"Ch..., dupa i kamieni kupa" i inne kwiatki
Nie jesteśmy ani specjalnie delikatni, ani wrażliwi, ale jednak tematy rozmów z tzw. taśm "Wprost" były dla nas sporym zaskoczeniem. Szokował też język pierwszoplanowych polityków, szczególnie tych, którzy uchodzili za wzór dżentelmeńskich cnót, jak Bartłomiej Sienkiewicz. Minister spraw wewnętrznych mówił, że "państwo polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje", funkcjonariusze BOR "mają syndrom sztokholmski", Polskie Inwestycje Rozwojowe - flagowy projekt rządu Tuska - określał mianem "ch..., dupa i kamieni kupa", twierdził też, że Polacy "mają w dupie orliki i autostrady". Mocne? Mocne!
Szef MSW słynął z tego, że potrafił powiedzieć coś dobitnie. Robił to nawet publicznie, tyle że wtedy używał bardziej cenzuralnego słownictwa. Miał dobre notowania: publicyści podkreślali jego charyzmę, energię, życiorys polityczny, duże doświadczenie państwowe, no i to, że jest prawnukiem pisarza. Krótko mówiąc: ścisła czołówka Platformy Obywatelskiej, co poniektórzy widzieli w nim nawet przyszłego premiera. Był niewątpliwie człowiekiem doskonale przygotowanym do pełnienia funkcji ministra spraw wewnętrznych. Miał za sobą drogę analityka Urzędu Ochrony Państwa, był też współtwórcą - i przez lata wicedyrektorem odpowiedzialnym za Wschód - Ośrodka Studiów Wschodnich. Od 10 lat prowadził wysoce specjalizowaną działalność biznesową, zajmował się konsultingiem m.in. w energetyce. Do tego miał naprawdę bogaty, ciekawy i wartościowy dorobek publicystyczny. Przez lata był stałym współpracownikiem "Tygodnika Powszechnego". Publikował chyba w każdej ważniejszej polskiej gazecie: od "Wyborczej" poczynając, na dawnym
"Dzienniku" kończąc. Pisywał i o polityce wschodniej i o państwie. Afera taśmowa złamała tę wspaniale zapowiadającą się karierę.
Po rekonstrukcji rządu Bartłomiej Sienkiewicz zakończył swoją pracę jako minister. Taka była decyzja nowej pani premier. - To jeden z najwspanialszych epizodów, które mi się zdarzyły w życiu - tak Sienkiewicz ocenił swoją pracę w resorcie. Jak mówił, po 19 miesiącach w rządzie, rozmowy z ludźmi, z którymi pracował, pozwalają mu "wyjść z tego ministerstwa z podniesionym czołem". Sienkiewicza na stanowisku szefa MSW zastąpiła posłanka Platformy Obywatelskiej Teresa Piotrowska.