Amerykańska inwazja na Grenadę - 1983 r.
Wieczorem na wyspę dotarli także marines, niestety nie mieli kontaktu z Rangersami, ani ci ostatni z dowództwem na okręcie. "Pozostało odbieranie rozkazów drogą telepatyczną" - komentują Strosser i Prince. Skomplikowała się również nieco akcja ewakuowania gubernatora Paula Scoona. Na szczęście miał on u siebie telefon i właśnie tak podobno żołnierze skontaktowali się z dowództwem. Tymczasem główny sprawca całego zamieszania Coard ukrywał się w lochach Fortu Frederick i też nie miał kontaktu ze swoimi siłami. Kolejnego dnia Amerykanie nie zorientowali się, że większość sił Grenady skapitulowała, dalej więc prowadzono walkę. Nie obyło się bez ofiar.
Plan jednodniowej operacji zakończył się po 10 dniach. Ostatecznie Coarda schwytano, wzięto do niewoli także ponad 600 Kubańczyków. Zginęło 67 Grenadyjczyków i 24 Kubańczyków. Amerykańscy żołnierze dostali w domu medale. Ewakuowani studenci mieli semestr "w plecy", ale w końcu mogli kontynuować naukę. Happy end, którego Hollywood by nie wymyślił.
Na zdjęciu: obóz dla zatrzymanych Kubańczyków.