PolskaNie będzie konsekwencji dla Stefana Niesiołowskiego

Nie będzie konsekwencji dla Stefana Niesiołowskiego

- Ktoś postanowił zdenerwować Stefana Niesiołowskiego - tak Rafał Grupiński tłumaczy zachowanie posła PO Stefana Niesiołowskiego wobec dziennikarki "Gazety Polskiej". Zapowiada też, że nie będzie konsekwencji dla Niesiołowskiego.

14.05.2012 | aktual.: 14.05.2012 10:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W serwisie Youtube można zobaczyć nagranie z piątkowej blokady sejmu przez związkowców "Solidarności", którzy nie chcieli wypuścić z budynku posłów głosujących za ustawą emerytalną. Podczas blokady dokumentalistka Ewa Stankiewicz filmowała posła PO Stefana Niesiołowskiego wbrew jego woli. "Won stąd" - rzucił Niesiołowski do Stankiewicz i odepchnął kamerę. ( Więcej na ten temat: Stefan Niesiołowski zaatakował przed sejmem dokumentalistkę Ewę Stankiewicz )

- Nie będzie konsekwencji dla Stefana Niesiołowskiego. Dopadnięto go, by go sprowokować - powiedział Rafał Grupiński w programie "Jeden na jeden" w TVN24. Zaznaczył, że Platforma nie zamierza wyrzucać posła ze swoich szeregów. Nie przestanie on też pełnić funkcji szefa komisji obrony.

Grupiński zaznaczył, że w pierwszej chwili po tym, jak padł okrzyk w kierunku Jarosława Kaczyńskiego "Zadzwoń do brata", dziennikarze pytali, czy powiedział tak Niesiołowski. - Okazało się, że nie, że ani razu nie odezwał się w sposób urągający przyzwoitości obrad, więc dopadnięto go z kamerą pod sejmem, żeby go sprowokować - spuentował Grupiński.

Stefana Niesiołowskiego broniła także posłanka PO, Julia Pitera. Przekonywała, że nie ma mowy o wyrzuceniu go z PO. Jak tłumaczyła poseł "mocował się głownie z kamerą, a nie z dziennikarką".

Choć Pitera przyznała, że takie zachowanie nie przystoi politykowi, zaznaczyła, że jej wątpliwości budzi także zachowanie dziennikarki. - Czy przypadkiem pani Stankiewicz swoją nachalnością, którą już wielokrotnie pokazywała, ile ma to wspólnego rzeczywiście z zawodem dziennikarza. Ja mam wątpliwości - mówiła Pitera.

Tłumaczyła także, że sytuacja przed sejmem była "trudna". - Trudno oczekiwać, że wszyscy będą stali nieruchomo i te wszystkie paskudne słowa i takie nękanie będą znosili wszyscy jednakowo spokojnie. Dziennikarka, która go oskarża o napaść, bywa nachalna, a Niesiołowski ma mniejszą zdolność panowania nad emocjami - oceniła.

Pitera stwierdziła również, że związkowcy kłamią, mówiąc o spontanicznej blokadzie sejmu. - To obłuda. Oni twierdzą, że blokada była reakcją na niewpuszczenie ich na galerię sejmową, a już poprzedniego dnia byli do blokady przygotowani. Sama widziałam - twierdzi posłanka PO.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (330)