Nawrócony skrytobójca KGB
W nieprzeciętny spryt i skuteczność sowieckich służb specjalnych najmocniej wierzono na Kremlu. Wiara ta jednak często była wystawiana na ciężką próbę. Tak było w przypadku planowanego zamachu na Gieorgija Okołowicza, lidera Narodowego Związku Pracy (NTS), organizacji skupiającej rosyjskich imigrantów o poglądach socjaldemokratycznych.
Okołowicz w pismach wydawanych w Niemczech Zachodnich ujawniał niewygodną dla radzieckich decydentów prawdę o realiach panujących za "żelazną kurtyną". Gdy zapadła decyzja o likwidacji niepokornego dysydenta, do akcji wyznaczony został wyróżniający się agent KGB Nikołaj Chochłow.
Skrytobójca został starannie przygotowany do wykonania przydzielonego mu zadania - przeszedł intensywny kurs walki wręcz i strzelania, a żeby bardziej go zmotywować, kazano mu czytać "wywrotowe" publikacje Okołowicza. Przełożeni agenta nie mogli przypuszczać, że okaże się to gwoździem do trumny całej operacji.
Gdy 18 lutego Chochłow zapukał do drzwi mieszkania Okłowicza, powiedział mu na przywitanie, że został wysłany, żeby go zabić, ale nie zrobi tego. W czasie rozmowy z dysydentem, agent KGB przyznał, że właśnie pisma NTS zrodziły jego wątpliwości, które pogłębiły się podczas pobytu na Zachodzie. Następnego dnia niedoszły zabójca oddał się w ręce CIA, a jego misja zakończyła się międzynarodowym skandalem.
Na zdjęciu: na pierwszym planie pomnik Feliksa Dzierżyńskiego - założyciela NKWD, czyli poprzedniczki KGB. W tle Łubianka, siedziba radzieckich służb specjalnych.