Nowe upokorzenie Kremla. Na zajętym terytorium Ukraina wprowadza własnego komendanta
Ukraiński minister spraw wewnętrznych potwierdził mediom, że władzom ukraińskim udało się utworzyć na okupowanych terytoriach obwodu rosyjskiego komendanturę wojskową, czyli faktycznie ugruntowano tam nową władzę. "Sytuacja niedopuszczalna dla Rosjan", "świetny ruch propagandowy" - komentują polscy analitycy.
50-letni generał Eduard Moskalew z Ukrainy został wyznaczony na stanowisko komendanta wojskowego na kontrolowanych przez Ukrainę na terytoriach obwodu kurskiego. Od 15 sierpnia odpowiada za sytuację humanitarną i zaopatrzenie m.in. w zdobytym przez siły ukraińskie miasteczku Sudża (przed wojną liczyło ono 5,5 tys. mieszkańców). Tereny kontrolowane w wyniku trwającej "operacji kurskiej" to w sumie 1260 km kwadratowych.
Minister spraw wewnętrznych Ihor Kłymenko, w rozmowie z mediami (m.in z agencją Ukrinform) wyjaśnił zadania komendanta: - Nie ustanawialiśmy żadnej władzy. Znajduje się tam komendantura wojskowa, a osoby tam przebywające… otrzymują od wojska pomoc humanitarną i lekarstwa. Jest to określone w Konwencjach Genewskich. (...) Pokazujemy, że Ukraina jest odpowiedzialnym państwem, które przestrzega podpisanych przez siebie konwencji - powiedział minister Kłymenko.
Z obwodu kurskiego ewakuowało się w głąb Rosji 200 tys. osób. Mieszkańcy terytoriów pod kontrolą Ukrainy to teraz w 90 proc. seniorzy w wieku ponad 60 lat. - Są chorzy na raka, są chorzy na cukrzycę i nie otrzymują leków. I nie mamy prawa zostawiać ich tam na śmierć. Dlatego właśnie odbywa się tego rodzaju praca. Komenda wojskowa w pełni czuwa nad żywotną działalnością tych rejonów, w których nasze wojska prowadzą operację obronną - tłumaczył minister.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Protest w obronie lekcji religii w szkołach. "Wraca komunizm", "Dla mnie to zagłada"
Ukraina kpi z Rosji? Wymowne nazwisko generała
- Nikt nie wie dokładnie, dlaczego akurat gen. Moskalew został mianowany komendantem obwodu kurskiego. Sztab generalny żartuje, że przyczyną mogło być jego nazwisko - komentuje w tekście ukraiński korespondent BBC.
Dowódca zasłynął tym, że w marcu 2022 r. prezydent Wołodymyr Zełenski mianował go dowódcą Sił Połączonych. Dowodził grupą wojsk we wschodniej Ukrainie. I to prawie wszystko, co można o nim powiedzieć. "Człowiek małomówny, raczej powściągliwy, surowy, otwierający się tylko przed swoimi najbliższymi znajomymi" - opisali komendanta współpracownicy.
Ppłk rez. Maciej Korowaj analityk wydarzeń na wojnie w Ukrainie uważa, że sytuacja, gdy Siły Zbrojne Ukrainy okupują część terytorium, jest dla samych Rosjan niedopuszczalna. Ponadto wydarzenia te wpływają na świadomość obywateli, "wyrządzając szkody w postrzeganiu reżimu Putina".
"W regionie Kurska ukraińscy żołnierze pokazują całemu światu, że Rosję można pokonać bezkarnie na rosyjskiej ziemi przy pomocy NATO-wskiego uzbrojenia i do tego przy aprobacie zachodnich polityków, którzy dla Rosjan brzmią zaskakująco zgodnie. Czyli dla Kremla to czysta herezja" - napisał Korowaj w analizie osiągnięć "operacji kurskiej".
- Ustanowienie komendanta to też świetny ruch propagandowy. Pokazuje to, że ktoś rządzi, nie ma chaosu, zbrodni, co daje okazję do krytyki. Świadczona jest pomoc humanitarna - ocenia gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych w Polsce.
Co na to rosyjski gubernator? Pomoc ma być inscenizowana
Ukraińskie serwisy pokazywały w ostatnich dniach nagrania, dokumentujące, jak ich żołnierze rozdają żywność rosyjskim seniorom oraz odpinają z łańcuchów psy porzucone przez rosyjskich mieszkańców regionu kurskiego.
Tu rosyjska kłamliwa propaganda też działa pełną parą.
"Te nagrania są inscenizowane. Trudno odmówić przyjęcia pomocy, jeśli oferuje ją mężczyzna uzbrojony od stóp do głów" - pada na oficjalnej stronie administracji obwodu kurskiego.
Pełniący obowiązki gubernatora obwodu Aleksiej Smirnow, oskarża na Telegramie, że od ukraińskiego ostrzału giną rosyjscy cywile. "Wojsko ukraińskie w pierwszych dniach inwazji na obwód kurski strzela z wielkokalibrowych karabinów maszynowych i granatników w kierunku budynków mieszkalnych i nie zastanawia się, czy tam są ludzie w środku. Ponadto z zimną krwią strzelali do aut cywilnych, którymi ewakuowali się mieszkańcy ze strefy działań wojennych. W takich okolicznościach w Sudży zginęła ciężarna kobieta, a jej półroczny syn został ranny" - podał rosyjski urzędnik.
Inaczej wyglądała relacja reporterów "The Washington Post" z Sudży. Mieszkający tam Rosjanie nie wspominali dziennikarzom o zabitych cywilach, zaprzeczając oficjalnej wersji Kremla. Nie potwierdzili też przypadków rabowania sklepów przez ukraińskich żołnierzy.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski