Te różne formy przemytu były tak skuteczne, że w 1925 roku Lincoln C. Andrews z departamentu skarbu stwierdził, że jego agenci przechwytują jedynie 5 proc. alkoholu szmuglowanego do Stanów Zjednoczonych.
Najobfitszym źródłem alkoholu były jednak nielegalne gorzelnie. Z książki można się dowiedzieć, że "pod koniec lat dwudziestych dostarczały one, według szacunków Biura Prohibicyjnego, około ośmiu razy więcej niż nielegalna produkcja uboczna spirytusu przemysłowego".
Na zdjęciu: Nielegalne gorzelnie okazały się najobfitszym źródłem alkoholu. Za miarę powszechności nielegalnego wytwarzania alkoholu można przyjąć wielkość produkcji cukru kukurydzianego. Pomiędzy rokiem 1919 i 1929 jego produkcja wzrosła sześciokrotnie.