Śmierć Polaka w brytyjskim więzieniu. Poważne zaniedbania
Ława przysięgłych w Wielkiej Brytanii wskazała na błędy służby więziennej po śmierci Marka W., Polaka oczekującego na ekstradycję. Mężczyzna odebrał sobie życie w lipcu 2020 r. w więzieniu w Peterborough.
Co musisz wiedzieć?
- Ława przysięgłych skrytykowała Home Office, personel więzienny i medyczny po śmierci Marka W.
- Sześć razy rezerwowano lot do Polski; odwołania tłumaczono pandemią, rzadko informując więźnia.
- Rodzina i ambasada RP alarmowały o stanie zdrowia; procedury ochrony życia nie zostały wdrożone.
"The Hunts Post" przypomina, że Marek W. trafił do HMP Peterborough po wyroku ośmiu miesięcy za spowodowanie śmiertelnego wypadku w 2018 r. Z dokumentów wynika, że w lutym 2020 r. dostał decyzję o deportacji i czekał na lot do Polski, który miał odbyć się pod koniec marca. Rezerwacje powtarzano sześć razy, lecz wszystkie anulowano z powodu COVID-19. Jak ustalono, tylko raz przekazano mu jasną informację o odwołaniu.
Dlaczego zawiodły procedury ekstradycyjne i opieka w więzieniu?
Kancelaria, która obsługiwała sprawę wskazuje, że brytyjski urząd pozwolił na dalsze więzienie Polaka w kwietniu 2020 r., mimo sygnałów rodziny o pogarszającym się stanie zdrowia.
Hołownia na ambasadora w USA? Polacy powiedzieli, co o tym myślą
W maju do zakładu trafiło pismo od bliskich i ambasady RP. Zgodnie z brytyjskim prawem należało uruchomić ścisłą ochronę życia więźnia. Tego nie zrobiono, choć służba więzienna zapewniła dyplomatów, że skierowano go do opieki psychiatrycznej. Śledztwo wykazało, że i to nie nastąpiło.
Ława przysięgłych usłyszała, że podczas zatrzymania zignorowano informację o wcześniejszych próbach samobójczych. W połowie czerwca Home Office znów dopuścił kontynuowanie osadzenia. Według obrońcy mężczyzny pominięto obowiązujące wtedy procedury, w tym "zasady ekstradycji podczas pandemii COVID". Ustalono też, że Marek W. słabo mówił po angielsku, a tłumacza wzywano rzadko, co potęgowało dezorientację.
Co wydarzyło się w dniu tragedii i po interwencji służb?
Do dramatu doszło 6 lipca 2020 r. Funkcjonariusze znaleźli więźnia z głębokimi ranami. W trakcie resuscytacji doszło do 14-minutowego opóźnienia w podaniu tlenu, bo personel medyczny nie mógł zlokalizować maski tlenowej – relacjonuje kancelaria.
Po ujawnieniu ustaleń 10 października przekazano, że faktyczna śmierć nastąpiła 9 lipca, po odłączeniu od aparatury. "Po zapoznaniu się ze wszystkimi dowodami, ława przysięgłych kilkakrotnie skrytykowała działania zarówno Departamentu Spraw Wewnętrznych, jak i personelu więziennego i służby zdrowia" - wynika z relacji prawników.
Źródło: "The Hunts Post"