Panie profesorze to wiemy, że tak na wesele pan nie pójdzie, na stadion też rozumiem, że pan nie pójdzie? No nie jestem samobójcą, panie redaktorze.
Do kina pan pójdzie? Nie. Do kina też nie. Na razie. Chętnie bym poszedł, na razie nie pójdę. Na kolonie pan by dziecko wysłał?
Tak. Na kolonie tak. Na plażę by pan poszedł? Ale oczywiście z takim dystansem i nie z takimi tłumami. Dziecko nie zachoruje praktycznie. To jest bardzo minimalna szansa.
Ono może być nosicielem. A na plażę by się pan wybrał? Tak. Na basen?
Chyba tak, tylko nie z tłumami. Nie z tłumami. Bo tam w wodzie chlorowanej wirus się nie bardzo szerzy, prawda? Jako taki.
Natomiast jeśli będą te tłumy, to też się nie wybiorę, bo po prostu nie. Czyli basen tak, ale sauna już niespecjalnie?
No mam saunę w domu, dziękuję bardzo, nie korzystam. Siłownię też pan ma w domu? Czy jednak by się pan wybrał gdzieś? Taką niewielką tak.
I jako starszy pan muszę ćwiczyć i sprawia mi to przyjemność. Panie profesorze to trochę porozmawiajmy jeszcze o plażach, o wakacjach.
Powiedział pan, że wybrałby się na taką plażę. Jak pan sobie wyobraża, jak ma wyglądać taki wypoczynek? Polacy będą się izolować na tej plaży?
Unikać drugich ludzi? Zachowywać bezpieczne dystanse? Zadaje mi pani takie pytania. No to straszna rzecz izolować się na plaży. Po prostu nie wiem, jak się zachować na takiej plaży.
Myślę, że nie będę miał ochoty - jak i osoby mi bliskie - leżeć na plaży i tak blisko jakoś się socjalizować z pozostałymi osobami. Absolutnie nie.
Sądzę, że to muszą być pewne odległości i pewne pobyty jakiś tam - jak ktoś pojedzie do hotelu, powiedzmy na balkonach, na basenach pewne odległości.
Musi być pewna społeczna izolacja. Proszę zwrócić uwagę, że większość ludzi nie zachoruje klinicznie. Zachorują ci, którzy są obciążeni - ja cały czas mówię.
Że to nie jest choroba dla wszystkich. Młodzi nie rozumieją starych, starzy nie rozumieją młodych. Albo chorzy nie rozumieją zdrowych i odwrotnie.
To są dwie sprzeczne interesy. Ktoś traci interes i się wścieka, że my blokujemy im organizację wesel, prawda?
A z drugiej strony, po takim weselu jak będzie zakażenie, to dziadek i babcia takiego wesela nie przeżyją po prostu. Tylko tyle.
Panie profesorze, panu trochę zakazano wypowiadać się jako konsultantowi do spraw epidemiologicznych. Dlatego się nie wypowiadam jako konsultant.
Wypowiadam się jako człowiek i lekarz. Tak, ale jako pan profesor nadal jednak z całą swoją wiedzą. A to jest trochę tak, bo pan dzisiaj podpowiada i krytykuje działania rządu.
Ale też popieram wiele rzeczy. Proszę zwrócić uwagę. Ale w tej liście, o którą pytałem, to pan jednak większość zaznaczył na nie jednak.
Bo się nie zgadzam. Uważam, że jest zbyt szybkie. Pana zdaniem za miesiąc, dwa będziemy mieli nowe zarażenia? Nową epidemię?
Cały czas i politycznie ktoś poniesie konsekwencje tych dzisiejszych decyzji? Wie pan, do polityki ja się nie chcę włączać.
Patrząc, co się u nas dzieje, to zaczyna być po prostu obrzydliwe. Samowola z wyborami, nie wiadomo co. To jest w ogóle niemożliwe, jak na cywilizowany kraj w kręgu Europy.
Do jakiego upadku myśmy doszli? Etycznego i moralnego. Bo to jest moja ocena i się z rym nie kryję. Natomiast nie wiem, jak będzie przebiegała epidemia.
Każdego dnia się cieplej robi, wirus dzisiaj ma gorsze warunki do szerzenia, świeci słońce, jesteśmy na zewnątrz domów, więc to ryzyko będzie mniejsze.
On może stracić swoją agresywność, proszę pan. Te wirusy, którymi pan się zakaża z powodu przeziębienia, to 20%- 16-20%.
One też kiedyś historycznie były - jakieś tam epidemie, których nie pamiętamy albo nie wiemy. I one stały się mniej agresywne, prawda?
W tej chwili na przeziębienie chorujemy kilkanaście razy w roku. Ale takich przeziębień nie ma populacja na przykład brazylijska, bo tam nie ma takich wahań klimatu, jako takich.
My często chorujemy. Przecież nie możemy wykluczyć, że u nas te częste kontakty z tymi wirusami powodują pewną oporność genetyczną dla tej strefy klimatycznej.
I dla takiego genotypu człowieka jakim jesteśmy.