Nowe fakty ws. katastrofy lotniczej w Hiszpanii
Zdaniem ekspertów na katastrofę samolotu linii lotniczych Spanair, do której doszło na lotnisku Barajas w Madrycie, mogła wpłynąć awaria, zgłoszona przez pilota trzy dni przed wypadkiem.
Samolot linii Spanair, lecący na Gran Canarię ze 172 osobami na pokładzie, rozbił się tuż po starcie. Zginęły 154 osoby, a 18 zostało rannych.
Według ekspertów, w jednym z silników samolotu zepsuł się obwód kontrolujący blokadę powietrza podczas lądowania. Dzięki niemu samolot może łatwo hamować. Pilot zgłosił usterkę trzy dni przed katastrofą, jednak technicy jej nie usunęli, tylko odizolowali uszkodzoną płytkę z podzespołem.
Podczas analizy przyczyn katastrofy stwierdzono, że podczas startu samolotu blokada przestała działać. Jeden z silników, zamiast nabierać mocy, zaczął raptownie hamować. To by tłumaczyło, dlaczego pilot poderwał maszynę na samym końcu pasa startowego, a nie wcześniej - jak zwykle się to dzieje.
Zdaniem ekspertów nadal nie wiadomo jednak, dlaczego samolot nagle skręcił w prawo i runął na ziemię i dlaczego pilot stracił nad nim panowanie.
Mimo, że od tragedii minął ponad tydzień wciąż nie zidentyfikowano 36 ciał. Hiszpański rząd postanowił, że 11 września w Madrycie odbędzie sie symboliczny pogrzeb ofiar katastrofy.