Nominacja Macierewicza jest obciążona ryzykiem
Zdaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego
nominacja Antoniego Macierewicza na likwidatora Wojskowych Służb
Informacyjnych jest "obciążona pewnym ryzykiem", ze względu na
jego temperament. Ocenił jednocześnie, że Macierewicz to "człowiek
o olbrzymich zasługach"
To jeden z twórców Komitetu Obrony Robotników (...) Jego determinacja, powiedzenie, że "się uda", chociaż teoretycznie nie powinno się wtedy udać, zwyciężyła - powiedział prezydent w radiowej Trójce.
No i wtedy, kiedy kierował ministerstwem spraw wewnętrznych to jednak pewne rzeczy ujawnił i te rzeczy, chociaż były tam pojedyncze błędy, po czasie okazały się prawdziwe. Wykazywał pewną odwagę, determinację i zawsze się tymi sprawami interesował - dodał.
Premier Jarosław Kaczyński potwierdził, że Antoni Macierewicz zajmie się likwidacją WSI. Rzecznik rządu Jan Dziedziczak powiedział, że jest bardzo prawdopodobne, że Macierewicz zostanie powołany w piątek.
Prezydent zapowiedział w radiowej Trójce, że będzie rozmawiał z wicepremierem, ministrem edukacji Romanem Giertychem o tzw. maturalnej amnestii - zaliczeniu egzaminu maturalnego tym maturzystom, którzy nie zdali egzaminu z jednego przedmiotu.
Postaram się porozmawiać z Romanem Giertychem o tej sprawie, bo obiecałem to przedstawicielom świata nauki. (...) Muszę wyrazić swoje przekonania, że ta decyzja, niezależnie od jej dalszych losów, na pewno nie była szczególnie szczęśliwa - powiedział prezydent.
W ocenie prezydenta, stosunki Polski z Niemcami wyznaczają nasze interesy i pozycja Niemiec. Na pewno polskim interesem nie jest rurociąg północny; na pewno polskim interesem nie jest wystawa o wypędzeniach, która ma być otwarta 20 sierpnia w bardzo prestiżowym budynku na terenie Republiki Niemiec. Na pewno nie jest w polskim interesie relatywizowanie odpowiedzialności za drugą wojnę światową, a te głosy są coraz silniejsze - powiedział prezydent.
Pytany, czy w związku z publikacją w "Die Tageszeitung" w niektórych stanowiskach "nie było zbyt wiele emocji", prezydent powiedział, że "to co się tam ukazało przekroczyło wszelkie granice".
Chodzi o artykuł, który pod koniec czerwca opublikowała lewicowa niemiecka gazeta "Die Tageszeitung". Autorem tekstu pt. "Młody polski kartofel. Dranie, które chcą rządzić światem" był Peter Koehler. Porównał w nim polskiego prezydenta do kartofla, szydził też z jego matki.
Mnie podawano różne przykłady ataków na polityków, na ich rodziny. Żaden z nich, to nawet nie 10 proc. tego co się ukazało w owym +szmatławcu+, tak to określę - powiedział prezydent.
Kaczyński, pytany czy Polska powinna zająć własne stanowisko wobec konfliktu na Bliskim Wschodzie, podkreślił, że Polska na arenie międzynarodowej powinna zajmować własne stanowisko w każdej sprawie, która leży w jej interesie.
W ocenie prezydenta, prowadzenie polityki zagranicznej jest warunkiem istnienia państwa. Jeżeli nie będzie polskiej polityki zagranicznej, to trudno będzie mówić o państwie polskim; można mówić wtedy o polskiej administracji na naszych ziemiach, ale nie o państwie - podkreślił.
Pytany, czy nie wystarczy przyłączenie się do stanowiska Unii Europejskiej, prezydent powiedział, że jeżeli w naszym interesie jest zajęcie wspólnego stanowisko z innymi to tak czynimy.
Należymy do pewnego związku państw. Chciałbym podkreślić, że jednym z głównych zadań mojej polityki zagranicznej jest to byśmy za kilka lat mogli powiedzieć, że należymy do związku państw, a nie do federacji czy quazi federacji - powiedział prezydent.
Pytany czy podpisze ustawę o Instytucie Pamięci Narodowej, która jest przygotowywana w Sejmie, odparł, że musi ją bardzo dokładnie zbadać", ale "co do zasady jest jej zwolennikiem. Każdy powinien mieć prawo do obrony przed sądem, ja tego nie kwestionuje; natomiast jakie powinny być sądy - czy powinien działać sąd lustracyjny czy sądy powszechne, o tym wszystkim będziemy jeszcze rozmawiać - powiedział. W ocenie prezydenta, po objęciu stanowiska szefa rządu przez Jarosława Kaczyńskiego, nastąpi zmiana akcentów, jeśli chodzi o codzienne funkcjonowanie premiera. Pan premier Kazimierz Marcinkiewicz, któremu raz jeszcze dziękuję za miesiące w których kierował rządem, znaczną rolę przypisywał marketingowi politycznemu; mój brat, jak go znam, znacznie mniejszą. Częściej będzie siedział w swoim gabinecie, a mniej będzie udział w różnego rodzaju przedsięwzięciach zewnętrznych - powiedział prezydent. To nie słowa krytyki, a jedynie stwierdzenie faktu odmienności natur Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława
Kaczyńskiego - dodał.