"Nie jeden, a może dwa". Premier o obiekcie nad Polską
Premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej został zapytany o obiekt, który naruszył polską przestrzeń powietrzną podczas rosyjskiego ostrzału Ukrainy. - Niektórzy sądzą, że to były nawet dwa drony - zauważył szef polskiego rządu.
- Mamy do czynienia z incydentem albo domniemanym incydentem, do tej pory nie mamy potwierdzenia. Blisko 400 żołnierzy 24 godziny na dobę szuka jakichś śladów po tym dronie lub dwóch dronach, jak niektórzy sądzą. Nadal nie mamy pewności, że one w ogóle wtargnęły w polską przestrzeń powietrzną, nie wiemy czyje były, jeśli w ogóle były - mówił Tusk pytany o ostatni incydent podczas zmasowanego rosyjskiego ostrzału Ukrainy.
Premier podkreślił, że problem z ewentualnym zestrzeliwaniem takich obiektów polega również na tym, że często w ciągu ułamków sekund należy określić, czy nie jest to np. zabłąkany samolot cywilny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjski obiekt nad Polską. Ekspert mówi o bezradności służb
Sojusznicy rekomendują wstrzemięźliwość
- Nasi sojusznicy rekomendują pewną wstrzemięźliwość. Jeśli nie jest to zagrożenie życia, atak, agresja. Bardzo cenię wyważone podejście naszych wojskowych, którzy nie są zainteresowani tym, żeby otwierać ogień do wszystkiego, co się na niebie porusza. Mam do nich pełne zaufanie - podkreślił szef rządu.
Donald Tusk dodał, że w razie potrzeby jest gotów natychmiast zmienić legislację. - Nawet prezydent Duda raczej nie będzie w tym przypadku przeszkadzał - zauważył premier.
Niezidentyfikowany obiekt nad Polską
W poniedziałek miał miejsce największy od początku wojny atak lotniczy Rosji na Ukrainę, wymierzony przede wszystkim w ukraińską infrastrukturę energetyczną, także w obwodach położonych przy granicy z Polską.
Według ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Rosjanie zaatakowali ponad setką rakiet i setką dronów-kamikadze Shahed. Dowództwo Operacyjne informowało rano, że w reakcji na rosyjski atak poderwano polskie i sojusznicze samoloty bojowe.
Na popołudniowym briefingu prasowym Dowódca Operacyjny gen. Maciej Klisz oraz rzecznik Dowództwa ppłk Jacek Goryszewski poinformowali, że podczas ataku rosyjskiego na Ukrainę, na radarach wykryto obiekt, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną na głębokość ok. 25 km. - Mamy prawdopodobnie do czynienia z wlotem obiektu na terytorium Polski. Obiekt był potwierdzony radiolokacyjnie przez co najmniej trzy stacje radiolokacyjne - poinformował gen. Klisz.
Trwają poszukiwania obiektu - najprawdopodobniej drona - który podczas poniedziałkowego zmasowanego rosyjskiego ataku lotniczego na Ukrainę wleciał do Polski. Obiekt zanikł na radarach w regionie gminy Tyszowce na południe od Hrubieszowa.
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski