"Nie było szantażu wobec pielęgniarek"
Sekretarz w kancelarii premiera Małgorzata Sadurska jest zaskoczona słowami pielęgniarek, które okupowały kancelarię, że były źle traktowane. Sadurska zapewnia, że nikt nie wywierał na nich nacisku, nie szantażował ani ich nie zastraszał.
27.06.2007 | aktual.: 27.06.2007 16:42
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pielegniarki-opuscily-kancelarie-premiera-6038708544816257g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/pielegniarki-opuscily-kancelarie-premiera-6038708544816257g )
Pielęgniarki opuściły kancelarię premiera
Minister powiedziała, że pielęgniarki zostały jedynie poinformowane, że przebywając w kancelarii łamią prawo. Dostały również pismo z prośbą o opuszczenie budynku.
Małgorzata Sadurska zapewniła, że strona rządowa nie przewidywała siłowego załatwienia sprawy, a jedynie poprzez rozmowy i negocjacje, jak to się w końcu stało. Dodała, że rząd cały czas prosił pielęgniarki, aby przystąpiły do rozmów.
Okupujące siostry były informowane, że premier czeka na nie i że są ustalane coraz nowe daty spotkania w centrum dialogu społecznego. Ale nie miało to formy zastraszania, tylko formę informacji - oświadczyła minister Sadurska.
Odnosząc się do zarzutów o złe warunki bytowe, Małgorzata Sadurska podkreśliła, że nie można było zapewnić pielęgniarkom łóżek, gdyż po pierwsze nie ma takiego obowiazku, a po drugie kancelaria łóżek nie posiada. Powiedziała natomiast, że okupujące dostawały ciepłe posiłki, kawę, herbatę, śniadania i kolacje.
Dorota Gardias z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych powiedziała, że pielęgniarkom grożono złożeniem doniesienia do prokuratury o przestępstwie lub przewiezieniem do prokuratury. Przez pierwsze trzy dni pielęgniarki spały na wykładzinie, przykrywały się kartonami.
Pielęgniarki zaznaczają, że nie mają zastrzeżeń do pracowników BOR i urzędników, z którymi miały kontakt w kancelarii premiera. Według nich, "byli dla nich mili, na ile mogli". Natomiast - jak mówią - najgorsza była dla nich "arogancja strony rządowej".