"Mamy problem". Znamy kulisy nowej decyzji PiS. Politycy nie kryją

Pomysł prawyborów prezydenckich nie budzi w PiS entuzjazmu. - Nie, nie jestem tego zwolennikiem – mówi WP Jarosław Zieliński, były wiceszef MSWiA. Inni nieoficjalnie przyznają, że część partyjnych działaczy jest przyzwyczajona do głosowania zgodnie z oczekiwaniami Jarosława Kaczyńskiego, co faworyzuje jednego kandydata.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński w Sejmie
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w Sejmie
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Tomasz Gzell
Patryk Michalski

Prawybory prezydenckie w PiS to nie jest nowa koncepcja. Pomysł był omawiany jeszcze przed sejmowymi wakacjami, ale powraca m.in. za sprawą doniesień prawicowego portalu niezalezna.pl, który w czwartek wieczorem donosił, że to "prawdopodobnie prawybory wyłonią kandydata PiS"Wielu posłów PiS było tym zaskoczonych. Według ustaleń WP pomysł prawyborów nie budzi powszechnego entuzjazmu i niewielu wierzy, że do nich dojdzie. - Na razie to dyskusja odsłania, że mamy problem ze wskazaniem kandydata - przyznaje nieoficjalnie ważny poseł PiS.

- Gdyby doszło do prawyborów, nasi działacze oczekiwaliby, że i tak to Jarosław Kaczyński wskaże faworyta. W takim głosowaniu mogliby stawiać na Mariusza Błaszczaka jako jednego z najbliższych współpracowników prezesa. Błaszczak w drugiej turze to przepis na porażkę - dodaje nieoficjalnie inny poseł PiS. - Jedyny plus to skupienie uwagi opinii publicznej, choć i tak proces wyłaniania kandydata budzi duże zainteresowanie - dodaje.

- Nie ma żadnej ostatecznej decyzji w tej sprawie - komentował Jarosław Kaczyński w Sejmie, potwierdzając jednocześnie, że kwestia "była omawiana od wielu tygodni". - My jesteśmy troszeczkę bezradni w sytuacji, w której ciągle jakieś nowe informacje są kreowane przez media. Już troszeczkę sobie z tym nie dajemy rady - mówił prezes PiS, prosząc opinię publiczną o cierpliwość.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Brak entuzjazmu w PiS

- Nie, nie jestem tego zwolennikiem - przyznaje wprost w rozmowie z WP Jarosław Zieliński, były wiceszef MSWiA. - Choć rodzaj prawyborów bez głosowania trwa, mamy dyskusje i analizy wśród kierownictwa, członków i sympatyków PiS, żeby wyłonić najlepszego kandydata. Uważam, że nie chodzi o głosowanie w prawyborach, a o analizę i znalezienie osoby, która spełni oczekiwania opinii publicznej - dodaje.

Radosław Fogiel również nie jest entuzjastą prawyborów. - Nigdy w ten sposób nie działaliśmy, w związku z tym jest pytanie, czy to najlepsze rozwiązanie, ale nie jestem też zapiekłym przeciwnikiem.

Poseł, dopytywany o ryzyka, udzielił dość niejasnej odpowiedzi. - Takie same, jak w przypadku Stanów Zjednoczonych. Tam jest pewna różnica pomiędzy tymi, którzy biorą udział w prawyborach a między ogółem społeczeństwa. Tak to ujmę - stwierdził.

- O pomyśle prawyborów dowiedziałem się z mediów - komentuje Przemysław Czarnek, który osobiście uważa, że byłoby dobrze, gdyby członkowie PiS mogli wyrazić swoje zdanie. - Ja chętnie wezmę udział jako głosujący w wyborach. Zdecyduje kierownictwo, a ja nie będę mówił, kto kogo będzie wskazywał, choć mam swojego faworyta –stwierdził były minister edukacji.

O propozycji jednoznacznie nie chce też mówić nowy wiceprezes PiS Michał Wójcik. - Już kilka miesięcy temu mówiłem, że prawybory to może być droga do wyłonienia kandydata, ale nie mam informacji, jaką drogą będzie wybrany kandydat PiS - przyznaje. - Nie mam zdania, nie specjalizuję się w tym - mówi z kolei Katarzyna Sójka, była minister zdrowia z czasów rządów PiS.

Potencjalni kandydaci bez jasnych deklaracji

Dyskusja o prawyborach dodała wiatru w żagle posłom, którzy byli typowani na giełdzie nazwisk jako potencjalni kandydaci. - Gdyby ktokolwiek zaproponował mi start w wyborach, potraktowałbym to jako ogromny zaszczyt i honor. Na tym etapie decyzję będzie podejmowało kierownictwo naszego obozu - mówi Marcin Przydacz. - Najważniejsze, żeby wybrać kandydata, który wygra niezależnie od tego, czy po drugiej stronie będzie Donald Tusk, Rafał Trzaskowski czy Radosław Sikorski - mówi Zbigniew Bogucki.

Nieoficjalnie ważni politycy PiS przyznają, że Przydacz i Bogucki wypadli już z wyścigu o nominację, choć długo byli w tym gronie, szczególnie ten drugi. Zbigniew Bogucki zapowiada, że oficjalna prezentacja kandydata PiS będzie niedługo przed prezentacją kandydata Koalicji Obywatelskiej, którą Donald Tusk zapowiedział na 7 grudnia. - Myślę, że listopad to ten miesiąc, kiedy pokażemy swojego kandydata.

Rozmówcy WP w PiS przyznają, że proces wyłonienia jednego nazwiska jest realnym problemem, bo według wewnętrznych badań żadne z wymienianych nie daje większych szans na zwycięstwo w drugiej turze. Nasze źródła zauważają też, że nazwiska potencjalnych kandydatów są już tak wyeksploatowane, że osiągnięcie efektu zaskoczenia jak 10 lat temu z Andrzejem Dudą, będzie niemożliwe.

- Przynajmniej osiągamy efekt, że nasi przeciwnicy nie mogą się połapać w tym, kto rzeczywiście będzie naszym kandydatem - mówi jeden z naszych rozmówców. - Problem w tym, że i my nie możemy się połapać - puentuje nasz kolejny rozmówca z PiS. Dotychczas wśród kandydatów PiS najczęściej typowanych na kandydata PiS są Tobiasz Bocheński, Karol Nawrocki, Mariusz Błaszczak i Mateusz Morawiecki, przy czym sam prezes PiS wykluczył start byłego premiera, kierownictwo PiS jest sceptyczne wobec Błaszczaka, a prezes IPN według nieoficjalnych informacji miał w ostatnim czasie stracić poparcie Jarosława Kaczyńskiego.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wybory prezydenckie 2025pisprawybory
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (691)