ŚwiatPremier Japonii zamieszkał w "domu z klątwą". Śpi jak dziecko

Premier Japonii zamieszkał w "domu z klątwą". Śpi jak dziecko

Fumio Kishida, od października powołany na stanowisko japońskiego premiera, przełamał strach i wprowadził się do służbowych apartamentów, których bali się jego poprzednicy. Dom w centrum Tokio uchodzi od wielu lat za noszący klątwę. To dlatego, że dziesiątki lat temu był miejscem strasznych wydarzeń.

Premier Japonii Fumio Kishida jest odważnym człowiekiem. Wprowadził się do domu, który uchodzi za nawiedzony
Premier Japonii Fumio Kishida jest odważnym człowiekiem. Wprowadził się do domu, który uchodzi za nawiedzony

Fumio Kishida powiedział w poniedziałek dziennikarzy, którzy dopytywali, czy premier widział jakiegoś ducha, że po pierwszym przespanym weekendzie, że czuje się rześki i wypoczęty. W nowym miejscu spał jak zabity i nic nie zakłóciło jego spokoju.

Jak opisuje "Paris Match", premier Japonii jest pierwszym mieszkańcem wytwornej rezydencji przeznaczonej tradycyjnie dla szefa rządu od dziewięciu lat. Dogodnie zlokalizowany budynek w centrum Tokio pozostawał pusty za ostatnich jego poprzedników, Yoshihide Suga i Shinzo Abe.

Nie ma żadnych duchów w "nawiedzonym" domu premiera Japonii

Wszystko przez to, że od dawna krąży pogłoska, jakoby dom nawiedzały duchy. W lutym 1936 roku rezydencja była miejscem próby zamachu stanu, w której kilku wyższych urzędników, w tym minister finansów i kanclerz tajnej pieczęci - obaj z tytułami premierów - zostało zamordowanych przez młodych oficerów Cesarskiej Armii Japonii.

Dom, w którym straszy. Czy raczej straszyło, bo nowy lokator, szef japońskiego rządu twierdzi, że śpi w nim jak dziecko
Dom, w którym straszy. Czy raczej straszyło, bo nowy lokator, szef japońskiego rządu twierdzi, że śpi w nim jak dziecko

Cesarz Hirohito krwawo stłumił rebelię, mordując buntowników. Jednak od tamtego czasu miejsce, które spłynęło krwią, nie było oceniane jako przytulne schronienie, więc niektórzy premierzy woleli zamieszkać w hotelach lub wynająć coś innego na mieście.

Dziennikarze nie byli zbyt dociekliwi w ustaleniu, kto pierwszy odczuł na własnej skórze aktywność sił z zaświatów. Nie dopytali także, co konkretnie zniechęciło poprzednich japońskich premierów od wprowadzenia się do tokijskiej rezydencji.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)