Niepokój na ulicach Kijowa? "Każdy układa jakiś plan B"
Pomimo narastającego kryzysu, wywołanego rosyjską agresją i możliwością inwazji ze strony Kremla, mieszkańcy Kijowa - jak wynika z relacji agencji newsowych - na razie zachowują spokój. Mimo to odczuwalne jest poruszenie, wynikające z wydarzeń na wschodzie kraju. - Ludzie nie są gotowi do porzucenia wszystkiego, całego swojego życia. Boję się tylko, że jeżeli coś takiego się stanie, będzie już za późno - wyznała jedna z mieszkanek ukraińskiej stolicy.
Ruch na lotnisku w stolicy Ukrainy wrócił już do normy. Na początku tygodnia poszczególne linie lotnicze zdecydowały się wstrzymać kilka lotów. Informacje w tej sprawie przekazała Polskiej Agencji Prasowej pracownica lotniska Boryspol w Kijowie.
- To prawda, mieliśmy kilka odwołanych lotów, szczególnie na początku tego tygodnia. To były decyzje poszczególnych linii lotniczych, praca samego lotniska w niczym się wtedy jednak nie zmieniła. Teraz wszystko - jak widać na rozkładzie lotów - wróciło do normy - przekazała rozmówczyni agencji.
"Turyści przylatują i wylatują"
W piątek ze znajdującego się w pobliżu Kijowa lotniska odlatywały samoloty do Włoch, Turcji czy Armenii. Obsługiwano również regularne połączenia wewnątrz Ukrainy - do Odessy, Charkowa czy Lwowa.
- Oczywiście nie znam motywacji pasażerów, ale nie mogę powiedzieć, że w ostatnich dniach odnotowaliśmy jakiś nadzwyczajny wzrost popytu na loty za granicę - turyści przylatują i wylatują. Ukraińcy, jak zawsze, latają do pracy, do rodzin czy na wycieczki - mówiła zatrudniona na lotnisku Boryspol, pytana o to, czy zaobserwowała wzrost zainteresowania lotami poza Ukrainę.
Panika w Kijowie? "Wszyscy mają z tyłu głowy zagrożenie"
Jak relacjonuje Polska Agencja Prasowa, w Kijowie nie widać jeszcze takich oznak kryzysu, jak np. puste półki w sklepach, masowe opuszczanie miasta, czy kolejki ludzi przed bankami, chcących wypłacić wszystkie oszczędności. Pomimo tego jednak, wyraźnie odczuwalny jest niepokój mieszkańców stolicy w związku z wydarzeniami na wschodzie kraju.
Zobacz też: Rosja chce ręcznie sterować Kijowem? "Do tego prowadzi porozumienie"
"Każdy układa w głowie jakiś plan B"
- Staram się zachowywać spokój, staram się nie panikować. To samo mówi większość osób, które znam, ale wszyscy mają z tyłu głowy to zagrożenie i chcą być przygotowani, przynajmniej mentalnie - mówiła w rozmowie z agencją 29-letnia Katja. - Myślę, że na przestrzeni lat wykształciliśmy jakąś psychiczną odporność, grubą skórę, dlatego sprawy na powierzchni wyglądają tu całkiem normalnie. Zakładam jednak, że każdy układa w głowie jakiś plan B - powiedziała.
- Nic tak wielkiego się jeszcze nie wydarzyło, dlatego ludzie nie są gotowi do porzucenia wszystkiego, całego swojego życia. Boję się tylko, że jeżeli coś takiego się stanie, będzie już za późno - przyznawała z kolei inna mieszkanka Kijowa.
"Kilka firm wysyła chętnych pracowników wraz z rodzinami za granicę"
Jak wyznał PAP inny rozmówca, zatrudniony w branży IT 26-latek, niektóre zagraniczne firmy mają proponować zatrudnionym pracownikom czasowe przeniesienie za granicę do czasu rozwiązania kryzysu. - Kilka zachodnich firm, w tym moja, wysyła chętnych pracowników wraz z rodzinami za granicę. To normalna procedura bezpieczeństwa, nie powiedziałbym, że wynika z jakiejś nagłej paniki - powiedział mężczyzna.
- Ja sam nie rozważam wyjazdu, chociaż zaproponowano mi relokację do biura we Lwowie lub bezpłatny urlop - dodał.
Według przeprowadzonego w dniach 16-17 lutego sondażu grupy "Rating", 19 proc. Ukraińców uważa prawdopodobieństwo rosyjskiej inwazji za wysokie. 25 proc. mieszkańców Ukrainy sądzi, że takie zagrożenie nie istnieje. Na zachodzie kraju 14 proc. osób obawia się rosyjskiego ataku, na wschodzie - 42 proc. Większość ankietowanych – 64 proc. - jest zdania, że Siły Zbrojne Ukrainy będą w stanie odeprzeć ewentualną agresję Rosji.
Ukraina. Linie lotnicze odwołały połączenia
Przypomnijmy, że 14 lutego dwie linie lotnicze ogłosiły, iż - w związku z analizowanym przez firmy ubezpieczeniowe ryzykiem - spotkały się z pewnym trudnościami podczas próby ubezpieczenia obsługiwanych przez nie połączeń lotniczych. Z kolei ukraińskie władze wydały 592 milionów dolarów na zapewnienie kontynuacji lotów przez ukraińską przestrzeń powietrzną.
Choć w piątkowym rozkładzie lotów nie było zmian, przewoźnik niemiecki Lufthansa zakomunikował, że od soboty do końca lutego samoloty tej firmy nie będą latać do Kijowa i Odessy.
Źródło: Jakub Bawołek/PAP
Przeczytaj także:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski