Izrael zdobywa uran
Izraelscy agenci mieli zdobyć radioaktywny materiał dzięki zachodnioniemieckiej firmie chemicznej Asmara, którą zarządzał Herbert Schulzen - były wojskowy, dręczony wyrzutami sumienia z powodu Holokaustu. W 1968 r., pod nosem nic nie podejrzewającej Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, Asmara zamówiła 200 ton tlenku uranu. Nuklearny surowiec miał być przewieziony statkiem z Antwerpii do Genui. Nigdy jednak nie dotarł do tego portu. Odnalazł się później bez ładunku w Turcji. A ołowiane beczki z uranem prawdopodobnie przerzucono na pełnym morzu na izraelskie jednostki.
To nie jedyne źródło, z którego - jak się podejrzewa - Izrael zdobył rozszczepialny materiał. W 1965 r. Mosad nawiązał kontakt z amerykańską firmą Numec, która zajmowała się odzyskiwaniem wzbogaconego uranu. Jej szefem był zagorzały syjonista Salman Shapiro. Dla Izraela Numec świadczył usługi "pasteryzacji żywności i sterylizacji próbek medycznych poprzez naświetlanie promieniami Roentgena"*. Przez 10 miesięcy do Izraela napływały kolejne ołowiane pojemniki.
*Gordon Thomas, "Szpiedzy Gideona. Mossad. Tajna historia".