Finał "afery zegarkowej" i koniec politycznej kariery "boskiego Sławka"
Ambitny, przystojny i pewny siebie. Mówili, że wysoko zajdzie. Potem ledwo znalazło się dla niego miejsce w ostatniej ławce Platformy, zrezygnował z członkostwa w partii, aż nadszedł najgorszy dzień w jego karierze politycznej. Poseł został skazany na 20 tys. zł grzywny za niewpisanie do oświadczenia majątkowego zegarka wartego ok. 17 tys. zł. Sędzia nie pozostawiła na Nowaku suchej nitki. - Nowak przyjął linię obrony udawania kogoś mniej mądrego niż się jest w rzeczywistości - stwierdziła.
Upadek Nowaka rozpoczął się w lutym, gdy w związku z "aferą zegarkową" zrezygnował ze stanowiska ministra transportu i został zepchnięty do oślej ławki w sejmie. Symbol całego pokolenia polityków wyrosłych z partyjnych młodzieżówek stał się persona non grata na politycznych salonach.
Gdy Donald Tusk brał go do rządu, niektórzy się podśmiewali, że skoro taki ładny, wymuskany, to pewnie też nie za mądry. Ale Nowak się zawziął - zostawał po godzinach, czytał rozkłady jazdy, studiował składy asfaltów - i później ci sami ludzie przyznawali, że jako minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej dał radę. Jego kariera była w rozkwicie. Do tego piękna rodzina u boku i jeszcze mocna pozycja u szefa. Nic dziwnego, że koledzy widzieli w nim przyszłego lidera, a mama wierzyła, że kiedyś zostanie prezydentem.
Upadł nagle. Jak pisał "Newsweek", to się mogło przydarzyć każdemu, ale jemu? Przecież Sławek całe życie się pilnował. Stronił od nieodpowiedniego towarzystwa, w trosce o reputację nawet na imprezach pierwszy odsuwał kieliszek. A wpadł na takiej głupocie. To jakby poślizgnąć się na skórce od banana.
Nazywany delfinem Nowak ostatecznie pogrzebał swoją karierę po tym, jak "Wprost" opublikował treść jego rozmowy z byłym wiceministrem finansów o kontroli skarbowej w gabinecie swojej żony i usłyszał od niego "zablokowałem", prokuratura Okręgowa Warszawa - Praga wszczęła śledztwo. Ostatecznie zostało ono umorzone, ale strat wizerunkowych nie dało się odrobić. Wcześniej tzw. afera taśmowa sprawiła, że Nowak zrezygnował z członkostwa w partii.