Jarosław Kaczyński - mistrz donosów, nie uznawał granic
Jak pisze autor "Po południu", Kaczyński nie uznawał żadnych granic. Nigdy nie był jednak typem cynika. "Wszystko robił w szczerym poczuciu własnej niewinności. Był raczej egocentrykiem, skupionym na sobie, swoich celach i swoich krzywdach. Głęboko wierzył, że jest obiektem zmasowanej nagonki. Swoje żądło wbijał w przekonaniu, że to nie atak, lecz samoobrona" - uważa Krasowski.
"Donosy na bliźnich podawał w sosie intelektualnie porywającej legendy. Miał zdumiewający talent, nawet detal potrafił obudować filozofią polityczną, robiącą z niego klucz do zrozumienia rzeczywistości. Zwykle tym detalem były jego własne krzywdy, które podnosił do rangi narodowych nieszczęść. Był w tym mistrzem" - analizuje publicysta.
Dlatego, np. kiedy Adam Michnik zaczął go atakować - zbudował teorię wszechmocnej "Gazety Wyborczej", która przydusiła polskie społeczeństwo, a kiedy pokłócił się z Wałęsą, opisał polską politykę jako teatr cieni, w którym za kulisami dawne służby dyrygują prezydentem.