Nalot na Bagdad, walki na wszystkich frontach
Obrona powietrzna Bagdadu odpowiedziała intensywnym ogniem artyleryjskim na poniedziałkowy nalot na iracką stolicę. Korespondent Reutera relacjonuje, że samoloty Brytyjczyków i Amerykanów przelatują bardzo nisko. Miastem po raz kolejny wstrząsnęły eksplozje.
31.03.2003 | aktual.: 31.03.2003 14:45
Samoloty sojuszników nadleciały z południa, co Reuter ocenił jako "niezwykłe". Reakcja wojsk irackich była natychmiastowa i stanowcza. Nie wiadomo jednak, czy intensywny ogień z południowych stanowisk obrony przeciwlotniczej Bagdadu wyrządził jakieś szkody sojuszniczym maszynom.
Reuter donosi, że wczesnym popołudniem słychać było w Bagdadzie co najmniej sześć eksplozji. Najprawdopodobniej zbombardowane zostały zachodnie rejony miasta, gdzie znajduje się międzynarodowe lotnisko im. Saddama Husajna.
W poniedziałek, 12 dnia wojny, wojska sojusznicze stoją 80 km od Bagdadu. Trwają walki o most na Eufracie w Hindii. Po raz pierwszy siły koalicji bezpośrednio starły się z doborowymi jednostkami Gwardii Republikańskiej Saddama Husajna.
Pod Karbalą, 150 kilometrów na południe od Bagdadu, doszło rano do pierwszej poważnej bitwy marines z Gwardią Saddama - napisał korespondent AFP. W rejonie miejscowości Hindija, niedaleko Karbali, amerykańscy żołnierze zostali zaatakowani przez żołnierzy irackich, broniących przeprawy przez Eufrat. Zaciekłe walki trwały kilka godzin.
Linia frontu rozciągnęła się w poniedziałek od Basry na samym południu po centrum i niemal przedpola Bagdadu. Oddziały brytyjskie znalazły się w odległości zaledwie dwóch kilometrów od Basry - komandosi mieli zdobyć iracką twierdzę w miejscowości Abu el-Chasib na południowych obrzeżach miasta. Wzięto do niewoli pięciu wysokiej rangi oficerów irackich i około 300 żołnierzy.
Dalej na północ, w Szatrze koło Nasirii amerykańscy marines uderzyli w centrum dowodzenia oddziałami partyzanckimi pod rozkazami "Chemicznego Alego" - jednego z głównych współpracowników Saddama, gen. Alego Hasana al-Madżida, odpowiedzialnego za zagażowanie kurdyjskich cywilów w 1988 roku. Amerykański wywiad twierdzi, ze "Chemiczny Ali" znajduje się właśnie w Szatrze, skąd ma kierować oddziałami fedainów i zamachowców-samobójców.
Szatra leży 35 km na północ od Nasirii, gdzie wojska koalicji nadal usiłują ustanowić bezpieczne linie zaopatrzenia armii, zbliżającej się do Bagdadu. W opuszczonych obozach irackich pod Nasiriją znaleziono duże arsenały broni. Jak podaje BBC, w poniedziałek przerzucono w ten rejon dodatkowo pięć tysięcy amerykańskich marines. Na miejscu walczy już siedem tysięcy żołnierzy piechoty morskiej.
Siły koalicji niemal całkowicie otoczyły Nadżaf dalej na północ - w walkach w ciągu ostatniej doby zginęło tam co najmniej stu żołnierzy irackiej armii i sił paramilitarnych. Około 50 Irakijczyków, w tym także gwardzistów Saddama, wzięto do niewoli. W nocy Nadżaf był celem dywanowych nalotów bombowców B-52.
W poniedziałkowych walkach zginął co najmniej jeden Amerykanin - pod Karbalą - oraz Brytyjczyk - pod Basrą. Tym samym liczba zabitych w Iraku Amerykanów wzrosła do 45 (nieoficjalnie), a Brytyjczyków - do 24.
Nadal prowadzone były intensywne naloty na Bagdad, gdzie w nocy na poniedziałek i rano notowano serie bardzo silnych eksplozji. Iracka telewizja, która stanowiła cel ataków, rano wznowiła jednak nadawanie programów. Bombardowany był też Mosul na północy Iraku.
Na froncie dyplomatycznym sekretarz stanu USA Colin Powell zaatakował rządy Syrii i Iranu, żądając od nich wstrzymania poparcia dla terroryzmu, a w przypadku Iranu - także rezygnacji z ambicji pozyskania broni masowej zagłady. Iran, oficjalnie prowadzący politykę +aktywnej neutralności+ w kwestii irackiej, odpowiedział ostrzeżeniem adresowanym do wyznawców islamu, iż wszelka współpraca z USA i Wielka Brytanią w tej wojnie sprzeczna jest z duchem islamu i stanowi świętokradztwo. Iran odrzucił też możliwość uznania rządu, jaki powołałyby w Iraku Stany Zjednoczone. (aka)