Niemieccy naukowcy publikują po polsku to, czego o Odrze nie mówi minister Anna Moskwa
Naukowcy instytutu IGB z Berlina zapowiadają, że wyniki własnego dochodzenia w sprawie przyczyn katastrofy w Odrze będą publikować również w wersji polskojęzycznej. To ukłon w stronę osób w Polsce, które nie ufają oficjalnym ustaleniom naszych służb. Mało tego, proszą o informacje o jakości wody z górnego biegu rzeki w Polsce, gdzie na przełomie lipca i sierpnia rozpoczęła się katastrofa.
Jako pierwsi - jeszcze przed komunikatem minister Anny Moskwy - poinformowali, że odkryli w Odrze złote algi. Potwierdzili, że ryby zabijała toksyna produkowana przez glon. Teraz są coraz bliżej podania kluczowych dat i miejsc, gdzie rozpoczęła się katastrofa Odry.
- Masowy zakwit toksycznych glonów jest spowodowany nienaturalnie wysokim zasoleniem wód. Nie możemy śledzić satelitarnie zrzutu soli, ale analizy potwierdziły rozwój zakwitu glonów, który wyraźnie pojawił się w górnym biegu rzeki w Polsce - mówi Wirtualnej Polsce prof. Justyna Wolińska z Instytutu Ekologii Słodkowodnej i Rybactwa Śródlądowego Leibniza (IGB) w Berlinie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zatruta Odra. Sienkiewicz: w tej sprawie zrobiono wszystko, byśmy nie mogli znaleźć początku tej katastrofy
Jej zdaniem ostatnie analizy satelitarne wskazują na kluczowe dni oraz miejsca, gdzie rozpoczęła się katastrofa Odry. Dlatego zdaniem IGB należy podążać tropem substancji, która stworzyła warunki do zakwitu zabójczych złotych alg. To przybliży ekspertów do winowajcy. Najprawdopodobniej zasolenie powstało w wyniku zrzutów przemysłowych.
- Dane satelitarne z odcinków dalej w górę rzeki w Czechach (źródła Odry - przyp. red.) są obecnie oceniane, ale wiele pikseli jest zasłoniętych przez chmury - dodaje prof. Wolińska. Pytana, czy IGB chciałby wykorzystać polskie dane, odpowiada: - Nie mamy dostępu do tego typu danych, ale oczywiście bylibyśmy bardzo wdzięczni za informacje o jakości wody z ostatnich trzech tygodni na tym odcinku rzeki. I deklaruje: - Jeśli próby zostały pobrane, a nie są jeszcze zanalizowane, jesteśmy jak najbardziej zainteresowani współpracą w zbadaniu dowodów.
- W tej chwili szukamy kontaktu ze specjalistami pracującymi w Polsce, żeby razem wyjaśnić powód tej ekologicznej katastrofy. Zdobyć wiedzę, która pozwoli zapobiec podobnym katastrofom w przyszłości - podkreśla prof. Wolińska.
Własne śledztwo IGB. "Będziemy publikować po polsku"
Naukowcy IGB opublikowali trzy raporty o katastrofie Odry. Przy publikacji przetłumaczono je na język polski. - Opublikowaliśmy to po polsku, gdyż zdajemy sobie sprawę z tego, że część społeczeństwa i organizacje pozarządowe nie ufają informacjom podawanym przez rządowe media - powiedziała prof. Wolińska.
Raporty IGB przynoszą o wiele więcej informacji o mechanizmach katastrofy, niż te podane dotąd przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Niemieccy eksperci ustalili, że glon Prymnesium parvum (złota alga) stanowił co najmniej połowę całkowitej biomasy glonów w Odrze. Nawet po rozcieńczeniu wód rzeki przez dopływ Warty, było to wciąż jeszcze 36 proc. biomasy. Toksyny wydzielane przez złote algi porażają i uszkadzają błony śluzowe oraz drobne naczynia krwionośne. Dlatego były zabójcze dla zwierząt oddychających skrzelami.
Na tym nie koniec. Oto kolejne ustalenia tych ekspertów:
"Gatunek glonów występuje właściwie wyłącznie w wodzie słonawej i wymaga takiego poziomu soli, który naturalnie w ogóle nie występuje na zagrożonym odcinku Odry" - stwierdza IGB.
"Nienaturalne ładunki soli musiały powstać w górnym biegu rzeki. (...) znajduje się tam wiele zapór, gdzie praktycznie nie występuje wymiana wody, zwłaszcza przy obecnych niskich jej stanach. Jeśli silnie zasolona, ciepła i bogata w składniki odżywcze woda, tak jak ta pochodząca ze zrzutów przemysłowych, miałaby dłuższy czas zalegać w takich zbiornikach, byłoby to równoznaczne z bioreaktorem do hodowli tego typu glonów - wyjaśniał dr Jan Köhler ekspert od glonów w IGB. Niemcy już wzięli się za badania, który szczep złotej algi (jest ich 50) pojawił się w Odrze.
Złote algi to były i koniec. Trwa rozwadnianie afery
Jak Ministerstwo Klimatu i Środowiska informuje o złotych algach? "(...) To gatunek inwazyjny. Jego występowanie stwierdzono w Europie do tej pory tylko kilkukrotnie i jest mało znany badaczom. Wiadomo, że może żyć w zbiorniku wodnym czy rzece, nie sprawiając problemów. Zabójczy jest dopiero jego zakwit. Aby do niego doszło potrzeba odpowiedniej temperatury, zasolenia, wysokiego przewodnictwa elektrycznego wody i wysokiego pH" - czytamy w informacji. Jak dotąd to jedyne podsumowanie ustaleń polskich służb.
19 sierpnia minister Anna Moskwa zapewniła na konferencji, że "trwa sprawdzanie, co doprowadziło do pojawienia się tych mikroorganizmów w rzece. (...) - Prowadzone są także kontrole zrzutów do Odry pod kątem ich zgodności z prawem - podkreśliła minister.
Poziom szczegółowości informacji publikowanych po obu stronach rzeki Odry można porównać poniżej.
Złote algi w Odrze - briefing minister Anny Moskwy w Gryfinie - to polskie ustalenia.
A tak prezentują się ustalenia niemieckie:
Temat złotych alg ochoczo pochwycili niektórzy politycy PiS i publiczne media. Z tej strony padają sugestie, że katastrofa miała przyczyny naturalne. - Na pewno mogły się do niego przyczynić uwarunkowania meteorologiczne, czyli susza i niski poziom wody - tak przyczynę zakwitu tłumaczyła w TVP Anna Moskwa.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Z łatwym wytłumaczeniem katastrofy nie zgadzają się wędkarze i mieszkańcy nadodrzańskich miejscowości.
- Ryby zginęły przez algi, to tak jakby stwierdzić, że człowieka zabił pocisk z pistoletu, a nie interesować się, kto nacisnął na spust. Albo to wyjaśnią Niemcy, albo nikt - napisał w komentarzu jeden członków grupy Zatruta Odra na Facebooku. Na tej grupie wolontariusze dzielą się informacjami o kolejnej fazie katastrofy. Zgodnie z przewidywaniami naukowców Instytutu Rybactwa Śródlądowego doszło do wtórnego zatrucia Odry - teraz ryby zabija przyducha wywołana brakiem tlenu. Zjawisko ma związek z procesem gnicia w wodzie szczątków ryb, które wcześniej zabiły toksyny.
W przeciwieństwie do niemieckich kolegów naukowcy Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie, którzy biorą udział w wyjaśnianiu katastrofy, nie opublikowali dotąd własnych raportów o sytuacji w Odrze. Dr Grzegorz Dietrich, dyrektor IRS, towarzyszył minister i wypowiadał się na briefingu prasowym. 19 sierpnia poproszony o rozmowę z WP odparł, że naukowcy nie mogą komentować przyczyn katastrofy. Powołał się na "zakaz wypowiadania się w mediach".
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski