Interwencja Chin ws. Poczobuta? Zaskakujące doniesienia

Alaksandr Łukaszenka jest zachwycony relacjami z Pekinem i inwestycjami Chin na Białorusi. - Poleganie wyłącznie na Putinie staje się dla Łukaszenki coraz bardziej niebezpieczne - komentuje w rozmowie z WP Paweł Łatuszka. I dodaje, że Chiny będą wywierały presję na Łukaszenkę, by on ustąpił m.in. w kwestii Andrzeja Poczobuta.

Alaksandr Łukaszenka i Xi Jinping
Alaksandr Łukaszenka i Xi Jinping
Źródło zdjęć: © East News | Liu Bin

Przywódcy Białorusi i Chin - Alaksandr Łukaszenka i Xi Jinping - podpisali w Pekinie pakiet 16 dokumentów, które mogą ułatwić omijanie sankcji poprzez dostarczanie pomocy dla Rosji przez Białoruś - ocenia amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

ISW informował we wcześniejszych analizach, że Chiny mogą potajemnie przekazywać do Rosji sprzęt wojskowy - właśnie przez Białoruś. Białoruski dyktator prawdopodobnie zamierza tymi umowami wesprzeć swoje wieloletnie starania o umocnienie chińskich wpływów gospodarczych na Białorusi, aby ograniczyć uzależnianie się od Rosji.

"Poleganie wyłącznie na Putinie jest niebezpieczne"

- Celem wizyty Łukaszenki jest zrównoważenie swojej władzy, która jest niestabilna, a poleganie wyłącznie na Władimirze Putinie jest dla niego coraz bardziej niebezpieczne - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Paweł Łatuszka, białoruski opozycjonista, a w przeszłości minister kultury. Bo, jak dodaje, "Putin jest toksyczną osobą". - Myślę, że Łukaszenka też zdaje sobie z tego sprawę - podkreśla nasz rozmówca.

Wśród celów Łukaszenki było też otrzymanie dofinansowania dla upadającej gospodarki jego kraju. - Jestem pewien, że rozmawiali o współpracy wojskowo-przemysłowej i produkcji broni w interesie Federacji Rosyjskiej, w związku z ograniczeniami dostaw poszczególnych części i technologii do samej Rosji. Ta współpraca miała już miejsce, jeszcze przed wojną w Ukrainie. Mam tu na myśli białoruski system rakietowy "Polonez" (produkcji chińsko-białoruskiej). Współpraca może teraz zostać poszerzona - dodaje.

Chiny i Białoruś zobowiązały się do "pogłębienia współpracy" w zakresie szkolenia personelu wojskowego, walki z terroryzmem i wspólnego zapobiegania 'kolorowej rewolucji'" - czyli antyreżimowych ruchów protestacyjnych i towarzyszących im prób zmiany rządów.

Chiny będą wywierały na Łukaszenkę presję

- Głównym tematem rozmów, o czym oficjalnie poinformowano w oświadczeniu po spotkaniu, był tranzyt, projekt, na którym bardzo zależy Chinom. Ostatnio widzimy, że Polska, przy wsparciu Litwy, zajmuje twarde stanowisko, co do zamknięcia przejść towarowych na granicy z Białorusią. Oba kraje deklarują zamknięcie również przejść kolejowych. To ogromny nacisk na Łukaszenkę i powoduje, że Chiny zaczynają tracić - podkreśla Łatuszka.

Jak dodaje, Chińczycy zdają sobie sprawę, że wstrzymanie tego ruchu oznacza dla nich ogromne straty. - Chiny będą wywierały presję na Łukaszenkę, by on ustąpił m.in. w kwestii Andrzeja Poczobuta i polskiej mniejszości, więźniów politycznych na Białorusi - mówi rozmówca WP.

"Łukaszenka rozumie, że chodzi o jego przeżycie"

Białoruski dyktator deklarował, zwracając się w trakcie wizyty do chińskiego przywódcy, że Białoruś "w pełni popiera przedstawioną przez Pekin inicjatywę w zakresie bezpieczeństwa międzynarodowego". Jak szczególnie podkreślają ukraińskie media, można z tego wnioskować, że w ten sposób Łukaszenka zadeklarował swoje poparcie dla inicjatywy Pekinu, czyli "planu pokojowego".

Chiny i Białoruś wyraziły "głębokie zaniepokojenie przedłużającym się konfliktem zbrojnym". Oczekują "szybkiego powrotu do pokoju w Ukrainie" - podała białoruska państwowa agencja informacyjna Biełta.

- Ten temat był poruszony podczas rozmów. Łukaszenka chce zagrać w swoją grę "Mińsk 3", porozumienie, gdzie wykonałby funkcję pośrednika. Jest w kontakcie z Putinem i Chinami. Chce na tej bazie zbudować ewentualną komunikację z Ukrainą i Zachodem. Nieprawny przywódca Białorusi chce pokazać, że "walczy" o pokój. Rozumie, że chodzi o jego przeżycie, dalsze istnienie i uniknięcie odpowiedzialności karnej. To dla niego jedyna opcja, będzie w to grał, wykorzystując kontakty z Chinami - podkreśla.

"Chiny mogą dużo stracić"

Piotr Pogorzelski z serwisu Biełsat i autor podcastu "Po prostu Wschód" w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że mamy informacje o współpracy naukowo-technicznej Białorusi i Chin. - Czy faktycznie może to zostać wykorzystane w omijaniu sankcji? Tego teraz nie wiemy - dopóki nie mamy dowodów, nie wiemy, czy tak będzie. Natomiast na pewno dla Chin obchodzenie sankcji za pomocą Białorusi jest ryzykowne - mówi.

- Mogą dużo stracić. Do tej pory deklarują polityczne wsparcie dla Rosji w wojnie w Ukrainie. Chińczycy kupują tanio surowce od Rosjan i wchodzą na tamtejszy rynek, np. rynek przemysłu samochodowego. Nie ma jednak dowodu, że naruszają sankcje. Gdyby tak było, konsekwencje polityczne (oraz te w postaci sankcji wtórnych) byłyby poważne. Chińczycy mogą tego ryzyka nie podjąć - zaznacza.

Osłabienie Rosji to okazja dla Chin

W jego ocenie, gdyby mieli jakkolwiek obchodzić sankcje, to nie za pomocą Białorusi. - To byłoby zbyt ewidentne. Musiałyby być to kraje nie tak mocno zintegrowane z Rosją - mówi.

- Dla samego Łukaszenki, wizyta buduje jego wizerunek jako przywódcy, który może porozumieć się z Chinami, nie tylko z Rosją. Pytanie, na ile wszelkie porozumienia na linii Białoruś-Chiny obchodzą się bez porozumienia z krajem Putina - dodaje.

I podkreśla, że to dobry moment dla Chińczyków, by rozpoczynać interesy czy inwestycje w Rosji - czy na Białorusi. - Rosjanie są osłabieni, nie mogą tyle inwestować na Białorusi. Sądzę, że jest możliwość, że Chińczycy starają się to wykorzystać - zaznacza Pogorzelski.

Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie