Niebezpieczny sojusz Erdogana z Putinem. Odessa zagrożona? "Turcji nie można ufać"
Problem z eksportem zboża z Ukrainy jest coraz poważniejszy. Do gry nieoczekiwanie włączyła się Ankara, co niepokoi ukraińskich przywódców. - W stosunku do Turcji pojawiły się oskarżenia o przyjmowanie rosyjskich dostaw zboża, które zostało uprzednio skradzione w ramach działań wojennych w Ukrainie. Ukraina powinna żądać dla siebie w każdym scenariuszu maksymalnych gwarancji bezpieczeństwa w zamian za otwarcie portu w Odessie - mówi Wirtualnej Polsce Jakub Bielamowicz z Instytutu Nowej Europy.
Według informacji Wirtualnej Polski prezydent Andrzej Duda jest w stałym kontakcie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełeńskim ws. umożliwienia eksportu ukraińskiego zboża. Jak słyszymy, jest to bardzo ważny temat w dyskusjach między oboma przywódcami.
- Prezydenci Polski i Ukrainy rozmawiali na temat eksportu ukraińskiego zboża i rosyjskiej blokady na ten eksport. Takie rozmowy odbyły się w trakcie dwóch ostatnich, osobistych wizyt pana prezydenta Andrzeja Dudy w Kijowie - mówi Wirtualnej Polsce szef gabinetu prezydenta, minister Paweł Szrot.
Rozmówca Wirtualnej Polski dodaje: - Polska powinna podejmować wszelkie działania, które umożliwią bezpieczny eksport ukraińskiego zboża.
Również za pośrednictwem naszego kraju (m.in. polskich portów). Jak słyszymy, prezydent Duda również wykazuje inicjatywę w tym kierunku.
Minister Szrot w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla przy tym, że nie ma obaw o interesy polskich rolników. - Zgodnie z deklaracjami rządu tranzyt ukraińskiego zboża nie będzie miał wpływu na ich sytuację - mówi nam szef gabinetu prezydenta.
Turcja dogaduje się z Rosją? Ukraina zaniepokojona
Niestety płynie do nas coraz więcej informacji o niepokojącym porozumieniu Rosji i Turcji ws. ukraińskiego zboża.
Według światowych agencji informacyjnych, Rosja i Turcja zawarły wstępne porozumienie ws. eksportu ukraińskiego zboża korytarzem morskim z portu w Odessie. Jak pisaliśmy w WP i o2.pl, Ukraina jest bardzo sceptycznie nastawiona do tego pomysłu. Rosja w czasie inwazji rozkradła ukraińskie zbiory. Nie ma żadnego prawa do eksportowania zboża ani zawierania porozumień w jego sprawie, bo nie jest jego właścicielem.
Władze w Kijowie nie chcą jednak szerzej komentować sprawy, równocześnie nie ukrywają jednak zaniepokojenia.
Przypomnijmy: Recep Tayyip Erdogan zaoferował Ukrainie pomoc w rozminowywaniu portu w Odessie. Turcja chce eskortować statki transportowe ze zbożem płynące przez Morze Czarne. Kijów nie zatwierdził tego pomysłu. Teraz okazuje się, że Turcy porozumieli się z ludźmi Putina w tej sprawie.
Strony mają omówić szczegóły porozumienia 8 czerwca podczas wizyty ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa w Ankarze. Nie jest jasne, czy Ukraina wyśle na spotkanie swojego przedstawiciela.
- Rosja dąży do zrzucenia odpowiedzialności za zakłócenia w dostawach na Ukrainę. Tymczasem kryzys żywnościowy został sztucznie wytworzony przez samą Rosję - ocenił wiceminister gospodarki i przedstawiciel handlowy Ukrainy Taras Kaczka.
Port w Odessie pozostaje zablokowany, a to główna trasa, przez którą przechodziła zdecydowana większość eksportu ukraińskiego zboża.
Do sprawy odniósł się już Władimir Putin. Kilka dni temu w wywiadzie dla państwowego kanału Rossija-1 dyktator stwierdził, że "Moskwa nie przeszkadza w eksporcie zboża z Ukrainy" (co jest kłamstwem). Według Putina Ukraina rzekomo może eksportować zboże m.in. przez port w Odessie. - Zagwarantujemy bezpieczeństwo podejść do tych portów, wpłynięcia obcych statków i ich ruchu na Morzu Azowskim i Morzu Czarnym w dowolnym kierunku. Nie wykorzystamy sytuacji, aby rozpocząć jakiekolwiek ataki z morza - stwierdził rosyjski przywódca, domagając się jednocześnie od Ukraińców "odminowania portów" i "podniesienia statków, które zostały zatopione".
Ukraina w te zapewnienia oczywiście nie wierzy; obawia się, że usunięcie min otworzy Odessę na groźbę ewentualnego ataku ze strony Rosji.
Turcja traci wiarygodność
Rola Turcji w tym kontekście niepokoi - mimo że kraj ten kreuje się na mediatora między Rosją a Ukrainą.
- Od początku konfliktu rosyjsko-ukraińskiego Turcja, jako kraj utrzymujący dobre stosunki z obiema stronami, stara się odgrywać rolę mediatora pomiędzy Kijowem a Moskwą. Ostatni kryzys wokół ukraińskich portów stanowi dla Ankary kolejną dogodną okazję do wzmacniania swojej pozycji geopolitycznej i dalszego rozbudowywania tureckich wpływów w regionie Morza Czarnego - mówi Wirtualnej Polsce Jakub Bielamowicz z Instytutu Nowej Europy.
Jak przyznaje ekspert, "zupełnie zrozumiałe obawy Ukrainy i zachodniej opinii publicznej budzi nagłe zainteresowanie tym rozwiązaniem ze strony rosyjskiej". - Rosja do tej pory robiła wszystko, by jak najbardziej zaostrzyć globalną sytuację żywnościową i w efekcie wymusić na Zachodzie ustępstwa w zakresie nałożonych dotychczas sankcji oraz ograniczenie dostaw broni wysyłanej Ukrainie - dodaje.
- Obniżona wiarygodność dotyczy także samej Turcji, w stosunku do której pojawiły się ostatnio oskarżenia o przyjmowanie rosyjskich dostaw zboża. A to zostało uprzednio skradzione w ramach działań wojennych w Ukrainie. Nawet jeśli udałoby się pozyskać wsparcie ONZ dla tej ekstremalnie delikatnej operacji, Ukraina musi do niej podchodzić z najdalej idącą ostrożnością – przestrzega Jakub Bielamowicz.
Przedstawiciel Instytutu Nowej Europy podkreśla, że na tym lub na późniejszym etapie konfliktu odminowany port w Odessie może stać się celem prowokacji i ataków Rosji. Jak mówi Bielamowicz, "w razie ich powodzenia Rosja mogłaby nawet dążyć do otworzenia kolejnego frontu w wojnie z Ukrainą, by połączyć dotychczas okupowane ziemie na południu Ukrainy z mołdawskim Naddniestrzem, co w efekcie całkowicie odcięłoby Ukrainę od dostępu do Morza Czarnego".
- Pomimo bycia pod presją globalnej klęski głodu, Ukraina powinna żądać dla siebie w każdym scenariuszu maksymalnych gwarancji bezpieczeństwa w zamian za otwarcie portu w Odessie. Absolutnie uzasadnione są oczekiwania Ukraińców, by do jego odblokowania zaangażować także wiarygodnego partnera zachodniego (np. Wielką Brytanię) i wyposażyć ukraińską armię w broń dającą możliwość obrony portu przed potencjalnym rosyjskim atakiem - mówi nam Jakub Bielamowicz.
Jak podkreśla ekspert, "w każdym scenariuszu nie należy spodziewać się szybkiego rozwiązania kryzysu wokół portu w Odessie". Przygotowanie i przeprowadzenie misji odminowania zajmie bowiem co najmniej kilka tygodni.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski