Piersówka za podwiązką
"Zaczęły się mnożyć lokale ze staromodnymi kontuarami, gdzie podawano koktajle z pogardzanym przed prohibicją ginem (75 centów dla gości, za darmo dla policji). (...) Czasami lokal był dzielony ścianą na pół, tak więc 'mokra' część imprezy była dostępna dla wybranych i niewidoczna dla policji. Szacuje się, że w 1929 roku w samym Nowym Jorku funkcjonowało 30 tysięcy tajnych barów - speakeasy".
Małe buteleczki chowano w kieszeniach lub za podwiązką. "Z piersiówek popijali zarówno mężczyźni, jak i kobiety podczas meczów futbolowych oraz wszelkich innych okazji towarzyskich. Kształty i wzory maleńkich buteleczek stały się elementem mody damskiej i męskiej, tak jak fason butów".
Na topie były też fałszywe sklepy - lokale z mylącą klienta wystawą. Ewa Winnicka wspomina w książce niejakiego Lou Alperna z Manhattanu: "Młody człowiek, który nie mógł sobie znaleźć zajęcia przed prohibicją, po jej wprowadzeniu znalazł sposób na życie. Na Czterdziestej Dziewiątej Ulicy (między Broadwayem i Siódmą Aleją) otworzył pięć sklepów, na wystawie których stały wyłącznie butelki coli. W środku sprzedawał wyłącznie alkohol (wystarczała cotygodniowa łapówka dla policji)".
Na zdjęciu: Nowy styl życia. Kobiety i ich tajne skrytki.