Nie tylko "fortepian Paderewskiego" fałszywką. Kolejne "pamiątki" to też rupiecie
Bezwartościowe i wielokrotnie przepłacone. Analiza kilkudziesięciu przedmiotów, kupionych przez Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej nie pozostawia wątpliwości. Spora część z 300 tys. zł publicznych pieniędzy została wydana na przedmioty o znikomej wartości. Nikt nie zadał sobie trudu, żeby je sprawdzić przed zakupem.
We wrześniu ubiegłego roku opisaliśmy historię fortepianu należącego rzekomo do Ignacego Jana Paderewskiego. Instrument za 300 tys. złotych kupił w czasach rządów PiS Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej (IDMN). Na czele instytucji powołane przez ministra kultury Piotra Glińskiego stał były senator Prawa i Sprawiedliwości Jan Żaryn. I to on zdecydował o nabyciu w Szwajcarii instrumentu, który - jak wykazało śledztwo Wirtualnej Polski - nie miał nic wspólnego z Ignacym Paderewskim.
Po naszej publikacji władze Instytutu Narutowicza, w który w czasach nowej władzy został przekształcony IDMN, złożyły zawiadomienie do prokuratury. Ze szwajcarskiej transakcji Jana Żaryna pozostało jeszcze kilkadziesiąt kolejnych przedmiotów kupionych razem z fortepianem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wniosek ws. Morawieckiego to nie koniec. Będzie ciąg dalszy
Nic nie sprawdzono, pieniądze przelano
Przypomnijmy: w połowie roku 2022 do Jana Żaryna zgłosiła się Iwona Kozłowska, ambasadorka Polski w Szwajcarii. Poinformowała, że niejaki Jean-Claude Gattlen zamierza wystawić na sprzedaż pamiątki po Ignacym Janie Paderewskim, wybitnym polskim pianiście i polityku. Gattlen twierdził, że przedmioty odziedziczył po ojcu, który w latach 50. miał pomagać przy aukcji rzeczy Paderewskiego z jego szwajcarskiej willi w Riond Basson.
Przed zakupem nic nie zostało gruntownie sprawdzone - uwierzono Szwajcarowi i przelano mu pieniądze za fortepian i kilkadziesiąt przedmiotów należących - niby - do Paderewskiego.
Jan Żaryn zdążył się nawet pochwalić zakupem podczas uroczystości na Zamku Królewskim w listopadzie 2023 r. Wśród eksponowanych wtedy pamiątek były m.in. fotografie, kartki pocztowe, hantle, garnki czy rachunki z pralni.
Gdy we wrześniu 2024 r. ujawniliśmy, że fortepian nie należał do Paderewskiego, Jan Żaryn bronił się, że działał pod presją czasu i musiał podjąć decyzję o zakupie, żeby nie pozwolić na utratę bezcennych pamiątek.
Druzgocąca opinia eksperta
Dziś już wiemy, że użycie słowa "bezcenne" przez byłego senatora PiS było w tym kontekście kompletnie niewłaściwe. Po artykule Wirtualnej Polski władze Instytutu Narutowicza złożyły doniesienie do prokuratury w sprawie nieuzasadnionego zakupu instrumentu, a przedmioty, kupione z nim w pakiecie, poddano oględzinom u renomowanego warszawskiego antykwariusza.
Ekspert kilka razy przekładał termin wydania oceny, choć ostatecznie zaopiniował. Jego zdaniem część zbioru z Riond Basson nie ma nic wspólnego z Paderewskim.
Przede wszystkim antykwariusz zwrócił uwagę, że przedmioty kupione przez Jana Żaryna były skatalogowane bez żadnego ładu i składu. Ostatecznie przedmioty, które mogły mieć jakiś związek z Paderewskim, pomieszano ze śmieciami, które najpewniej nie mają żadnej wartości.
Zapoznaliśmy się z opinią z wyceny wszystkich 85 pozycji kupionych wraz z fortepianem. Najwyżej wyceniono meble: stół karciany i drewniany stolik -odpowiednio na 7 i 5 tys. zł. Przy czym w opinii zaznaczono, że każdy z mebli wymaga interwencji konserwatorskich. Antykwariusz docenił też czarno-biały portret Paderewskiego z 1899 r., autorstwa Jadwigi Golcz, czyli pierwszej profesjonalnej fotograficzki w Polsce. Z opinii wynika też, że część kupionych dokumentów powinna trafić do dalszych badań w polskich archiwach i tam będzie można ocenić ich wartość historyczną. To pozytywy.
W przypadku jedynie kilku przedmiotów, jak np. garnki i pokrywki, można z absolutną pewnością stwierdzić, że faktycznie pochodziły z rezydencji Paderewskiego. Dla innych przedmiotów kupionych przez Jana Żaryna opinia jest już druzgocąca.
I tak np. zdjęcie, które miało przedstawiać Paderewskiego, jako chłopca stojącego przy krześle z wikliny, według eksperta w ogóle nie przedstawia mistrza. Albo książka wydana sześć lat po śmierci Paderewskiego. Przy ocenie wielu przedmiotów czytamy, że "przypisanie go Paderewskiemu jest wysoce wątpliwe, wręcz nieprawdopodobne".
W sumie przedmioty wyceniono na ok. 34 tys. zł. Jeśli dodamy do tego, że eksperci wycenili zakupiony w tej samej transakcji fortepian na ok. 15 tys. zł, a Polacy zapłacili Szwajcarowi 300 tys., to okazuje się, że Jan Żaryn wielokrotnie przepłacił.
Przedmioty trafią na aukcję WOŚP?
Żaryn pytany przez Wirtualną Polskę, jak dziś ocenia swój zakup, stwierdził, że możemy sobie pisać, co chcemy i zakończył rozmowę.
Szwajcar Jean Claude Gattlen nie odpowiedział na nasze pytania.
A nowym władzom Instytutu Narutowicza nie pozostało nic innego, jak pisać kolejne zawiadomienie do prokuratury na niegospodarność poprzedników. Bezwartościowe eksponaty będą więc zapewne przez parę lat dowodami w postępowaniu. A później? Dyrekcja instytutu nie wyklucza, że w przyszłości trafią na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski