Nie dwie, a więcej osób zamieszanych w śmierć Madzi?
Jestem przekonany, że ktoś oprócz Katarzyny był przy śmierci małej Madzi lub przynajmniej miał z tą sprawą pośredni związek. Druga osoba pomagała przy chowaniu zwłok i może nie mieć nic wspólnego ze śmiercią dziecka. Myślę, że te osoby zostaną precyzyjnie ustalone przez śledczych. W sprawę zamieszana jest też trzecia osoba, która być może początkowo nie wiedziała o przebiegu śmierci dziecka ale następnie, kiedy się o niej dowiedziała, świadomie i celowo doprowadziła do nagłośnienia sprawy - mówi Wirtualnej Polsce były negocjator policyjny Dariusz Loranty.
W sprawie sześciomiesięcznej Madzi rozpatrywane są różne wersje śledcze, także ta, że dziecko zostało celowo pozbawione życia - powiedziała na konferencji prasowej rzeczniczka prokuratury okręgowej w Katowicach, Marta Zawada-Dybek. Śledczy badają też czy ktoś pomagał matce Magdy, Katarzynie W., w ukryciu zwłok. Matka dziecka jest dotychczas jedyną podejrzaną w sprawie. Ma zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziewczynki.
– Wątek, że może to być zabójstwo wcale mnie nie zdziwił – mówi Loranty. Już na początku lutego w rozmowie z WPpowiedział, że ten wątek jest możliwy. Przyznaje jednak, że zupełnie nie rozumie postawy prokuratury, gdyż taka niespodziewana konferencja odbiegała „od dotychczasowego sposobu działania prokuratury w Polsce”.
Co więc mogła mieć na celu? - To było PR-owskie zagranie. Prokuratura próbowała pokazać, że działa i zebrała dużo danych – uważa negocjator. Pytany o szczegóły, zdecydowanie odmawia udzielenia odpowiedzi. – Zaznaczę tylko, że z czymś takim spotkałem się po raz pierwszy i nie rozumiem tej decyzji – mówi.
Pytany też o zachowanie Krzysztofa Rutkowskiego, który powiedział Wirtualnej Polsce, że „mogło być coś, o czym Katarzyna mu nie powiedziała”, odpowiada: - Rutkowski zawsze jest lojalny wobec swojego klienta.
– Trzeba mieć świadomość, z kim Rutkowski się komunikuje. On się nie komunikuje ze społeczeństwem. On komunikuje się ze swoimi potencjalnymi klientami, którymi są bogaci ludzie – zaznacza Loranty i podkreśla, że samo nagłośnienie sprawy o przekazaniu rękawiczek mamie Madzi prokuraturze miało świadczyć o jego skuteczności jako detektywa.
- Sukcesem jest, że potrafił pokazać, że prokuratura przyjmuje od niego dowody rzeczowe. Ktoś bardziej doświadczony wie, że prokuratura okręgowa nie zna takiego zjawiska, że ktoś może przyjść z dowodem rzeczowym, bo to jest instytucja ponad innymi. Coś takiego można przynieść na policję – zaznacza Loranty.
Nadkomisarz Dariusz Loranty jest emerytowanym policjantem, pierwszym w historii stołecznej policji Koordynatorem Negocjacji i Dowódcą Zespołu Negocjatorów Policyjnych. Pracował przy dziesiątkach porwań, szantaży i wymuszeń. Prowadzi specjalistyczną platformę ekspercką Studium Negocjacji Kryzysowych, jest współorganizatorem Podyplomowego Studium Bezpieczeństwa Wewnętrznego na Uniwersytecie Warszawskim i kierownikiem Podyplomowych Studiów - Negocjacje Kryzysowe i Policyjne. Wykłada na wielu uczelniach w Polsce m.in. w Akademii Obrony Narodowej, Wyższej Szkole Współpracy Międzynarodowej i Regionalnej im. Glogera w Wołominie, Wielkopolskiej Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej w Jarocinie. Odbył wiele specjalistycznych szkoleń z zakresu terroryzmu, negocjacji i wiktymologii, posiada m.in. certyfikat Departamentu Stanu i FBI „Negocjacje policyjne w rozwiązywaniu sytuacji kryzysowych”. Jest biegłym sądowym przy warszawskim Sądzie Okręgowym.