Rosja szykuje pułapkę na Ukrainę? "Chcą otoczyć wojska w Donbasie"

Według amerykańskich wojskowych kluczowa i być może decydująca faza wojny na Ukrainie kształtuje się we wschodniej części kraju, gdzie wojska rosyjskie mogą otoczyć siły ukraińskie w nadziei, że pokonają je w bitwie lądowej. - Jeżeli takiej możliwości by nie było, armia rosyjska nie podjęłaby ofensywy w Donbasie. Tyle że Rosjanom brakuje żołnierzy i sprzętu. Nie są w stanie wykonać dużego pierścienia okrążenia, więc zdecydowali się na wersję zastępczą – mówi WP gen. Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

Od ośmiu dni Rosjanie próbują wygrać bitwę o Donbas. Bez skutku
Od ośmiu dni Rosjanie próbują wygrać bitwę o Donbas. Bez skutku
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS, Twitter | East News, Twitter
Sylwester Ruszkiewicz

O manewrze "podwójnego osłaniania", który sprowadziłby na ukraińską armię na Wschodzie równoczesny atak z dwóch stron, informuje amerykański "Washington Post". "Ukraińcy znajdują się obecnie w północno-południowym półksiężycu między głębokimi rosyjskimi liniami w południowo-wschodnim Donbasie a potencjalnym ruchem okrążającym na ich zachód" – czytamy w analizie, której autorzy powołują się na amerykańskich wojskowych.

Dlatego - podkreślają autorzy analizy - jak najszybciej potrzebne są dostawy broni z Zachodu: ciężkiego radaru artyleryjskiego i przeciwartyleryjskiego, dronów taktycznych, pojazdów opancerzonych i innego sprzętu.

Pytany przez Wirtualną Polskę o możliwość realizacji takiego scenariusza gen. Leon Komornicki potwierdza rosyjskie plany.

- Jeżeli takiej możliwości okrążenia wojsk ukraińskich by nie było, armia rosyjska nie podjęłaby ofensywy w Donbasie. Prowadzona przez Rosjan operacja ma na celu okrążenie wojsk, które bronią się na liniach wzdłuż rzeki Oskoł i wzdłuż rzeki Doniec. W tym obszarze Ukraińcy biją się tzw. klinem w kierunku granicy rosyjskiej. I muszą się mierzyć z dwoma zbieżnymi rosyjskimi uderzeniami od południa i północy w kierunku Słowiańska. A także uderzeniem rozcinającym od Siewierodoniecka wzdłuż rzeki Oskoł. I na tym kierunku Rosjanie uzyskują większe powodzenie – mówi Wirtualnej Polsce Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, ekspert Business Centre Club, obecnie generał w stanie spoczynku.

To właśnie na rzece Doniec, w dużej mierze, opierają się ukraińskie linie obronne. Z sforsowaniem jej Rosjanie mają spory problem. Na wielu jej odcinkach znajdują się rozległe mokradła, a w pozostałych miejscach dolina Dońca uniemożliwia budowę mostu pontonowego i przeprawę na drugi brzeg.

Generał Komornicki podkreśla, że Rosjanie mieli ambitniejszy plan okrążenia ukraińskich sił w tamtym rejonie.

- Mówiło się, że wykonają większe równoczesne uderzenia, jedno od północy, czyli od Izumia i Charkowa w kierunku miejscowości Dniepr, drugie od południa, czyli od Gorłówki. Mieli zamiar wykonania większego pierścienia okrążenia, ale musieli go porzucić. Brakuje im żołnierzy i sprzętu. Nie są w stanie wykonać dużego pierścienia okrążenia, więc zdecydowano się na wersję zastępczą – dodaje gen. Leon Komornicki.

Jego zdaniem, Rosjanie nie osiągają swoich celów strategicznych również z innego powodu.

- Ukraińcy przygotowywali się do obrony tych terenów od zakończenia poprzednich walk w Donbasie w 2015 r. Pod względem fortyfikacyjnym, inżynieryjnym i przeciwpancernym Ukraina ma teraz tam przewagę. Ukraińska linia frontu jest silnie "urzutowana", czyli ma kilka mocnych punktów oporu. To klasyczna obrona, z miejscami ukrycia dla sprzętu, osłonami dla ludzi i ze zgromadzoną amunicją. A dodatkowo znajduje się tam rozmieszczona broń przeciwpancerna i przeciwlotnicza. Rosjanie, żeby pokonać taką obronę, mają problem – mówi nam gen. Leon Komornicki.

Przypomnijmy, że fortyfikacje były stawiane i umacniane przez Ukraińców od 2015 roku. Znajdują się tam ukraińskie bunkry, okopy i stanowiska ogniowe, umożliwiające zadawanie Rosjanom dotkliwych strat. Od wybuchu wojny w Ukrainie, od 24 lutego, wojskom Putina nie udało się ich zdobyć. Efekt do tej pory był taki sam: bardzo ciężkie straty i niemal całkowity brak jakichkolwiek postępów.

Zdaniem gen. Komornickiego, Ukraina zyskuje przewagę również dzięki topografii miejsca.

- To teren otwarty, płynie tam sporo większych rzek, ale są też mniejsze, trudne do sforsowania. A przekraczanie rzek Rosjanom słabo wychodzi. Żeby forsować ukraińską obronę, wojska Putina musiałby się skupić na wąskich, pięciokilometrowych odcinkach i na użyciu zmasowanego ognia artylerii, wojsk rakietowych oraz powietrznych. Po to, żeby maksymalnie obronę ukraińską osłabić, tj. obezwładnić środki przeciwpancerne i móc zadać poważne straty wśród żołnierzy – ujawnia gen. Leon Komornicki.

Operacja miała się zakończyć w ciągu 2 dni. 8 dni za nami

Były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego zwraca uwagę na bardzo wolne tempo natarcia rosyjskich wojsk.

- Fortyfikacje ukraińskie są zaminowane. Tam jest sporo min przeciwpancernych. Rosjanie muszą więc "trałować", czyli najpierw unieszkodliwiać miny, żeby mogły wejść ich wojska pancerne. Skutek? Tempo natarcia, jakie obserwujemy od początku bitwy o Donbas, czyli od 19 kwietnia wynosi 1-2 km na dobę. A normy rosyjskie przewidują do 40 km w ciągu 24 godzin. Operacja donbaska powinna się zakończyć w ciągu dwóch dni, a mamy już osiem dni za sobą – wylicza gen. Leon Komornicki.

W mediach społecznościowych już pojawiają się głosy, że w takim tempie armia rosyjska dotrze do Doniecka w połowie lipca. W opinii gen. Leona Komornickiego szansą dla ukraińskich wojsk w bitwie o Donbas może być użycie odwodów, które mają być obecnie odtwarzane i przegrupowują się wzdłuż brzegów Dniepru.

- Armia ukraińska odwodów dotychczas nie posiadała i zużyła wojska operacyjne na szerokim froncie obrony kraju, który miał ok. 3 tys. km. Jeżeli wojska rosyjskie zostaną wykrwawione w bitwie donbaskiej przez uporczywą i dobrze zorganizowaną obronę przeciwpancerną, to ich ofensywa ugrzęźnie i zostanie zatrzymana. Wtedy odwody armii ukraińskiej mogą wykonać uderzenie i przejść do kontrofensywy polegającej na rozbiciu wojsk rosyjskich na skrzydłach, które zmierzały do okrążenia od Charkowa w kierunku Ługańska. A może posunąć się dalej i wypchnąć Rosjan pod granicę do stanu sprzed 2014 r. Nie wiemy jednak, jaką siłą sprawczą dysponują ukraińskie odwody. Wiemy, że Rosjanie chcą przeciwuderzenie Ukrainy osłabić i odwrócić uwagę od Donbasu na kierunku chersońsko-nadniestrzańskim. Armia ukraińska nie powinna się nabrać, bo Rosjanie nie mają sił, żeby przeprowadzić ofensywę w kierunku Naddniestrza – puentuje gen. Leon Komornicki.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie