Niepokój w Mołdawii. Tysiące ludzi na ulicach
Kilka tysięcy osób protestowało w niedzielę w stolicy Mołdawii, domagając się dymisji prozachodniego rządu. Powodem rosnących niepokojów społecznych są drastyczne podwyżki cen gazu ziemnego i inflacja.
Jak donosi Reuters, tysiące mieszkańców stolicy Mołdawii zgromadziło się przed pałacem prezydenckim. "Precz z prezydent Maią Sandu" i "precz z rządem" - mieli wykrzykiwać demonstranci. W piątek mołdawski regulator gazowy podniósł ceny dla gospodarstw domowych o 27 proc.
Protestujący ustawili w Kiszyniowie także miasteczko namiotowe.
Prezydent Mołdawii Maia Sandu jednoznacznie opowiedziała się przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę, a także obrała kurs na wejście Mołdawii do Unii Europejskiej, czego zwieńczeniem było oficjalne otrzymanie statusu kandydata przez Kiszyniów.
Krytycy mołdawskiej przywódczyni zarzucają jej, że powinna była wynegocjować lepszą umowę gazową z Rosją, która jest głównym dostawcą Mołdawii.
Mołdawia uzależniona od rosyjskiego gazu
Mołdawia, jeden z najbiedniejszych krajów Europy, jest w dużym stopniu uzależniona od rosyjskiego gazu, a od czasu inwazji Rosji na Ukrainę w lutym - mocno ucierpiała na skutek wzrostu cen surowca.
Mołdawski rząd nie ustaje w poszukiwaniach alternatywnych źródeł zaopatrzenia. W poniedziałek 20 września poinformowano o wyborze siedmiu ofert, które miałyby zastąpić rosyjski Gazprom - dotychczasowego dostawcę paliwa - donosi Reuters.
Mołdawia zaniepokojona jest także sytuacją wewnętrzną w związku z obecnością rosyjskich żołnierzy w Naddniestrzu. Ten graniczący z Ukrainą separatystyczny region Mołdawii. Eksperci ostrzegają, że może być kolejnym celem Rosji lub miejscem, skąd reżim Putina może dalej atakować Ukrainą. Pisaliśmy o tym w WP m.in. tutaj.
Antyrządowe demonstracje odbywały się w Kiszyniowie 9 września, a także 18 września.
Zobacz też: Ruszyły pseudoreferenda we wschodniej Ukrainie. "To parodia"