Inwazja na Ukrainę w przyszłym tygodniu? Jest odpowiedź Rosji
MSZ Rosji zaprzeczyło w piątek wieczorem informacjom USA, jakoby w przyszłym tygodniu mogło dojść do rosyjskiej inwazji na Ukrainę. - Tylko Stany Zjednoczone są zainteresowane tym konfliktem - stwierdziła zaskakująco rzeczniczka rosyjskiej dyplomacji Maria Zacharowa. To kolejny element wojny informacyjnej, jaką Rosja toczy z Zachodem.
- Histeria w Białym Domu jest większa niż kiedykolwiek. Anglosasi potrzebują wojny. Za każdą cenę. Prowokacje, dezinformacja i groźby to ich ulubione rozwiązanie własnych problemów. Amerykańska maszyna wojskowo-polityczna jest gotowa do ponownego przejścia po ludzkim życiu. Cały świat patrzy na to, jak ujawniają się ich militaryzm i imperialne ambicje - powiedziała Zacharowa.
Jej zdaniem to "NATO umacnia swoją obecność w pobliżu granic Rosji i zaostrza sytuację wokół Ukrainy, aby stworzyć pretekst do konfliktu".
Wcześniej w piątek doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan powiedział, że istnieje znaczące ryzyko, że do ataku dojdzie jeszcze przed końcem igrzysk olimpijskich w Pekinie 20 lutego.
Sullivan podkreślił, że amerykański wywiad nie ma informacji na temat tego, czy rosyjski prezydent Władimir Putin podjął już decyzję o wznowieniu agresji przeciwko Ukrainie. Dodał jednak, że ryzyko inwazji rośnie wraz z napływem kolejnych sił u granic Ukrainy.
- Nie wiemy, czy Putin podjął decyzję, ale jest znaczące ryzyko, że podejmie ją wkrótce - podkreślił Sullivan.
Wezwał też obywateli USA przebywających na Ukrainie do opuszczenia kraju w ciągu 24-48 godzin. Dodał, że w razie napaści zagrożony może być Kijów, a rosyjska ofensywa prawdopodobnie zaczęłaby się od bombardowań i ostrzału rakietowego.
W sobotę jest zaplanowana kolejna rozmowa między Putinem i Bidenem. Jak powiedział w piątek wieczorem przedstawiciel Białego Domu, "Rosja proponowała rozmowę w poniedziałek". - My zaproponowaliśmy sobotę i oni wyrazili na to zgodę - przekazał w rozmowie z agencją Reutera.
Czytaj też: