PolskaPiS zrealizował plan. Przedłużenie stanu wyjątkowego będzie łatwiejsze

PiS zrealizował plan. Przedłużenie stanu wyjątkowego będzie łatwiejsze

W trakcie trzydniowego posiedzenia, Sejm zmienił swój regulamin. Do przedłużenia stanu wyjątkowego wystarczy teraz zwykła, a nie - jak do tej pory - bezwzględna większość głosów.

PiS zrealizował plan. Przedłużenie stanu wyjątkowego będzie łatwiejsze
PiS zrealizował plan. Przedłużenie stanu wyjątkowego będzie łatwiejsze
Źródło zdjęć: © PAP | Mateusz Marek
Radosław Opas

Przed rozpoczęciem środowych obrad Sejm minutą ciszy uczcił pamięć zmarłego 17 września br. byłego posła IV kadencji Michała Turkiewicza.

Jako jeden z pierwszych na mównicę wszedł Dariusz Joński. Poseł Koalicji Obywatelskiej złożył wniosek formalny o odroczenie posiedzenia Sejmu. - Do chwili, kiedy w porządku obrad znajdzie się punkt: informacja premiera Morawieckiego ws. korupcji, kumoterstwa i zatrudniania na masową skalę polityków, działaczy i ich rodzin z PiS w spółkach Skarbu Państwa - mówił w kierunku rządzących.

- Trzy redakcje, 50 dziennikarzy pokazało skalę patologii państwa PiS. Zamiast prawa i sprawiedliwości mamy zorganizowaną grupę. Pan, panie Kaczyński, zorganizował to patologiczne państwo PiS - dodał opozycyjny poseł.

Zobacz też: Nowacka bezlitosna dla Kaczyńskiego. Wymieniła całą listę

Głos zabrała też Paulina Hennig-Kloska z Polski 2050 Szymona Hołowni. - Państwo wpadło w sieci kumoterstwa, nepotyzmu i korupcji politycznej. Wykorzystujecie każdą szansę, by uwłaszczyć się na majątku państwowym, a potem wykorzystywać te zasoby, by umacniać swoją władzę. Miał pan walczyć z nepotyzmem. Gdzie ta walka? - pytała polityk Jarosława Kaczyńskiego.

- Powinniście się wstydzić. Macie tyle pieniędzy w budżecie i chcecie wydawać na armię. Gdzie jest ta wojna? Wojna toczy się w szpitalach, na SOR-ach. Tam jest prawdziwa wojna, bo tam giną Polacy, a wy dajecie tylko miliard złotych - stwierdził Dariusz Rosati z KO, krytykując politykę pieniężną rządu.

Rządu bronił Sylwester Tułajew. - W przeciwieństwie do parlamentarzystów PO bardzo się cieszę, że w sposób bardzo jasny zwiększamy środki na bezpieczeństwo obywateli - oznajmił poseł PiS.

Zobacz zapis transmisji: 38. posiedzenie Sejmu

Stan wyjątkowy. Opozycja krytycznie o wniosku Rady Ministrów

We wtorek odbyło się posiedzenie sejmowej komisji regulaminowej, na której przyjęto bez poprawek projekt zmian w Regulaminie Sejmu w sprawach stanów nadzwyczajnych. Za odrzuceniem projektu głosowała Koalicja Obywatelska.

Projekt zakłada m.in., że Sejm będzie głosował wniosek o przedłużeniu stanu nadzwyczajnego zwykłą większością głosów. Podkreślono też, że w debacie o wprowadzeniu lub przedłużeniu stanu nadzwyczajnego nie będzie można składać wniosków o odroczenie czy zamknięcie posiedzenia.

- Kiedy wyglądało, że katastrofa dla PiS jest blisko, nagle pojawili się uchodźcy, czyli ostatnia szansa na odbudowanie poparcia. Można powiedzieć, że uchodźcy spadli im z nieba. (…) Narracja mówiąca o tym, że do zapewnienia ochrony na granicy niezbędny jest stan wyjątkowy, jest absurdalna - powiedział podczas środowego posiedzenia Sejmu Tomasz Głogowski z KO.

