Wyciekły chińskie dane. To te zwierzęta przeniosły koronawirusa?
Naukowcy wciąż badają pochodzenie koronawirusa, który spowodował wybuch pandemii COVID-19. Czy wirus został wyhodowany w laboratorium, czy też "przeskoczył" ze zwierzęcia na człowieka? Większość naukowców jest zdania, że mamy do czynienia z tym drugim przypadkiem. Potwierdzają to najnowsze badania próbek z targu owoców morza w chińskim Wuhanie.
Pandemia COVID-19 wybuchła pod koniec 2019 roku w chińskiej prowincji Hubei. Pierwsze przypadki zakażenia odnotowano w stolicy tej prowincji - Wuhanie. Co do tego nikt nie ma wątpliwości. Jednak do dzisiaj trwa spór o pochodzenie koronawirusa. Chińczycy twierdzą oficjalnie, że SARS-CoV-2 nie pochodzi z Chin, a jego źródłem miały być... mrożonki.
W lutym ubiegłego roku chińscy badacze stwierdzili, że próbki pobrane z targu owoców morza w Wuhanie dowodzą, że żadne ze sprzedawanych tam zwierząt nie było zakażone SARS-CoV-2. Ich zdaniem ślady wirusa wiodą do ludzi pracujących na targu i robiących tam zakupy.
Tajemniczy wyciek danych
Tym ustaleniom - jak informuje serwis theatlantic.com - przeczą jednak badania wykonane przez naukowców z Europy, Ameryki Północnej i Australii. Badacze przeanalizowali tzw. surowe dane genetyczne z wymazów pobranych ze ścian, podłóg, metalowych klatek i wózków używanych do transportu zwierząt na targu owoców morza w Wuhanie. Skąd naukowcy wzięli te dane? To dość tajemnicza historia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Nowy rodzaj koronawirusa odkryty w Wuhan. Ekspert: musimy się do tego przygotować
Tzw. surowe dane genetyczne, czyli wyniki badań wymazów, bez ich analizy, trafiły do międzynarodowej bazy GISAID. Baza ta została założona w 2008 roku, by zapewnić naukowcom otwarty dostęp do danych genomowych wirusów grypy. Po wybuchu COVID-19 zaczęły tam również trafiać dane dotyczące SARS-CoV-2 i jego mutacji.
Chińczycy dość niechętnie dzielą się swoim danymi. Jednak - jak informuje theatlantic.com - nieoczekiwanie do bazy GISAID trafiły wyniki badań wymazów z rynku w Wuhanie - te same, które wykorzystano w lutym ubiegłego roku do stwierdzenia, że zwierzęta nie były źródłem epidemii.
Dane te, 4 marca tego roku, zauważyła w bazie francuska biolog ewolucyjna Florence Débarre. Kobieta poinformowała o tym innych kolegów, a także skontaktowała się z chińskimi badaczami, którzy w lutym ubiegłego roku opublikowali na podstawie tych danych własne wyniki badań.
Przesłane w tajemniczych okolicznościach dane - jak informuje internetowy serwis dziennika "New York Times" - szybko zniknęły z bazy GISAID. Naukowcy zdążyli je jednak pobrać z systemu i rozpoczęli ich analizę.
Międzynarodowy zespół, w skład którego wchodzili: Michael Worobey, biolog ewolucyjny z Uniwersytetu w Arizonie; Kristian Andersen, wirusolog ze Scripps Research Institute w Kalifornii oraz Edward Holmes, biolog z Uniwersytetu w Sydney, rozpoczął w zeszłym tygodniu eksplorację nowych danych genetycznych.
Azjatycki jenot źródłem wirusa SARS-CoV-2?
Uwagę naukowców przykuła zwłaszcza jedna próbka. Została ona pobrana z wózka połączonego z konkretnym stoiskiem na rynku w Wuhanie, który dr Holmes odwiedził w 2014 roku. Na straganie tym, jak twierdzi dr Holmes, stała klatka z jenotami azjatyckimi. Na niej stała kolejna klatka - z ptakami. Jego zdaniem takie ustawienie sprzyjało przenoszeniu się nowych wirusów.
Badacze stwierdzili, że w wymazie pobranym z wózka na początku 2020 roku znajduje się materiał genetyczny SARS-CoV-2 i jenota azjatyckiego.
"Uniewinnili" nietoperze
O wynikach badań międzynarodowego zespołu naukowców poinformował jako pierwszy serwis theatlantic.com. Według badaczy jenoty, które były nielegalnie sprzedawane na rynku, "mogły być i prawdopodobnie były źródłem koronawirusa SARS-CoV-2".
Badanie to nie dowodzi jednak ostatecznie, że wirus przeskoczył z jenotów na ludzi lub że były to jedyne ssaki na targu owoców morza, które zakaziły się wirusem.
Przypomnijmy, że do tej pory badacze uważali, że źródłem koronawirusa mogą być nietoperze. Pojawiły się też przypuszczenia, że wirus mógł się wymknąć z laboratorium. Tezę tę wzmacniał fakt, że w Wuhanie znajduje się Instytutu Wirusologii.
Źródło: theatlantic.com, nytimes.com