"Nikt nie naciskał ws. postawienia zarzutów Kamińskiemu"
Rzeszowski prokurator Bogusław Olewiński zeznał przed sejmową komisją śledczą ds. hazardu, że nikt z jego przełożonych nie naciskał na niego w sprawie postawienia w październiku ub. roku zarzutów b. szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu.
07.04.2010 | aktual.: 07.04.2010 15:39
- Nie byłem przez nikogo naciskany - zapewnił posłów komisji Olewiński. Zaznaczył jednak, że wielokrotnie w trakcie prowadzenia śledztwa ws. Kamińskiego konsultował się z przełożonymi, gdyż - jak ocenił - należało ono do dość skomplikowanych, opierało się bowiem głównie na materiałach niejawnych i dotyczyło wysoko postawionego urzędnika państwowego.
Olewiński powiedział, że już 19 maja 2009 r. przygotował projekt postawienia zarzutów Kamińskiemu i złożył go w kancelarii tajnej Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. Jak dodał, tego samego dnia kopia tego pisma trafiła też do rzeszowskiej prokuratury apelacyjnej.
Wyjaśnił też, że 22 maja ub. roku materiały jawne ze śledztwa wraz z informacją o tym, że powstał projekt postawienia zarzutów Kamińskiemu otrzymała sejmowa komisja śledcza ds. nacisków. Olewiński dodał, że tego dnia wszyscy członkowie komisji mogli się dowiedzieć o tym, że prokuratura planuje postawić zarzuty ówczesnemu szefowi CBA.
Prokurator zaznaczył, że przygotowanie projektu było efektem analizy materiału tajnego i jawnego zebranego w tej sprawie i jego ocena prawna. "Efektem jej było wydanie projektu postanowienia" - dodał.
Ostatecznie wniosek ws. postawienia zarzutów szefowi CBA Olewiński podpisał jednak dopiero 9 września 2009 r. W październiku Kamiński usłyszał zarzuty nadużycia uprawnień, kierowania nielegalnymi działaniami operacyjnymi CBA dotyczącymi wręczenia łapówki osobom powołującym się na wpływy w resorcie rolnictwa i funkcjonariuszom publicznym oraz kierowania podrabianiem dokumentów i wyłudzeniem poświadczenia nieprawdy w oparciu o te dokumenty.
Prokuratura uznała, że CBA dopuściło się niezgodnego z prawem stworzenia "fikcyjnej sprawy" ziemi, na potrzeby której wytworzono fikcyjną dokumentację do jej odrolnienia. Ponadto prokuratura uznała za niezgodne z prawem działania operacyjne CBA, które polegały na wręczeniu łapówki Andrzejowi K. (skazanemu nieprawomocnie w aferze gruntowej).
Kamiński uważa, że stawiane mu zarzuty, jak i pozbawienie go funkcji szefa CBA jest karą za to, ze wykrył i ujawnił tzw. aferę hazardową. W jego ocenie zarzuty w sprawie afery gruntowej postawione mu przez prokuraturę w Rzeszowie to był jedynie pretekst do odwołania go ze stanowiska.
Olewiński odnosząc się do tych zarzutów powiedział, że jego intencją absolutnie nie było to, aby stwarzać jakąkolwiek podstawę do odwołania Mariusza Kamińskiego z funkcji szefa CBA. Zaznaczył, że w sposób rzetelny i odpowiedzialny wykonywał i wykonuje swoje obowiązki jako prokurator.
Posłowie pytali Olewińskiego, dlaczego tak długo zwlekał z postawieniem zarzutów Kamińskiemu, skoro już w maju przygotował projekt pisma w tej sprawie. - Cały czas byłem przekonany, że ten projekt będzie przedmiotem omówienia, konsultacji, że trafi do Prokuratury Krajowej. Taka chyba była też intencja moich bezpośrednich przełożonych - powiedział Olewiński.
Zeznał, że wprawdzie nie potrzebował formalnej zgody prokuratora krajowego na postawienie zarzutów Kamińskiemu, ale - jak zaznaczył - wolał znać stanowisko swoich przełożonych. Sławomir Neumann (PO) spytał wówczas, czy to nie było tak, że Olewiński bał się postawić zarzuty szefowi CBA samodzielnie, bez konsultacji z prokuratorem krajowym. - Chciałem mieć pewność, że mój tok rozumowania, moja ocena jest słuszna. Nie jest rzeczą częstą prowadzenie postępowania i wydawanie takiego postanowienia wobec osoby pełniącej tak ważną funkcję w państwie - dodał.
