Niespełnione obietnice PiS. Rządzący wypominają PO stary program, sami nie wszystko zrealizowali
PiS zawiesiło prezentowanie swoich wyborczych propozycji, żeby czytać stary program wyborczy Donalda Tuska. Partia Kaczyńskiego po dwóch kadencjach u władzy wytyka PO niezrealizowane obietnice sprzed 12 lat. Mimo że programy PiS z 2019, 2015 i 2011 r. oraz publicznie składane obietnice nie zostały w pełni zrealizowane, w tym likwidacja niektórych opłat.
W czwartek wieczorem na koncie PiS w mediach społecznościowych pojawiła się tajemnicza zapowiedź. Sugerowała, że partia rządząca wie, jakie konkrety na sto dni zamierza przedstawić Koalicja Obywatelska w czasie sobotniej konwencji w Tarnowie, bo politycy PO o "konkretach" mówią właśnie w kontekście planowanego wydarzenia. "Ponieważ właśnie dotarliśmy do "Konkretów Tuska", zawieszamy ogłaszanie elementów naszego programu do soboty"- czytamy we wpisie PiS.
W piątek rano okazało się, że rządzący mówili o programie PO z 2011 r. W publikowanych co godzinę nagraniach uderzają w Donalda Tuska m.in. za zamrożenie kwoty bazowej w państwowej sferze budżetowej do 2015 r., czy brak zapowiadanych "Centrów Nauki Koperniki" w każdym województwie. Ale politycy władzy sięgają też po inne argumenty: zarzucają PO niespełnioną obietnicę w sprawie "radykalnego ograniczenia dostępu służb specjalnych i policyjnych do billingów obywateli".
Mimo że to służby pod rządami PiS - bez transparentnych regulacji prawnych - zdecydowały się na zakup i wdrożenie Pegasusa. Według międzynarodowych ekspertów, m.in. z kanadyjskiej organizacji Citizen Lab, system był wykorzystywany m.in. do inwigilowania polityków opozycji, w tym szefa sztabu PO w 2019 r. Krzysztofa Brejzy.
W Wirtualnej Polsce polityków PiS zapytaliśmy o ich niewypełnione propozycje z programów wyborczych oraz publicznych wystąpień. To tylko kilka z nich: 4000 zł pensji minimalnej w 2023 r., 100 tys. mieszkań w ramach programu "Mieszkanie Plus", milion samochodów elektrycznych, uchwalenie nowego kodeksu rolnego, renowacja zamków kazimierzowskich. Na zarzuty odpowiada m.in. poseł PiS Kazimierz Smoliński.
– Myślę, że nie ma na świecie partii, która zrealizowałaby 100 proc. My nie odstępujemy od naszych założeń – komentuje i przekonuje, że milion aut elektrycznych to wciąż cel PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
KO chce zmian w TVP. "Nikt tak nie podzielił Polaków"
Lista niespełnionych spraw
Analizując osiem lat rządów PiS, można byłoby uznać, że partia rządząca miała problemy z dotrzymaniem deklaracji złożonej już w pierwszym zdaniu programu z 2019 r. "U podstaw ideowych programu Prawa i Sprawiedliwości leży szacunek dla godności każdego człowieka".
Na odbieranie godności podczas dwóch kadencji skarżyło się wiele grup: osób z niepełnosprawnościami, nauczycieli, kobiet, sędziów, lekarzy, pacjentów, oponentów politycznych czy osób LGBT. To Przemysław Czarnek mówił o tych ostatnich w 2020 r. "ci ludzie nie są równi ludziom normalnym". Władza jednak odcinała się od zarzutów pozbawiania godności, wskazując na pomoc Polakom poprzez programy społeczne.
Jednak w programach PiS z ostatnich lat oraz w wystąpieniach najważniejszych polityków obozu władzy padały również bardziej konkretne obietnice, które nie zostały dotrzymane. Na 58 stronie programu z 2019 r. czytamy o podniesieniu płacy minimalnej do 4000 zł w 2023 r. Dotąd nie została ona dotrzymana, bo od 1 lipca tego roku wynosi 3600 zł.
Poseł PiS Kazimierz Smoliński nie widzi w tym jednak problemu. – No różnica jest minimalna. Nie można porównywać tego, że nam brakuje do wypełnienia stu, dwustu czy czterystu złotych z nieodmrażaniem płac za PO. Kryzys minął, a pensje nadal nie były przez poprzedników podnoszone. Gdyby były podnoszone, to pułap wyjściowy były wyższy – tłumaczy.
Partia rządząca nie dotrzymała też złożonego przyrzeczenia w sprawie wybudowania 100 tys. mieszkań w ramach "Mieszkanie+". Do fiaska programu wprost przyznał się prezes PiS Jarosław Kaczyński, ale poseł Kazimierz Smoliński w WP próbuje go bronić. – To kwestia polemizowania, bp 100 tys. mieszkań zostało zrealizowane, bo zbudowano 100 tys. mieszkań więcej – stwierdził.
Poseł dopytywany, czy chwali się mieszkaniami wybudowanymi przez deweloperów, przyznał, że w ramach programu "Mieszkanie Plus" zapowiedź nie została zrealizowana.
Smoliński: Milion aut elektrycznych ciągle celem PiS
W rozmowie z Kazimierzem Smolińskim zapytaliśmy również, co z obietnicą "miliona aut elektrycznych do 2025 r.", którą Mateusz Morawiecki złożył w 2016 r. jako minister rozwoju. Przypomnijmy, na koniec maja 2022 r. liczba takich samochodów w naszym kraju sięgnęła 22 tys. 476 - wynika z "Licznika elektromobilności" Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych. Politycy PiS snują też wizję budowę Izery, polskiego samochodu elektrycznego, a według zapowiedzi jego sprzedaż ma się rozpocząć w 2026 r.
– Te samochody będą produkowane – komentuje Kazimierz Smoliński. Poseł dopytywany, czy to oznacza, że milion samochodów prędzej czy później będzie. – Dokładnie nadal ten cel sobie stawiamy. To nie jest jak w przypadku PO rezygnacja bądź odejście od założeń pierwotnych. My nie rezygnujemy z żadnego ze swoich celów. Niektóre są opóźnione, ale nadal są w naszych planach i realizacji.
Kaczyński chciał odbudowy zamków Kazimierzowskich
Politycy PiS mają problemy z tłumaczeniem, co stało się z zapowiedzią odbudowy zamków Kazimierzowskich, ogłoszonej przez Jarosława Kaczyńskiego w 2017 r. Na początku tego roku o szczegóły dopytywał senator KO Krzysztof Brejza, który skierował pytania do Ministerstwa Kultury oraz Banku Gospodarstwa Krajowego.
Resort przekazał, że "w 2022 r. powstał Rządowy Program Odbudowy Zabytków" którego operatorem jest Bank Gospodarstwa Krajowego. BGK z kolei odpisał, że "nie prowadzi żadnego projektu związanego z zamkami kazimierzowskimi i nie ma wiedzy na temat finansowania odbudowy zamków kazimierzowskich".
– Być może ten program nie został zrealizowany, ale zamiast jego wprowadziliśmy Program Rewitalizacji Zabytków, na który wydaliśmy 3,5 mld zł. W historii Polski takiego programu nie było, więc myślę, że jest dużo cenniejszy i ważniejszy niż pierwotnie zakładany. My nie odstępujemy od naszych założeń – tłumaczy Kazimierz Smoliński.
Kodeks rolny? Proszę pytać ministra
Na liście niespełnionych obietnic polityków PiS jest też "kodeks rolny", który miał porządkować i wzmocnić przepisy gwarantujące stabilność produkcji rolnej w Polsce. O pomyśle pod koniec 2022 r. mówili w Przysusze Jarosław Kaczyński, a także Janusz Wojciechowski. Unijny komisarz ds. rolnictwa wskazany przez PiS stwierdził nawet, że "pierwsza część kodeksu - przepisy ogólne - nie powinny budzić dużych kontrowersji, w związku z tym na wiosnę - razem z wiosennymi siewami - już ten kodeks mógłby wejść w życie".
Nie wszedł, a poseł Grzegorz Wojciechowski, prywatnie brat komisarza, w rozmowie z WP stwierdził, że to zadanie na kolejną kadencję.
O rozliczenie tej zapowiedzi chcieliśmy zapytać byłego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który mimo krytyki Kaczyńskiego za "piątkę dla zwierząt" znalazł się na liście partii rządzącej.
– Bardzo bym prosił, żeby o bieżące działania ministerstwa pytać ministra rolnictwa, a nie mnie. Odpowiadam za to, co się działo przez niespełna 2,5 roku, kiedy ja byłem ministrem. Mam dużo różnego rodzaju planów i pomysłów dotyczących rolnictwa, ale o ocenę wcześniejszych zapowiedzi proszę pytać obecnego ministra – stwierdził Ardanowski w rozmowie z WP.
PiS nie zlikwidowało niektórych obciążeń finansowych
W programie PiS z 2019 r. pojawiała się również zapowiedź likwidacji niektórych obciążeń finansowych, które "są jednocześnie biurokratyczną uciążliwością, jak np. opłata targowa, opłat miejscowa, opłata od posiadania psów". Opłaty nie zostały zlikwidowane, a co więcej od 2024 roku mogą wzrosnąć o 15 proc., bo nowe stawki maksymalne zostały w sierpniu ogłoszone w w obwieszczeniu Ministra Finansów.
Z perspektywy dwóch kadencji PiS warto przypomnieć też fragment programu z 2011 r. dotyczący "umacniania demokracji". "Dotychczasowe doświadczenia na świecie pokazują, że wszelkie próby eliminacji konkurencji między partiami są nie do pogodzenia z demokracją i kończą się w najlepszym razie jakąś formą łagodnego autorytaryzmu. Równość praw partii politycznych musi mieć charakter faktyczny, nie tylko formalny" - podkreślano w dokumencie.
PiS przekonywało, że "na czoło wysuwają się tu cztery warunki: dostęp do mediów, pozwalający na komunikowanie się z opinią publiczną; dostęp do środków finansowych, umożliwiający prowadzenie akcji politycznych, w tym kampanii wyborczych; wolność od administracyjnych ograniczeń stosowanych w interesie rządzących (czym innym są ograniczenia, które dla zapewnienia porządku publicznego dotyczą wszystkich obywateli); wreszcie wykluczenie nielegalnego oddziaływania służb specjalnych na życie publiczne" – czytamy w programie PiS z 2011 r.
Najnowsze propozycje programowe partia rządząca ma zaprezentować w sobotę podczas konwencji w Końskich.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski