"Niemcy" zamiast "nazistów". Poseł PiS chce, by premier nakazał wymianę tablic pamięci

Nie "naziści", "hitlerowcy" czy "NKWD", ale "Niemcy" i "Rosjanie" mają widnieć na tablicach upamiętniających ofiary z czasów II wojny światowej i stalinowskiego terroru. Taki apel do premiera Mateusza Morawieckiego wystosował poseł PiS Andrzej Melak.

"Niemcy" zamiast "nazistów". Poseł PiS chce, by premier nakazał wymianę tablic pamięci
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Kamil Sikora

05.12.2018 | aktual.: 05.12.2018 12:34

Poseł PiS Andrzej Melak ma pomysł, jak godnie uczcić 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej. Napisał interpelację, w której postuluje wymianę tablic upamiętniających polskie ofiary II wojny światowej. Dlaczego? Oddajmy głos posłowi Melakowi: "W przestrzeni publicznej na wielu tablicach, pomnikach upamiętniających miejsca straceń Polaków figurują słowa "naziści", "hitlerowcy" i "NKWD" jako grupy odpowiedzialne za rozstrzelanie lub zamordowanie polskich obywateli w czasie II wojny światowej lub zaraz po jej zakończeniu. Ww. słowa powodują wytwarzanie w świadomości społeczeństwa polskiego, zwłaszcza młodego pokolenia, oraz u turystów zagranicznych wrażenia, że zbrodni dokonali bliżej nieokreśleni naziści czy hitlerowcy lub jakieś NKWD".

Poseł vs historia

Dalej parlamentarzysta Prawa i Sprawiedliwości uzasadnia swoje postulaty. Przekonuje, że po II wojnie światowej i po 1989 roku Polska nie prowadzi polityki historycznej, przez co zamazuje się pamięć o prawdziwych sprawcach, czyli Niemcach i Rosjanach. Poseł stara się też dowieść, że przypisywanie całemu narodowi odpowiedzialności za zbrodnie jest uprawnione. "Polityka Niemiec od roku 1933 do 1945 miała powszechne poparcie społeczeństwa niemieckiego (około 98%). Przywódca Niemiec - Adolf Hitler - został przecież wybrany w demokratycznych wyborach, a następnie był wspierany przez Niemców w polityce zagranicznej" - pisze Andrzej Melak.

Powszechne poparcie Niemców dla polityki Hitlera to mit i ogromne uproszczenie - rzeczywistość była dużo bardziej złożona. "Trzeba pamiętać, że począwszy od marca 1933 wybory odbywały się już w atmosferze obowiązywania ustaw wyjątkowych i nie były demokratyczne. A poparcie ponad 90 procent dla Hitlera naziści dostali w Niemczech wtedy, gdy zakazana już została działalność partii opozycyjnych. Wybory przypominały więc głosowanie z czasów komunistycznych po wojnie w Polsce. Była tylko jedna lista wyborcza. Jedynym sposobem zamanifestowania sprzeciwu wobec faszyzmu mógł być bojkot wyborów" - mówił prof. Ryszard Kaczmarek, historyk z Uniwersytetu Śląskiego, w wywiadzie dla "Nowej Trybuny Opolskiej".

Zobacz także: "Zdrada polityczna" na Śląsku? Marek Jakubiak komentuje

Ale ta teza to nie jedyny element interpelacji, który trudno uznać za zgodny z prawdą. "Zamiana rzeczywistych sprawców zbrodni wojennych, czyli Niemców, na "hitlerowców" czy "nazistów", służy procesowi pisania nieprawdy i zrzucaniu odpowiedzialności z Niemców za popełnione zbrodnie. Obserwowane dzisiaj próby przerzucenia tej odpowiedzialności - z Niemców na Polaków, którzy w nowej wersji historycznej mają stać się sprawcami II wojny światowej oraz wykonawcami najstraszliwszych zbrodni wojennych, są aktami skandalicznymi wymagającymi potępienia i całkowitego odrzucenia" - przekonuje poseł Melak.

"Proces zrzucania odpowiedzialności z Niemiec i z Niemców oraz z Rosji i z Rosjan wspierany jest przez dzisiejsze Niemcy oraz Rosję, czyli spadkobierczynię Związku Sowieckiego - państwa współodpowiedzialnego za wywołanie II wojny światowej, państwa, bez którego przyzwolenia i polityczno-militarnego wsparcia Niemcy nie zdecydowałyby się na krok w kierunku wojny" - przestrzega polityk Prawa i Sprawiedliwości.

Praca na lata

Swoje postulaty poseł uzasadnia troską o młodych. "Umieszczanie na tablicach i pomnikach informacji, że morderstw dokonywała NKWD, powoduje chaos informacyjny. Czy młode pokolenie Polaków wie, co to za organizacja i z ramienia jakiego państwa działała? Przy obecnym niedostatecznym poziomie nauki historii młode i średnie pokolenie jest pozbawione wiarygodnej historii naszego narodu, jego męczeństwa i martyrologii" - pisze Stefan Melak, pośrednio uderzając w kierującą polską edukacją od 3 lat Annę Zalewską.

Od polityczno-historycznej publicystyki poseł przechodzi do konkretnych próśb do Mateusza Morawieckiego. "Wnoszę, Panie Premierze, o podjęcie konkretnych działań powodujących usunięcie nieprawdziwych, zamazujących prawdę określeń z tablic i pomników upamiętniających prawdziwą historię Polski na terenie całego kraju, uwzględniając przy tym odpowiedzialność wojewodów za konkretne tablice i pomniki, celem dokonania niezbędnych trwałych zmian przywracających prawdę historyczną" - apeluje Melak.

Biorąc pod uwagę, że polityk jest właścicielem firmy kamieniarskiej, można doszukać się tutaj pewnego konfliktu interesów - wymiana tysięcy tablic upamiętniających ofiary II wojny światowej zapewniłaby zakładom kamieniarskim źródło utrzymania na wiele miesięcy, jeśli nie lat.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (410)