Rosja
Losy żadnej z mocarstwowych marynarek nie są tak silnie związane z losami rynku surowców energetycznych, jak ma to miejsce w przypadku Rosji. National Interest przewiduje, że Moskwie nie uda się zrealizować ambitnego planu wymiany większości sprzętu wojskowego do 2030 roku. Ucierpi na tym także marynarka wojenna.
Rosja wciąż będzie jednak posiadała znaczącego asa w rękawie: osiem okrętów podwodnych klasy Borej z rakietami balistycznym na pokładzie.
Jeśli natomiast karta ekonomiczna by się odwróciła, Rosja mogłaby zrealizować szereg ambitnych projektów, które na razie skazane są na pozostanie na kreślarskich deskach. Mowa m. in. o nowym lotniskowców klasy Sztorm. Gdyby został zbudowany, rosyjski okręt byłby drugim najpotężniejszym lotniskowcem świata zaraz po nowych jednostka USA klasy Ford. Na jego pokładzie stacjonowałyby myśliwce piątej generacji PAK FA, których debiut jest jednak również odwlekany w czasie.
Innym ambitnym projektem są zasilane przez nuklearne reaktory niszczyciele klasy Lider, którym z racji gabarytów bliżej jest do krążowników. Jeden taki okręt byłby wyposażony w ponad 200 rakiet różnego typu. W2025 roku Rosja planuje mieć na służbie aż 12 jednostek tego typu. Problem w tym, że produkcja pierwszego okrętu ma ruszyć dopiero za trzy lata.
Na zdjęciu: rosyjski okręt odpala rakiety w ramach celebracji Dnia Marynarki Wojennej w krymskim Sewastopolu, 26 lipca 2015 r.