Niemieckie media o igrzyskach w Pekinie. To nie powinno było się stać
Ruszają zimowe igrzyska olimpijskie w Chinach. Komentatorzy w niemieckiej prasie nie zostawiają suchej nitki na gospodarzach imprezy i MKOL.
Komentator gazety "Frankfurter Rundschau" ostrzega, że igrzyska olimpijskie w Pekinie mogą stać się taką samą karykaturą zawodów, jaką były już letnie igrzyska w Tokio.
"Koronawirus zmienia sportową rywalizację w loterię, bo sportowcy, mimo rygorystycznych przepisów higienicznych, mogą się w każdej chwili zarazić albo i nie. Poza tym pandemia ograbia to święto międzynarodowego porozumienia z kontaktów. Bez publiczności, bez spotkań ludzi z różnych kontynentów igrzyska tracą swój istotny cel. Także sportowcy nie będą mieli prawie żadnej okazji, aby spotkać się poza areną. Prawdopodobnie byłoby lepiej, by olimpijski ogień zapłonął rok później. Jeszcze większej wagi są systematyczne naruszenia praw człowieka przez Chiny w Tybecie, wobec Ujgurów, brutalne postępowanie z ruchami opozycyjnymi w Hongkongu czy też kompletna cyfrowa inwigilacja. Biorąc to pod uwagę, trzeba stwierdzić, że Pekin nie powinien był dostać tych igrzysk" - czytamy we "Frankfurter Rundschau".
W podobnym tonie utrzymany jest komentarz w dzienniku "Stuttgarter Nachrichten". "Zimowe igrzyska olimpijskie 2022 odbywają się w kraju, który nigdy nie powinien był dostać prawa do ich organizacji. Bo już po letnich igrzyskach w 2008 roku, które także odbyły się w Pekinie, nie spełniły się wielkie nadzieje na więcej wolności, otwartości i człowieczeństwa. Zamiast tego Chiny rozwijają się w przeciwnym kierunku" - czytamy w dzienniku.
"Organizacje, takie jak Amnesty International czy Human Rights Watch zarzucają tamtejszym władzom zbrodnie przeciwko ludzkości, zwłaszcza muzułmańscy Ujgurzy są prześladowani, więzieni, torturowani. Wolność wypowiedzi to w Chinach słowo obce, media podlegają cenzurze. A mimo to (chiński przywódca) Xi Jinping mówi, że jego kraj uznaje olimpijskie wartości. Rzeczywistość mówi jednak sama za siebie. Uczciwość? Szacunek? Międzynarodowość? Miejsce na podium w tych dyscyplinach pozostaje dla Chin poza zasięgiem" - pisze komentator "Stuttgarter Nachrichten".
"Sport przyszedł i poszedł"
Komentator gazety "Mitteldeutsche Zeitung" także zaznacza, że w ostatnim czasie igrzyska nie sprawdziły się jako narzędzie do napędzania społeczno-politycznych przemian. "Czy Chiny zmieniły się na lepsze po letnich igrzyskach w 2008 roku? Czy Rosja stała się bardziej demokratyczna po zimowych igrzyskach w Soczi w 2014 i piłkarskim mundialu w 2018? Oczywiście, że nie. W obu przypadkach widać, że sport przyszedł i poszedł, a brak w demokracji pozostał, a nawet stał się jeszcze większy" - ocenia komentator "Mitteldeutsche Zeitung".
W dzienniku "Neue Osnabruecker Zeitung" czytamy z kolei: "Biznesy są dozwolone, polityczne zachowania już nie. Organizatorzy ich zabronili. Także MKOL tłumi debaty".
"A w przypadku Chin byłoby, o czym debatować: o naruszaniu praw człowieka czy ograniczaniu wolności słowa w kraju, od którego przed igrzyskami w 2008 roku oczekiwano, że się otworzy" - zauważa komentator dziennika.
"Stało się coś przeciwnego. Wykorzystanie stadionu olimpijskiego (z 2008 roku) do ponownej ceremonii otwarcia i zamknięcia igrzysk ma być sygnałem dbania o zrównoważony rozwój. Ogromna nowa skocznia narciarska czy najdłuższy na świecie tor bobslejowy świadczą jednak o czymś innym. Ten gigantyzm i praktyka MKOL polegająca na kasowaniu zysków i zrzucaniu kosztów na organizatorów odstrasza wiele miast o ubieganie się o igrzyska" - czytamy w "Neue Osnabruecker Zeitung".
Przeczytaj także: