PolskaNiepełnosprawne dzieci nie będą dowożone do szkoły

Niepełnosprawne dzieci nie będą dowożone do szkoły

Rodzice protestują, że ich niepełnosprawne dzieci nie będą dowożone do nowej szkoły na legnickie osiedle Piekary.

Niepełnosprawne dzieci nie będą dowożone do szkoły
Źródło zdjęć: © Słowo Polskie-Gazeta Wrocławska | Piotr Krzyżanowski

13.10.2006 | aktual.: 13.10.2006 10:11

Jeszcze w sierpniu nam obiecywali, że znajdą transport– żali się Henryka Janiec. Teraz mamy sobie radzić sami i płacić.

Damian Janiec ma 12-lat, jest upośledzony w stanie średnim. Uczy się w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym przy ul. Witelona, a ta placówka ma zostać zamknięta z powodu fatalnego stanu technicznego. Dzieci od początku listopada przeniosą się do wyremontowanego skrzydła w Szkole Podstawowej nr 16 przy ul. Tatrzańskiej. Ale na Witelona miały blisko. Teraz rodzice martwią się, bo trzeba będzie jeździć autobusami i płacić za bilety. Odprowadzam syna do szkoły – opowiada Henryka Janiec. Po lekcjach z nauczycielami dzieci idą na obiad do stołówki przy ul. Rycerskiej. Stąd Damian ma dwa kroki do domu i wraca sam. Teraz z odwiezieniem go na Piekary i przywiezieniem będę miała problemy. W podobnej sytuacji jest więcej takich rodziców – dodaje Iwona Urbanowicz, matka piętnastolatka. Gdy jadę z dzieckiem autobusem to nie płacę. Ale na powrotny kurs trzeba już kupić bilet, bo przecież nie będziemy czekać pięć, sześć godzin.

Miasto nie dopłaci

Problem dotyczy około 200 dzieci. Rodzice mówią, że spotkali się z Grzegorzem Żądło, pełnomocnikiem niepełnosprawnych, który obiecał transport. Ale się wycofał – mówi Alicja Urbańska. Powiedział, że nie ma możliwości dopłacać do biletów. Nasze dzieci nie chodzą do szkoły powszechnej– dodaje Elżbieta Bender. Gdyby były zdrowe, same by tam doszły. Ale z centrum miasta na Piekary to szmat drogi. Najlepiej by było, gdyby autobus odwoził je z jakiegoś punktu i przywoził. Przecież do szkoły integracyjnej, także na Piekarach, dzieci są dowożone przez urząd. Grzegorz Żądło rozkłada ręce. Przyznaje, że przeniesienie szkoły na ul. Tatrzańską jest dużą niedogodnością. Nie mogę dopłacać do biletów – powtarza. Także nie wchodzi w rachubę dowożenie mikrobusami przystosowanymi dla osób niepełnosprawnych.

Pełnomocnik odsyła do Tadeusza Spendowskiego, dyrektora wydziału oświaty urzędu miasta.

Sprawa dla prezydenta

Problem jest poważny – mówi dyrektor. Ale rodzice będą musieli zapłacić za bilety, albo może przejdą się do szkoły po dzieci spacerkiem? Zainteresowaliśmy sprawą prezydenta Tadeusza Krzakowskiego. Ten problem zostanie rozwiązany– zapewnia Arkadiusz Rodak, rzecznik prezydenta. Najprawdopodobniej dzieci będą odwożone i przywożone do centrum specjalnym autobusem. Do końca miesiąca jest jeszcze czas na dopracowanie szczegółów.

Zygmunt Mułek

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)