To zabójstwo wstrząsnęło Ukrainą. Dopadli 18‑latka

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i szef MSW Ukrainy potwierdzili, że w Dnieprze zatrzymano 18-letniego mężczyznę, który przeprowadził zamach we Lwowie na Irynę Farion. Kobieta zginęła 19 lipca po postrzale w głowę. Śledczy jednak twierdzą, że mężczyzna był jedynie "egzekutorem".

Zamach we Lwowie. Zabójca Farion zatrzymany
Zamach we Lwowie. Zabójca Farion zatrzymany
Źródło zdjęć: © TG
Mateusz Czmiel

25.07.2024 | aktual.: 25.07.2024 15:10

Informację o zatrzymaniu podejrzanego o przeprowadzenie zamachu na Irynę Farion przekazał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Zamachowiec zatrzymany

- Akcja zatrzymania była bardzo trudna. W tych dniach nad rozwiązaniem morderstwa pracowało kilkuset specjalistów Policji Narodowej Ukrainy, SBU i innych służb. Jestem wdzięczny każdemu, kto z każdym dniem dodawał kolejne fakty do obrazu zbrodni i przybliżał pełną prawdę. Zatrzymano 18-letniego chłopca. Niezbędne czynności dochodzeniowe i badania są w toku. Poinstruowałem ministra spraw wewnętrznych, aby wszystkie szczegóły podał do wiadomości publicznej - poinformował prezydent Ukrainy.

MSW Ukrainy potwierdziło chwilę później, że zatrzymany z pewnością dokonał zamachu na Irynę Farion. - 139 godzin ciągłej pracy i wreszcie udało się namierzyć podejrzanego. Wiadomo, że jest to 18-letni mieszkaniec Dniepru. Przygotowując się do zbrodni, wynajął we Lwowie co najmniej trzy mieszkania. Materiał dowodowy pozwala twierdzić, że to zatrzymany zastrzelił Irynę Farion - poinformował szef MSW Ihor Kłymenko.

Co istotne, śledczy skłaniają się ku wersji, że "mężczyzna był jedynie egzekutorem".

Iryna Farion zginęła w piątek 19 lipca przed swoim domem we Lwowie. Sprawca postrzelił ją w głowę. Kobieta zmarła kilka godzin po przewiezieniu do szpitala.

- Nie wykluczamy, że morderstwo było zlecone. Istnieją już pewne informacje na temat przestępcy, ale na razie ich nie udostępnimy, ponieważ sprawdzamy wszystkie możliwe wersje - mówił wówczas Kłymenko.

Świadkowie powiedzieli reporterom, że napastnik miał na sobie rękawiczki i strzelał z pistoletu bez tłumika. Długo czekał na ofiarę w podwórzu jej domu; jest też informacja, że ​​zabójca przybył na miejsce na tydzień przed zamachem.

Skandalistka, deputowana

Iryna Farion urodziła się we Lwowie w 1964 roku. Była lingwistką, nauczycielką, naukowcem profesorem i politykiem. W latach 2012-2014 była deputowaną Ukrainy VII kadencji. Następnie pełniła funkcję szefowej podkomisji ds. szkolnictwa wyższego.

Rozgłos zyskała częstymi kampaniami promującymi język ukraiński i dyskredytującymi urzędników państwowych, mówiących po rosyjsku. W 2018 r., kiedy Ukraina walczyła z finansowanymi przez Rosję separatystami, wezwała do podjęcia działań, aby "uderzyć w szczękę każdą rosyjskojęzyczną osobę".

Jej ostre, często graniczące z poprawnością polityczną wypowiedzi na temat wprowadzenia języka ukraińskiego i nienawistne ataki na wszystko, co dotyczy Rosji, uczyniły ją najbardziej rozpoznawalnym politykiem.

W latach 2014-2019 Farion prowadziła projekt historyczny "Wielkość osobowości" w telewizji Rada. Często odwoływała się do poglądów Stepana Bandery - zbrodniarza dla Polaków, bohatera dla Ukraińców.

W listopadzie 2023 r. SBU wszczęła postępowanie karne przeciwko Irynie Farion. Wcześniej w wywiadzie ostro skrytykowała ukraińskich wojskowych, którzy nadal porozumiewają się w języku rosyjskim.

Wywołało to protesty studentów we Lwowie, którzy domagali się jej dymisji. 15 listopada 2023 roku Politechnika Lwowska zwolniła Farion, która decyzją sądu w maju 2024 roku została przywrócona na stanowisko pracy i wypłacono jej odszkodowanie.

Za otrzymane pieniądze, Farion kupiła dla wojska 11 dronów. Od 19 lipca toczyło się postępowanie przygotowawcze w sprawie karnej przeciwko Farion, które było prowadzone w związku z obrazą honoru i godności żołnierza.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
zamachlwówukraina
Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski