Upokorzeni przez starszą panią
Izrael szczyci się, że ma najlepszy wywiad na świecie, jednak i Mosadowi zdarzyły się kompromitujące wpadki. Do jednej z nich doszło w lutym 1998 roku w Szwajcarii, gdy izraelscy agenci chcieli założyć podsłuch w domu żyjącego na emigracji działacza Hamasu.
Szpiedzy zachowywali się tak głośno, że ich nocne poczynania usłyszała mieszkająca obok starsza pani. Z domu dobiegały hałasy, a przed budynkiem stał zaparkowany samochód z pracującym silnikiem. Zaniepokojona kobieta wezwała policję. W ten sposób na gorącym uczynku wpadło pięciu agentów Mosadu.
Nie dość że intruzów złapano z gotowymi do zamontowania urządzeniami podsłuchowymi, to jeden z nich miał przy sobie tajne dokumenty przeznaczone dla ambasady państwa żydowskiego - najwidoczniej izraelski szpieg chciał ułatwić sobie zadanie i przy okazji podrzucić sekretne akta do placówki dyplomatycznej od razu po akcji. Na domiar złego, jak odnotował szwajcarski prokurator, "zamek szyfrowy teczki był niefachowo zamknięty plombą dyplomatyczną, co umożliwiło jej usunięcie".
Wprawdzie ostatecznie pracownikom Mosadu pozwolono opuścić Szwajcarię, ale cała sprawa, szeroko opisana przez media, zakończyła się dla Izraela wielką kompromitacją. Mało tego, okazało się, że obrany na cel działacz Hamasu już od kilku tygodni nie mieszkał we wskazanym domu, który czekał już na nowego najemcę.
Na zdjęciu: sprzęt podsłuchowy jaki znaleziono przy izraelskich agentach.