Nie ma zgody w sprawie obchodów rocznicy katastrofy
Prezydent Bronisław Komorowski czeka na decyzję rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej w sprawie obchodów rocznicy tej tragedii. Politycy PiS zastrzegają, że władze nie mają monopolu na organizowanie uroczystości i zapowiadają, że 10 kwietnia będą czcić pamięć wszystkich, którzy zginęli. Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej w rozmowach podkreślają natomiast, że nie chcą do obchodów mieszać polityki.
Prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz powiedział, że Bronisław Komorowski podejmie decyzję w sprawie formy swojego udziału w uroczystościach po zapoznaniu się z ostatecznym stanowiskiem rodzin ofiar katastrofy.
Zaznaczył, że i prezydent, i szef jego kancelarii Jacek Michałowski są w kontakcie z rodzinami ofiar. Jak zastrzegł, prezydent podejmując decyzję w sprawie uroczystości weźmie pod uwagę przede wszystkim wolę rodzin.
- W tej chwili rzeczą kluczową jest to, czy rodziny zdecydują się na pielgrzymkę do Smoleńska, w jakiej formule ona się odbędzie - czy w formule uroczystości bardzo rodzinnej, bez ceremoniału państwowego, czy też nie - powiedział prezydencki doradca.
- Jeśliby się okazało, że większość rodzin chce w rocznicę tej tragedii być w Smoleńsku, tak jak to miało miejsce w październiku, bez oficjalnych obchodów na miejscu katastrofy, prezydent i kancelaria uszanuje to stanowisko. W takim przypadku uroczystościom prywatnym w Smoleńsku towarzyszyłyby uroczystości krajowe - powiedział Nałęcz.
Obchody bez polityki
Izabella Sariusz-Skąpska, córka prezesa Federacji Rodzin Katyńskich Andrzeja Sariusz-Skąpskiego, dzień rocznicy katastrofy będzie spędzać w gronie rodzinnym. Jak zaznaczyła, to czy weźmie udział w jakichkolwiek uroczystościach oficjalnych zależeć będzie od tego, jak one będą wyglądały "i czy będzie choć cień szansy, że nie dosięgnie ich polityka".
- 10 kwietnia moje miejsce jest przy grobie mojego męża. Na pewno będę w tym czasie w Warszawie i tutaj będę ten smutny dzień obchodzić - powiedziała Magdalena Merta, wdowa po wiceministrze kultury Tomaszu Mercie. W jej ocenie właściwym sposobem uhonorowania pamięci ofiar byłaby msza św. na Pl. Piłsudskiego, podobna do tej zorganizowanej po katastrofie.
- Tam na miejscu, w Smoleńsku chciałabym uczestniczyć, ale nie 10 kwietnia, tylko jakoś w okolicach tej daty, w mszy świętej. Nie sądzę, by była potrzebna jakaś zbiorowa inicjatywa - powiedziała Merta.
Również Zuzanna Kurtyka, wdowa po prezesie IPN Januszu Kurtyce, powiedziała, że 10 kwietnia powinna być i będzie przy grobie męża na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. - Natomiast byłoby mi bardzo miło, gdyby dzień wcześniej lub dzień później została zorganizowana uroczystość analogiczna do tej, która po katastrofie odbyła się na Pl. Piłsudskiego, czyli msza św. dla rodzin; w podobnej oprawie - chodzi mi przede wszystkim o ołtarz z portretów osób, które zginęły - dodała Kurtyka.
W jej ocenie do Smoleńska powinna się udać oficjalna delegacja, złożona z osób, "które odczuwają taką potrzebę".
"Godnie i w wyciszeniu"
Brat zmarłego w katastrofie polityka PO Arkadiusza Rybickiego, poseł PO Sławomir Rybicki uważa, że ważniejsze od tego, kto i gdzie będzie organizował centralne obchody rocznicy katastrofy jest to, by przebiegały one "w sposób godny, w wyciszeniu i w refleksji". - Mam nadzieję, że rocznica tej straszliwej tragedii nie będzie przez nikogo, przez żadną siłę polityczną wykorzystana do robienia polityki - oświadczył.
Jak ocenił, "wydaje się naturalne, że organizatorem obchodów powinien być prezydent wraz z małżonką". - Bardzo bym chciał, żeby to pod jego patronatem wszystkie rodziny w tym dniu skupiły się w chwili refleksji. Jednak nie bardzo wierzę, by te obchody można było przeżyć w jedności, patrząc na to, co się do tej pory działo - dodał.
Paweł Deresz, mąż posłanki SLD Jolanty Szymanek-Deresz, chciałby, aby obchody odbyły się zarówno w Smoleńsku jak i w Warszawie. Jego zdaniem, byłoby dobrze, gdyby tego dnia odbyło się także wmurowanie kamienia węgielnego pod pomnik ofiar katastrofy, a w uroczystości wzięli udział prezydenci Polski i Rosji. - W Warszawie moim zdaniem powinna się odbyć uroczysta msza św. oraz koncert w Teatrze Wielkim, będący swego rodzajem hołdem polskich artystów dla ofiar tragedii - mówił.
Wielka manifestacja? PiS zaprzecza
We wtorek "Gazeta Wyborcza" podała nieoficjalnie, że w Krakowie PiS szykuje 10 kwietnia dużą manifestację; pod krzyżem katyńskim pod Wawelem zaciągnięta ma być warta honorowa, a na manifestacji rozprowadzane mają być widokówki przedstawiające m.in. karykatury Donalda Tuska i Władimira Putina.
- Nic mi na ten temat nie wiadomo - mówił we wtorek szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. - Obchody, jak co miesiąc organizowane przez klub parlamentarny PiS, będą wyglądały w ten sposób, że o godzinie ósmej spotykamy się na mszy świętej w kościele seminaryjnym i składamy wieniec pod Pałacem Prezydenckim, a potem jedziemy na Powązki, gdzie składamy kwiaty i palimy znicze na grobach tych, którzy polegli 10 kwietnia pod Smoleńskiem - mówił.
Także Jarosław Zieliński (PiS) podkreślił, że we władzach partii nie ma żadnych ustaleń ws. manifestacji pod Wawelem. - Nie było takiego pomysłu - dodał. Zieliński uważa, że rząd "nie może mieć monopolu co do formy obchodów". Jego zdaniem, naturalne byłoby, gdyby Jarosław Kaczyński mógł tego dnia złożyć wieniec na Wawelu.
Pytany, czy politycy PiS wezmą udział w oficjalnych uroczystościach, powiedział, że "zależy jak to będzie zorganizowane". Zastrzegł, że musiałaby to być inicjatywa "godna". Jego zdaniem, aby właściwie uczcić pamięć ofiar, rząd i prezydent powinni najpierw odciąć się od raportu MAK, a Sejm powinien przyjąć uchwałę PiS odrzucającą raport.