Do narady prokuratorów z prokuratorem krajowym Edwardem Zalewskim w tej sprawie doszło ostatecznie 25 sierpnia 2009 r. Olewiński powiedział, że podczas tego spotkania, sam Zalewski podkreślił, że ma ono charakter konsultacyjny, że ceni sobie niezależność prokuratora i nie zamierza w żaden sposób ingerować w jego decyzję. Podczas spotkania - poinformował Olewiński - poza Zalewskim Prokuraturę Krajową reprezentowali: dyrektor Biura Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej Sławomir Górnicki oraz - prawdopodobnie - jego zastępczyni Izabela Wyrzykowska; ponadto była tam sprawująca nadzór nad tym śledztwem z ramienia Prokuratury Krajowej Alina Janczarska. Janczarska sporządziła protokół z tej narady. Odrębną notatkę sporządził też prokurator z prokuratury w Rzeszowie już po powrocie z Warszawy.
Jak mówił Olewiński, omawiał na tym spotkaniu dowody zebrane w sprawie, ustalenia dokonane na ich podstawie oraz ocenę prawną. Dodał, że nie przypomina sobie, żeby mówił o potrzebie postawienia zarzutów Kamińskiemu.
Decyzję o postawieniu zarzutów Kamińskiemu, Olewiński podjął 9 września 2009 r. i zgodnie z procedurą do ówczesnego szefa CBA zostało wysłane wezwanie do stawienia się w prokuraturze w Rzeszowie w celu przedstawienia tych zarzutów na 16 września. Ostatecznie Kamiński został przesłuchany i usłyszał zarzuty dopiero 6 października.
Olewiński zeznał, że przed naradą prokuratorów w Warszawie, 21 września spotkał się z ówczesnym ministrem sprawiedliwości Andrzejem Czumą. Jak zaznaczył, dotyczyło ono pisma Kamińskiego do Czumy, w którym b. szef CBA napisał, że Olewiński miał wielokrotnie stwierdzać po przesłuchaniu funkcjonariuszy CBA, że na podstawie zgromadzonego materiału nie ma podstaw do postawienia zarzutów karnych.
Olewiński odnosząc się do tego stwierdzenia zawartego w piśmie Kamińskiego, powiedział, że wynikało ono z nieporozumienia. Zaznaczył, że mógł mówić Kamińskiemu jedynie, że postępowanie toczy się w sprawie i na razie nie jest skierowane przeciwko konkretnej osobie.
Kamiński pisał ponadto do Czumy, że Olewiński miał sygnalizować, że uniemożliwiono mu umorzenie sprawy, a nacisk na niego miał wywierać ówczesny prokurator krajowy Marek Staszak. Miał on ponadto - zdaniem byłego szefa CBA - domagać się postawienia zarzutów. Jak napisał Kamiński w piśmie do Czumy, Olewiński miał się domagać pisemnego polecenia w tej sprawie.
Olewiński poinformował, że 29 lipca 2008 r. odbyła się narada prokuratorów u Staszaka. Staszak - jak mówił Olewiński - wydał polecenie, by informować go o wszystkich istotnych ustaleniach w sprawie. Jak zaznaczył Olewiński, być może poprosił przełożonego, by wydał to polecenie na piśmie.
Zaznaczył, że przed spotkaniem z ministrem nie wiedział co będzie jego przedmiotem i dopiero na miejscu okazało się, że chodzi o pismo Kamińskiego. Jak mówił, Czuma na początku spotkania zastrzegł, że nie chce rozmawiać o meritum prowadzonego przez Olewińskiego postępowania przygotowawczego a jedynie chce, by ustosunkował się on do stwierdzeń zawartych w piśmie Kamińskiego. Olewiński zeznał, że stosowne oświadczenie napisał jeszcze tego samego dnia i wręczył je Czumie. Zaprzeczył w nim, że był poddawany naciskom.
Poinformował, że było to pierwsze i ostatnie jego spotkanie z ministrem sprawiedliwości w gabinecie Czumy. Zeznał, że w niedzielę 20 września wieczorem zadzwonił do niego prokurator okręgowy w Rzeszowie i powiedział, że w poniedziałek ma się stawić w Warszawie u ministra sprawiedliwości. Miał przy tym, jak zeznał Olewiński, prosić go, aby ten fakt zachował tylko dla siebie. Dodał, że o dyskrecję w tej sprawie prosił go też, o ile dobrze pamięta, sam minister.
Olewiński na samym początku przesłuchania podczas swojej swobodnej wypowiedzi poinformował, że nie brał udziału w procesie legislacyjnym ustawy hazardowej i nie ma żadnej wiedzy na ten temat. Zaznaczył, że domyśla się, iż jego wezwanie przed komisję ma jedynie związek ze śledztwem, które prowadził ws. Kamińskiego.
Wnioskował także o wyłączenie z jego przesłuchania Zbigniewa Wassermanna (PiS), który jak zaznaczył jest świadkiem w śledztwie, które prowadził. Ostatecznie poseł PiS dobrowolnie zrezygnował z zadawania pytań prokuratorowi.