Leszek Miller - wszystko musiał sam wydrzeć
Droga do sukcesu Leszka Millera była dłuższa niż Kwaśniewskiego, ale on również - w opinii autora - na każdym etapie dostawał więcej, niż zasłużył. Jednak w przeciwieństwie do Kwaśniewskiego nie były to prezenty od losu. Miller wszystko musiał sam wydrzeć. Ale zdobyczy nigdy nie marnował. Każdy kolejny sukces budował coraz pełniejszego polityka.
"Na początku, w 1990 r., był Miller politykiem przeciętnym. Poza pracowitością i niezwykłą psychiczną odpornością nie wyróżniało go nic. Ale już chwilę potem ujawnił się w nim talent organizatorski. Ten z roku na rok rósł, aby w pełni rozbłysnąć w drugiej połowie dekady, kiedy Miller okazał się wybitnym liderem partyjnym, od którego uczyć się będzie cała polska polityka" - czytamy w "Po południu".
"Szybko uczył się państwa, jednak w 1995 r. ciągle jeszcze nie był gotowym politykiem. Był już twardym graczem, był świetnym liderem, ale nie rozumiał rzeczywistości, miał małe horyzonty. Kompetentny Miller, którego dziś znamy, narodził się dopiero w następnych latach. Co nie zmienia faktu, że w 1995 r. Miller, podobnie jak Kwaśniewski, o głowę bił solidarnościowych rywali. Mazowiecki czy Olszewski mogliby u nich terminować" - pisze Krasowski.