Nowoczesna i PSL chcą odwołać Jurgiela po publikacji WP, PO trzyma dystans. „Schetyna nas grilluje”
PSL i Nowoczesna zbierają podpisy pod wnioskiem o odwołanie Krzysztofa Jurgiela, dołączyć ma też Platforma, która wykorzystała sytuację do pokazania, że jest największą partią opozycyjną – dowiedziała się Wirtualna Polska. Wniosek to wynik ujawnionego przez nas kryzysu w rządowej agencji, który uniemożliwia wypłacanie rolnikom unijnych dopłat i grozi nałożeniem na Polskę 2,5 miliarda kary.
12.05.2017 | aktual.: 13.05.2017 11:41
W czwartek sytuacją w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zajmowała się sejmowa komisja rolnictwa. Szef ARiMR Dariusz Golec nie przekonał posłów opozycji, że jest w stanie opanować kryzys.
- Jeśli ktoś ma być szybko odwołany, to pierwszym szkodnikiem na naszej liście jest minister Jurgiel – mówi nam Władysław Kosiniak-Kamysz. Według szefa PSL informacje o problemach z dopłatami ujawnione przez Wirtualną Polskę „są kluczowe”. – Zwłaszcza, że o zagrożeniu 2,5 mld kary piszą sami wiceprezesi ARiMR – zaznacza Kosiniak-Kamysz.
Również Piotr Zgorzelski jest zdania, że problemy z systemem komputerowym w ARiMR ”przepełniły czarę goryczy”. - Politycy PiS oszukali rolników, bo obiecywali w kampanii wyborczej podwojenie dopłat, a teraz nie są w stanie nawet wypłacić tych, które my wywalczyliśmy – mówi nam poseł PSL.
Ludowcy jeszcze w czwartek zdecydowali się na złożenie wniosku o odwołanie Jurgiela i zaczęli zbierać podpisy. Według naszych rozmówców z Platformy i PSL Kosiniak-Kamysz rozmawiał na ten temat z liderem Platformy, jednak Grzegorz Schetyna początkowo nie zadeklarował poparcia dla pomysłu.
– Podpisało już wielu posłów Nowoczesnej. Tylko Schetyna był wstrzemięźliwy. Grilluje nas, by pokazać, jak Plaftorma jest ważna – mówił w czwartek Wirtualnej Polsce jeden z polityków PSL.
Do złożenia wniosku o wotum nieufności dla ministra potrzeba 46 podpisów, a ludowcy i Nowoczesna mają w sumie 43 posłów.
Polityk z władz Platformy: - Z PSL-em mamy dobre relacje, ale z Nowoczesną jest gorzej. Ostatnio bez przerwy nas atakują. Powinni wiedzieć, że bez nas nie złożą wniosku o odwołanie ministra. Jeśli brakuje im kilku podpisów, to mogą być pewni, że żaden z naszych posłów bez zgody władz partii się nie podpisze.
W piątek Platforma złagodziła stanowisko. Posłanka PO Dorota Niedziela wyjaśniła w rozmowie z Wirtualną Polską, że w czwartek doszło tylko do ”wstępnej rozmowy” PO i PSL ws. wniosku o odwołanie ministra rolnictwa, a Platforma z pewnością poprze ten wniosek, choć – jak zaznaczyła – nie ma w tej sprawie jeszcze decyzji władz klubu.
- To zawsze jest decyzja klubowa, a nie pojedynczych posłów. Sytuacja w ARiMR jest poważna i pokazuje absolutną nieudolność tego rządu. Nawet wiceszefowie rządu to przyznają – mówi nam wiceszefowa komisji rolnictwa.
Wątpliwości co do poparcia wniosku o odwołanie Krzysztofa Jurgiela nie ma wiceszef Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz.
- Absolutnie poprzemy wniosek PSL. Zbieramy podpisy, bo sytuacja jest na tyle poważna, że dopłaty dla rolników są zagrożone. Widać, że ludzie powołani przez PiS do ARiMR nie radzą sobie z systemem dopłat – tłumaczy.
Innego zdania jest szef rolniczego OPZZ Sławomir Izdebski, który zauważa, że opozycja składając wniosek o odwołanie ministra go uratuje. - Partia rządząca nigdy się nie zdecyduje na odwołanie ministra. To może prędzej nastąpić w wyniku oddolnego nacisku organizacji społecznych, czy rolniczych – przekonuje.
Według Izdebskiego pierwszym krokiem powinno być odwołanie szefa ARiMR Dariusza Golca. Jego organizacja apeluje o to w wysłanym Jurgielowi piśmie "w związku z pogłębiającym się kryzysem” w ARiMR.
O problemach z uruchomieniem systemu komputerowego w tej agencji pisaliśmy po raz pierwszy na początku maja. Po naszym tekście sprawą zajęła się sejmowa komisja, PSL złożyło też wniosek o informację rządu w tej sprawie.
Agencja do tej pory nie odpowiedziała nam na pytania, ograniczając się do publikowania na stronie uspokajających komunikatów, zgodnie z którymi nie ma problemów z systemem komputerowym.
To oficjalne stanowisko ARiMR było sprzeczne z podpisanym przez wiceszefów agencji piśmie skierowanym do ministra rolnictwa, do którego dotarliśmy. ”Dalsze przesuwanie terminów wdrożenia oprogramowania będzie skutkować utratą unijnych środków i nałożeniem 2,5 mld zł kary” – piszą wiceprezesi ARiMR.
"Stwierdzamy bardzo poważne ryzyka związane z realizacją ustawowych działań ARiMR, informujemy o zagrożeniach, które mogą wystąpić w przypadku, gdy nie zostaną podjęte niezwłoczne działania” – alarmują.
Resort rolnictwa na nasze pytania odpowiedział po dwóch tygodniach, tłumacząc, że termin wdrożenia oprogramowania został przesunięty przez "konieczność certyfikacji".