Nie było analiz, ale była decyzja ws. Polski. Waszczykowski dla WP: dla nas to żadne zaskoczenie
• Komisja Europejska 13 stycznia podejmując decyzję o wszczęciu procedury ochrony państwa prawa opierała się na jednej lakonicznej analizie
• Niewiele ponad stronę poświęcono w niej sytuacji wokół TK i mediów publicznych
• Witold Waszczykowski dla WP: europejscy przyjaciele wyciągnęli pomocną dłoń do opozycji, a przeciwko rządowi. Dla nas to żadne zaskoczenie
• Borys Budka: dziwiłbym się, gdyby ktoś miał tak wiele sygnałów z Polski i jeszcze potrzebował jakiejś głębokiej analizy
• Osoba z MSZ nieoficjalnie: postępowanie UE wobec Polski to sprawa "newralgiczna" dla rządu
Podstawowym dokumentem, na którym opierała się Komisja Europejska 13 stycznia, gdy decydowała o wszczęciu wobec Polski procedury ochrony państwa prawa, był kilkustronicowy ogólnik "Debata orientacyjna kolegium komisarzy na temat ostatnich wydarzeń w Polsce i ram prawnych w dziedzinie praworządności: pytania i odpowiedzi". O tej sprawie - powołując się na korespondencję osoby zbliżonej do rządu z KE - poinformował jako pierwszy "Dziennik Gazeta Prawna". Konkretom związanym z Polską poświecono w "Debacie orientacyjnej..." niewiele ponad jedną stronę.
Komisja Europejska nie miała w dyspozycji innych własnych analiz prawnych sytuacji w Polsce ponad tę wymienioną. W dyspozycji KE były za to listy, jakie w odpowiedzi do komisarzy europejskich wysyłali polscy ministrowie: spraw zagranicznych Witold Waszczykowski i sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Zwłaszcza list ministra sprawiedliwości był utrzymany w bardzo ostrym tonie. "Zażądał pan, by postawić Polskę pod nadzorem. Tego rodzaju słowa, wypowiadane przez niemieckiego polityka, budzą wśród Polaków jak najgorsze skojarzenia. Także moje. Jestem wnukiem polskiego oficera, który w czasie II wojny światowej walczył w podziemnej Armii Krajowej z 'niemieckim nadzorem'" - pisał Ziobro do komisarza UE Guenthera Oettingera. List ten upubliczniono 9 stycznia. A już 13 stycznia KE zdecydowała o wszczęciu procedury ochrony państwa prawa wobec Polski. Nie brakowało wtedy ocen, że ostry list Ziobry wywołał emocjonalną reakcję europejskich komisarzy.
W dokumencie "Debata orientacyjna..." więcej jest teoretycznych rozważań nt. praworządności niż konkretów dotyczących sytuacji w Polsce. "Dokładna treść zasad i norm wynikających z praworządności może się różnić na poziomie krajowym w zależności od systemu konstytucyjnego każdego państwa członkowskiego" - stwierdzono na przykład. Dodano następnie, że zasady praworządności "obejmują legalność, co oznacza przejrzysty, odpowiedzialny, demokratyczny i pluralistyczny proces uchwalania prawa; pewność prawa; zakaz arbitralności w działaniu władz wykonawczych; niezależne i bezstronne sądy; skuteczną kontrolę sądową, w tym kontrolę poszanowania praw podstawowych oraz równość wobec prawa".
W innym fragmencie podkreślono, że "demokracja jest chroniona, jeśli zasadnicza rola sądownictwa, w tym trybunałów konstytucyjnych, może zapewnić wolność wypowiedzi, wolność zgromadzeń oraz poszanowanie zasad regulujących proces polityczny i wyborczy". Zauważono też, że "UE ma szczególny interes w umacnianiu i chronieniu praworządności w całej Unii".
W akapitach dotyczących Polski krótko opisano sytuację wokół TK. Napisano m.in., że "wyroki Trybunału Konstytucyjnego nie zostały prawidłowo wykonane, a właściwy skład Trybunału jest nadal przedmiotem sporu między instytucjami państwa". "Ponadto Sejm przyjął w dniu 28 grudnia nowe przepisy o funkcjonowaniu Trybunału Konstytucyjnego, które m.in. utrudniają warunki, na których Trybunał może orzekać o zgodności nowo uchwalonych ustaw z konstytucją" - czytamy.
Jednym akapitem potraktowano z kolei sprawę zmian w mediach publicznych i przejęcia nad nimi kontroli - w wyniku "małej ustawy medialnej" - przez ministra Skarb Państwa.
Wirtualna Polska zapytała ministra Witolda Waszczykowskiego o kwestię braku analiz i ekspertyz, na których członkowie KE mogliby się opierać 13 stycznia. Minister przypomina, że szef Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna chciał uruchomić ulicę i Europę. - Europejscy przyjaciele wyciągnęli pomocną dłoń do opozycji, a jednocześnie przeciwko polskiemu rządowi. Dla nas to żadne zaskoczenie - stwierdza w rozmowie z WP szef MSZ, komentując skąpe informacje, jakimi członkowie Komisji Europejskiej dysponowali decydując o wszczęciu procedury wobec Polski.
Decydujący głos ws. Polski mieli: pierwszy wiceprzewodniczący KE Frans Timmermans (socjalista z Holandii) odpowiedzialny za ramy prawne w dziedzinie praworządności, komisarz Günther Oettinger (chadek z Niemiec) odpowiedzialny za politykę mediów i komisarz ds. sprawiedliwości Vera Jourova (z czeskiej partii liberalnej).
Minister jednocześnie zwraca uwagę, że Komisja Wenecka, którą zaprosił do Polski, "wydała opinię skrajnie stronniczą". - Jak widać, Komisja Wenecka szła chyba w kierunku wytycznych z Komisji Europejskiej - dodaje.
Waszczykowski ocenia jednocześnie, że od pół roku ekipa rządowa mówiła, iż Komisja Wenecka i Komisja Europejska "stały się instytucjami bardzo jednostronnymi, nie biorącymi pod uwagę wszystkich racji".
Od innej osoby z MSZ - już nieoficjalnie - słyszymy, że sprawa postępowania Komisji Europejskiej jest "newralgiczna" dla rządu PiS.
Polskie MSZ, zwłaszcza w ostatnim czasie, ponownie przypominało, że prawne umocowanie procedury, którą wobec Polski wszczęła KE, jest wątpliwe. - W ubiegłym tygodniu przypomniałem panu komisarzowi Timmermansowi, że to nie są rzeczy ugruntowane w prawie europejskim - podkreśla Waszczykowski.
Poseł Borys Budka (PO) na dokumentację KE patrzy zupełnie inaczej. - Nie potrzeba wielkich prawnych analiz, bo wystarczyło włączyć relacje z obrad Sejmu, by zobaczyć, co się tam działo od listopada 2015 r. Albo spojrzeć na wyroki TK - ocenia były minister sprawiedliwości w rządzie Platformy.
Jak dodaje, Komisja Europejska to duża instytucja. - Jestem przekonany, że śledzą polską prasę. Dziwiłbym się, gdyby ktoś miał tak wiele sygnałów z Polski i jeszcze potrzebował jakiejś głębokiej analizy - konkluduje.