Oświadczenie wobec projektu zmian w Regulaminie Sejmu przedstawiła też Katarzyna Kotula. - Jaki jest wasz plan, co się wydarzy, kiedy minie te magiczne 60 dni?. Czy Łukaszenka zniknie? Granice staną się szczelne? Wybudujecie chiński mur? Chcielibyśmy usłyszeć te argumenty - mówiła posłanka, prezentując stanowisko Lewicy.

Dodała, że stan wyjątkowy przy granicy z Białorusią rządzący wprowadzili po to, aby "nikt nie patrzył im na ręce". - Jesteście mistrzami manipulacji i zarządzania strachem - podkreśliła.

Zmiana regulaminu Sejmu

Za całością zmian w regulaminie Sejmu, wraz z poprawką PiS, opowiedziało się w środę 229 posłów, przeciw było 214, od głosu wstrzymała się 1 osoba.

Zgodnie z decyzją posłów, Sejm będzie głosował wniosek o przedłużeniu stanu nadzwyczajnego zwykłą większością głosów, a w debacie ws. wprowadzenia lub przedłużenia stanu nadzwyczajnego nie będzie można składać wniosków o odroczenie czy zamknięcie posiedzenia.

Jak sygnalizowali posłowie z PO i PSL, PiS bał się po prostu, że przegra głosowanie.

- Widać, że rząd nie ma większości, żeby przeprowadzić w normalnym trybie konstytucyjnym przedłużenie stanu wyjątkowego - powiedział we wtorek w rozmowie z dziennikarzem Radia ZET Jan Grabiec z Platformy Obywatelskiej.

Opozycja próbowała nie dopuścić do zmiany regulaminu Sejmu w tej sprawie, jednak wniosek blokujący szybki tryb pracy upadł.

Przedłużenie stanu wyjątkowego. Decyzja w czwartek

Jak wynika z harmonogramu obrad Sejmu, posłowie zajmą się wnioskiem prezydenta ws. wyrażenia zgody na przedłużenie stanu wyjątkowego dopiero w czwartek.

Wniosek będzie rozpatrywany w godz. 21.00–22.30. Bezpośrednio po debacie odbędzie się głosowanie.

Polski Ład. PiS chce kolejnych zmian w podatkach

W środę posłowie dyskutowali także o poprawkach, jakie PiS zaproponował do podatkowych zmian związanych z Polskim Ładem.

Jak przekonywali przedstawiciele partii rządzącej, Polski Ład to "historyczna obniżka podatków, z którą do tej pory nie mieliśmy do czynienia". Posłowie opozycji wskazywali z kolei, że nowe rozwiązania dotkną najbardziej aktywnych Polaków, a ewentualne profity zostaną zjedzone przez wysoką inflację.

- Wytworzyliście wizję, że te pieniądze ze składki zdrowotnej, którą podnosicie, pójdą na zdrowie, a to nieprawda, bo składka zdrowotna się nie zmieni. Na zdrowie nie ma ani jednej złotówki, więcej będzie za to w budżecie państwa, z którego znowu zasilicie dwoma miliardami TVP - powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz.

Jedna z poprawek zaproponowanych przez PiS dotyczy wprowadzenia ulgi dla klasy średniej dla osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą (JDG), które rozliczają się na skali podatkowej i zarabiają do 13 tys. zł. Kolejna przewiduje ulgę dla pracujących, którzy osiągnęli już wiek emerytalny. Jak wyjaśniał przewodnicący sejmowej komisji finansów Henryk Kowalczyk z PiS, miałaby ona wynieść ponad 85 tys. zł i zachęcać takie osoby, aby pozostały na rynku pracy.

Gorąca w Sejmie. Braun wyrzucony z obrad przez brak maseczki

W sprawie przedłużenia stanu wyjątkowego na granicy głos zabrał w środę Grzegorz Braun. Poseł Konfederacji skrytykował projekt dotyczący zmian w regulaminie Sejmu. - Nie twórzcie specustawodawstwa tam, gdzie można dochodzić do rozsądnych efektów zwyczajną ścieżką. Ta zwyczajna ścieżka to sensowna argumentacja, a nie nonsensowne happeningi, jak te w wykonaniu ministra bezpieki i jego pomagierów z ostatnich dni - powiedział polityk, odnosząc się do konferencji szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego na temat uchodźców zatrzymywanych na granicy.

Poseł poinformował, że Konfederacja będzie głosować za przedłużeniem stanu wyjątkowego. Rządzących nazwał jednocześnie "zorganizowaną grupą przestępczą premiera Morawieckiego".

Jeszcze przed wejściem na mównicę Braun został upomniany przez wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego, aby założył maseczkę ochronną. - Pan demonstruje swoją postawą stanowisko sprzeczne z regulaminem Sejmu. (…) - powiedział Zgorzelski. Po chwili poinformował, że zdecydował o wyrzuceniu polityka z obrad. - Na podstawie art. 175 ustęp 5 podjąłem decyzję o wykluczeniu posła Brauna z posiedzenia Sejmu - przekazał wicemarszałek. Poseł Konfederacji następnie zabrał teczkę i opuścił salę posiedzeń.

W obronie posła stanął później jego kolega z partii Artur Dziambor. - Wykluczono Grzegorza Brauna, dlatego że nie założył maseczki. Przecież to wasz minister mówił, że te maseczki przed niczym nie chronią. Mamy co do tego dosyć duża jasność. To, że Sejm wprowadził sobie takie zasady i tresuje w ten sposób posłów, wynika nie z wiedzy, a zabobonów - stwierdził polityk Konfederacji.

Poseł PiS atakuje opozycję: "Jesteście po stronie Łukaszenki i Putina".

O kryzysie migracyjnym w Sejmie wypowiedział się też były wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński. - Polskie państwo nie jest państwem papierowym i robi co może, aby zapewnić bezpieczeństwo Polakom. Jak można mieć w ogóle dzisiaj wątpliwości, kto jest winny temu, że nastąpiła śmierć kilku osób? Polska jest temu winna? Co Polska im zrobiła? - pytał polityk.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości zwrócił się bezpośrednio do zasiadających w ławach parlamentarzystów opozycji. - Wy jesteście po stronie Łukaszenki i Putina - stwierdził.

Ostatecznie projekt PiS ws. zmian w regulaminie Sejmu z uwagi na poprawki zgłoszone w II czytaniu ponownie został skierowany do komisji. Poprawki zgłosili posłowie PiS i Konfederacji.

PiS planuje zmiany na uczelniach. Pomysł Czarnka pod ostrzałem

W kolejnym punkcie posiedzenia posłowie zajęli się projektem ustawy o zmianie ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce. Skrytykowała go Barbara Nowacka. - Koalicja Obywatelska stoi na straży wolności słowa, nauki, badań naukowych. Składamy wniosek o odrzucenie w drugim czytaniu tej ustawy - oświadczyła polityk.

W podobnym tonie wypowiedział się też Michał Gramatyka z Polski 2050. - Istotą tej ustawy jest wyjęcie spraw dyscyplinarnych na uczelniach z rąk komisji uczelnianych i przekazanie ich do rozstrzygania komisji ministerialnej. Od lat na straży wolności akademickiej stoją niezależne od rządu władze - tłumaczył poseł.

Odnosząc się do szefa MEiN Przemysława Czarnka, zaznaczył, że "jego komisja (…) stanowi autokratyczne i przeciwwolnościowe narzędzie państwa, wymierzone w autonomię uniwersytetów".

Posłowie opozycji bez litości o Czarnku

- Ta ustawa jest wymierzona w myślenie. Na czele MEiN stoi faszyzujący homofob, człowiek nietolerancyjny - powiedział Krzysztof Mieszkowski z KO.

Głos w tej sprawie zabrała także Magdalena Filiks z Kolicji Obywatelskiej. Posłanka nie pozostawiła na ministrze suchej nitki.

- Tak naprawdę jest tylko jeden powód, dla którego musimy dyskutować nad tym absurdalnym projektem. Otóż minister, który chce tego projektu sam jest homofobem i niedouczonym ignorantem naukowym. Z jego wypowiedzi publicznych śmieją się dzieci na szkolnych korytarzach, bo jak się nie śmiać z kogoś, kto nie ma pojęcia ile lat żyje homo sapiens - powiedziała.

Jak przekonywała Filiks, szef MEiN "chce otoczyć się ludźmi na swoim własnym poziomie intelektualnym".

- Minister Czarnek czuje się tak osamotniony w tej śmieszności że postanowić ograniczyć autonomię uczelni żeby można było oficjalnie już teraz zaprzeczać nauce, rozumowi czy faktom naukowym. Ale przede wszystkim, żeby oficjalnie można było wygłaszać wszystkie homofobiczne hasła pod sztandarem edukacji i nauki. Mamy się godzić na (…) ograniczenie autonomii uczelni tylko po to, żeby minister Czarnek mógł się otoczyć w Polsce ludźmi na swoim własnym poziomie intelektualnym - stwierdziła.

Na temat tzw. pakietu wolnościowego wypowiedziała się także Barbara Nowacka z KO.

- Koalicja Obywatelska stoi na straży wolności, wolności słowa, wolności nauki, wolności badań naukowych. Dlatego składamy wniosek o odrzucenie w drugim czytaniu tej ustawy o zmianie ustawy. Dlaczego? To nie jest przecież spór o wolność słowa - powiedziała. Przywołała artykuł 54 Konstytucji, który stanowi: "Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji". Dlatego - jak mówiła - nie potrzeba nowelizacji ustawy.

- Paradoksalnie zazwyczaj stajecie po stronie homofobów, agresorów i tych, którzy wykluczali ludzi ze względu na ich poglądy dotyczące praw kobiet. Dla jednostkowych przykładów wprowadzacie niebezpieczne prawo. Prawo, które uczyni uczelnie Hyde Parkiem. Prawo, które każe rektorowi na końcu bronić foliarza albo negacjonistę holokaustu, jeżeli ta osoba powie: to są moje przekonania filozoficzne lub religijne. To jest naruszenie prawa studentek i studentów do rzetelnej wiedzy i prawa naukowców do wolności badań naukowych - powiedziała Nowacka.

Projekt nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, przygotowało MEiN. Zakłada on, że wyrażanie przez nauczycieli akademickich przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych nie będzie stanowiło przewinienia dyscyplinarnego. Nowelizacja określana jest jako "pakiet wolnościowy" lub "pakiet wolności akademickiej".

Bernacki broni projektu

Do zarzutów posłów opozycji odniósł się sekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki Włodzimierz Bernacki.

- Po tym, czego wysłuchałem, mam podstawową wątpliwość. (…) Odnoszę wrażenie, że znaczna część osób przeczytała ten dokument bez podstawowego zrozumienia treści, które tam się zawierają - powiedział.

Jak stwierdził Bernacki, dawno nie spotkał się z taką ilością pomówień, inwektyw i zarzutów w odniesieniu do tego, co przygotowało Ministerstwo Edukacji i Nauki.

- Pragnę wyjaśnić, że ta definicja wolności, która jest ważna z punktu widzenia tej nowelizacji to taka wolność, jaka została zdefiniowana przez liberałów w XIX w. Chodzi o (...) stworzenie granic prawa daleko rozszerzonych, które pozwalają na wolność wypowiedzi - tłumaczył.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (310)