Niezręczna sytuacja w rosyjskiej TV. Ktoś powiedział prawdę

Telewizyjna debata na antenie prorządowej rosyjskiej telewizji wymknęła się spod kontroli. Zakłopotani prowadzący nie wiedzieli, jak wybrnąć z trudnej dla nich sytuacji. W kilkuminutowej rozmowie pojawił się wątek min, które międzynarodowi eksperci mają podkładać w elektrowni atomowej na Zaporożu, jak i krytyka rządu oraz polityki Władimira Putina.

Propagandowy przekaz rosyjskiej telewizji został nieco zachwiany. Pojawił się krytyczny głos wobec działań Putina w Ukrainie.
Propagandowy przekaz rosyjskiej telewizji został nieco zachwiany. Pojawił się krytyczny głos wobec działań Putina w Ukrainie.
Źródło zdjęć: © Twitter
Maciej Szefer

30.08.2022 | aktual.: 30.08.2022 13:33

Trudne chwile dla rosyjskich propagandystów. Transmitowana na żywo rozmowa z zaproszonymi do telewizyjnego studia gośćmi, wymknęła się spod kontroli. Na kanale Rossija 1 obywatele Federacji Rosyjskiej mogli posłuchać, jak jeden z tych gości krytykował rząd oraz politykę Władimira Putina. Spójny zwykle przekaz propagandowy zachwiał się dość mocno, szczególnie, jeśli widzowie dokładnie oglądali i słuchali tego, co działo się w programie.

Amerykańska dziennikarka Julia Davis, która od miesięcy donosi o skandalicznych materiałach w rosyjskiej telewizji (zwłaszcza na kanale Rossija 1), zamieściła na Twitterze kilkuminutowe nagranie, na którym rosyjscy "eksperci" sieją kłamliwą propagandę Rosji, stwierdzając, że delegacja Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) może "potajemnie umieścić miny w elektrowni atomowej w Zaporożu". Publikowane w tym czasie zdjęcia grupy naukowców wyraźnie wskazują jednak na pokojowy, a nie militarny charakter misji.

Jeden z uczestników programu Dmitrij Jegorczenkow, odniósł się do wizyty ekspertów w elektrowni stwierdzając, że "takie globalne organy nadzorujące przestały działać dawno temu". Przedstawił też wizytę grupy jako nacisk Zachodu na działanie przeciwko rosyjskim interesom.

Nieco później do głosu doszedł zaproszony do studia ekspert, który otwarcie opowiedział o problemach rosyjskiego wojska i uderzył w rząd. - Przemysł obronny Federacji Rosyjskiej pracuje nad maksymalizacją zysków rosyjskich banków rządowych, ale z drugiej strony nad finansowaniem jachtów oligarchów. Pojawiają się pytania, dlaczego tak jest - stwierdził nagle uczestnik audycji. Deputowany Michaił Dielagin rozważał na antenie, czy organizacje międzynarodowe "mogą działać przeciwko Rosji". Rosyjski polityk dodał również, że Rosjan czeka "bardzo bolesny i przerażający okres niestabilności".

Po tej wypowiedzi na twarzach prowadzących i pozostałych gości widać oznaki zdenerwowania i zaskoczenia.

Przykłady rosyjskiej propagandy

Media na całym świecie regularnie informują o szokujących przypadkach rosyjskiej propagandy. W tym samym programie na kanale Rossija 1 przewodniczący Komitetu Obrony Dumy Państwowej skłamał, podając wiadomości na temat strat wśród rosyjskich żołnierzy walczących w Ukrainie.

Były wiceminister obrony Andriej Kartapołow stwierdził, że jego kraj przestał podawać dane o liczbie ofiar w marcu, "bo ich nie było" - informowała na Twitterze Julia Davis, założycielka Russian Media Monitor.


Wcześniej Kartapołow przekazał, że "operacja specjalna" w Ukrainie (tak w Rosji mówi się na bezpodstawną i nieuzasadnioną inwazję na Ukrainę - przyp. red.) zakończy się wtedy, gdy Kijów "dojrzeje do negocjacji".

Kolejny incydent z prokremlowskich mediów, o którym zrobiło się głośno, miał miejsce pod koniec lipca. - Dzięki nam cały świat zapłonie. Zniszczymy stary porządek i rozpoczniemy nową fazę, nową erę pod przewodnictwem Rosji - mówił ekspert w politycznej debacie na antenie Rossija 1.

Oligarcha i kremlowski prezenter Władimir Sołowjow nazwał Wołodymira Zełenskiego "międzynarodowym terrorystą, który przewodzi banderowskiemu narodowi pod nazwą Ukraina i jest zdolny do wysyłania zabójców na całym świecie". Sołowjow w swoim propagandowym szale utrzymuje także, że kilka miesięcy temu uniknął zamachu dokonanego rzekomo przez Ukraińców.

Wybrane dla Ciebie