NATO gwarantem pokoju w Ukrainie? Były ambasador tłumaczy
Według brytyjskiego dziennika "Financial Times" na stole negocjacyjnym między Kijowem a Moskwą mają znajdować się gwarancje pokojowe ze strony USA, Wielkiej Brytanii i Turcji. - Ukraińcy nie mają powodu, żeby wierzyć w takie gwarancje - komentował w programie "Newsroom" WP Jan Piekło, były ambasador RP w Ukrainie. - Było już memorandum budapeszteńskie, które miało gwarantować Ukrainie bezpieczeństwo. Znalazły się na nim podpisy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. To jest uzasadniony powód, żeby w takie gwarancje nie wierzyć. Jeżeli ktoś miałby być gwarantem takiego bezpieczeństwa, to może być to tylko i wyłącznie NATO. Ale jak na razie trwa wojna, a NATO ciągle nie jest stroną konfliktu. Czekamy - wskazywał dyplomata. Prowadzący Mateusz Ratajczak dopytywał, czy Rosja nie wykorzystuje negocjacji, aby przygotować się do eskalacji konfliktu. - Mam takie wrażenie, że Władimir Putin cały czas chce zniszczyć państwowość ukraińską. Ona mu przeszkadza, bo społeczeństwo rosyjskie może chcieć w pewnym momencie pójść za przykładem Pomarańczowej Rewolucji czy Euromajdanu. Tu kluczowym czynnikiem byłoby zachowanie się Chin, które delikatnie dają światu do zrozumienia, że nie są zainteresowane bezpośrednim wsparciem Władimira Putina. (...) Zdaje się, że im się ta pomoc nie opłaca - podsumował Piekło.