Weszli po Kamińskiego i Wąsika. Wcześniej Duda dał instrukcje
Andrzej Duda zdawał sobie sprawę, że pod jego nieobecność policja może zatrzymać przebywających w Pałacu Prezydenckim Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika - podaje "Rzeczpospolita". Wydał urzędnikom instrukcje, by "nie stawiali oporu".
9 stycznia 2024 roku w Pałacu Prezydenckim przebywali Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik. Posłowie zostali skazani i powinni zostać doprowadzeni do więzienia. Pod nieobecność Andrzeja Dudy - prezydent pojechał na spotkanie z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską - Służba Ochrony Państwa wpuściła policjantów do Pałacu. Funkcjonariusze następnie zatrzymali polityków.
Akcja wywołała wiele kontrowersji. Prokuratura prowadziła w tej sprawie śledztwo i - jak podaje "Rzeczpospolita" - umorzyła je. Śledczy nie dopatrzyli się przestępstw w działaniach policjantów i SOP.
W uzasadnieniu podkreślono, że działania były "przeprowadzone w sposób właściwy, a wszelkie procedury zostały dochowane".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokurator uznał, że policjanci mogli wejść do Pałacu z bronią palną, gdyż osobami uprawnionymi do tego są "żołnierze i funkcjonariusze w trakcie wykonywania obowiązków służbowych".
"Zgromadzony materiał dowodowy nie wykazał aby w trakcie realizacji przez funkcjonariuszy policji ww. czynności doszło do naruszenia nietykalności osób zatrzymanych, użyte zaś środki przymusu były adekwatne do okoliczności" - stwierdzono w uzasadnieniu.
"Rzeczpospolita" przypomina, że w chwili zatrzymania Kamiński i Wąsik mieli immunitety poselskie. To jednak, zdaniem prokuratury, nie miało znaczenia dla oceny kwestii przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy, gdyż ci byli zobowiązani do wykonania polecenia sądu, który skazał polityków.
Duda do urzędników: nie stawiać oporu
Z uzasadnienia wynika, że Andrzej Duda liczył się z tym, że Kamiński i Wąsik zostaną zatrzymani pod jego nieobecność.
"Końcowo, zauważenia wymaga, zważywszy na okoliczności i miejsce w którym doszło do zatrzymania, iż Prezydent RP przewidywał i nie negował możliwości przeprowadzenia tej czynności pod jego nieobecność na terenie Pałacu Prezydenckiego" - napisał śledczy.
Zeznania wskazujące na taki scenariusz złożyła już była szefowa kancelarii prezydenta Grażyna Ignaczak-Bandych. Andrzej Duda miał jej powiedzieć, "iż w przypadku przybycia funkcjonariuszy Policji do Pałacu Prezydenckiego, nie wolno stawiać oporu i utrudniać czynności".
- Wprawdzie to się nie mieściło w głowie, że policjanci wejdą do Pałacu Prezydenckiego, ale pan prezydent chciał zapobiec jakiejkolwiek sytuacji przemocy i rzeczywiście zabronił stawiać oporu. Wiedziałam, że żadnej wojny nie będziemy prowadzić w Pałacu - mówiła Ignaczak-Bandych w rozmowie z "Rz".
Adwokat Mariusza Kamińskiego mec. Michał Zuchmantowicz przekazał, że złoży zażalenie na decyzję o umorzeniu śledztwa.
Czytaj więcej:
Źródło: "Rzeczpospolita"