Nowacka zapowiada. Zlikwidują jeden szkolny przedmiot
- Były głębokie nieuczciwości z organizacją programu laptopów dla uczniów klas czwartych - powiedziała we wtorek minister edukacji Barbara Nowacka. Dodała, że rząd przygotowuje obecnie "program naprawczy" i w czwartek MEN wraz z resortem cyfryzacji ogłoszą, co dalej z programem darmowych laptopów. Mówiła też, co dalej po likwidacji przedmiotu Historia i Teraźniejszość.
Nowacka była pytana na antenie TVN24 o słowa ministra cyfryzacji. Krzysztof Gawkowski ocenił w poniedziałek, że kontynuacja programu darmowych laptopów dla uczniów klas czwartych szkół podstawowych, będzie trudna w realizacji. - U mnie chęci są, ale jak nie ma pieniędzy i są problemy z tym, jak to rozliczyć, to dziś mogę powiedzieć, że jest więcej znaków zapytania niż przestrzeni na to, żeby to robić - powiedział minister.
- Są poważne zastrzeżenia Komisji Europejskiej dotyczące przygotowania tego programu, jego sensowności, zabezpieczenia młodych przed cyberzagrożeniami. Te laptopy były rozdawane bez szczególnych pomysłów na edukację - stwierdziła Nowacka.
Zapewniła, że resort edukacji pod jej kierownictwem chciałby zapewnić polskiej szkole "mądrą cyfryzację". Zastrzegła jednak, że "musi to być powiązane ze strategią edukacji cyfrowej oraz z bezpieczeństwem w sieci".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: dlaczego Tusk "ograł" Lewicę? "Odpowiedź jest bardzo prosta"
Nowacka zapowiada nowy przedmiot
Szefowa MEN była też pytana o przyszłość kontrowersyjnego przedmiotu Historia i Teraźniejszość. Nowacka zapowiedziała, że od 1 września ten przedmiot nie będzie nauczany w szkołach.
- Zmierzamy w kierunku prac nad programem, który łączyłby w sobie wychowanie obywatelskie, przygotowanie do przyszłych decyzji wyborczych, ale też zrozumienie podziałów dzisiejszej sceny politycznej czy systemu samorządowego - tłumaczyła Nowacka.
Zaznaczyła jednak, że na razie jest to "zapowiedź, a nie twarda deklaracja".
Koniec z pracami domowymi. "Gigantyczne obciążenie"
Nowacka broniła też decyzji o rezygnacji z obowiązkowych prac domowych w pierwszych klasach szkoły podstawowej. - Prace domowe w podstawówkach to jest gigantyczne obciążenie młodych osób i ich rodziców, a często - przy intensywnie wchodzących w życie młodego człowieka nowych technologiach - to absurd - przekonywała.
Przywołała przykład jednej ze szkół w Raciążu, gdzie dyrekcja już wcześniej zdecydowała się na rezygnację z prac domowych. - Wszyscy są zadowoleni. Nauczyciele mówią, że odeszli od prac domowych, bo nie chcieli sprawdzać "osiągnięć sztucznej inteligencji". Prace domowe są tylko dla chętnych – relacjonowała szefowa MEN.
Dodała, że obecnie jej resort pracuje nad uszczupleniem podstaw programowych tak, aby dało się je przerobić podczas lekcji, bez konieczności zadawania uczniom pracy do domu.
Źródło: TVN24