Najczęściej popełniane błędy przez turystów. GOPR przestrzega
Brak podstawowej wiedzy o górach, nie zwracanie uwagi na warunki pogodowe oraz niewłaściwy ubiór i przygotowanie do wędrówki po szlakach – to główne błędy, jakie popełniają turyści. Ratownicy GOPR z Bieszczad i Beskidów w rozmowie z Wirtualną Polską przypominają sytuacje, w których doszło do realnego zagrożenia zdrowia a nawet życia ze względu na złe przygotowanie do wyprawy.
Starszy pan w butach z węża, koszuli i garniturze. Ojciec w sandałach, brodzący po kolana w śniegu, z 5-miesięcznym synem na rękach. Albo około 30-letnie panie, które w szpilkach chciały dojść ze SPA na Babią Górę czy też próba zdobycia Świnicy przez turystów w klapkach.
To garstka opowieści, które mają wspólny mianownik - akcję ratunkową i ewakuację prowadzoną przez Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Dlatego przed zbliżającym się długim weekendem, zapytaliśmy ratowników na co zwracać uwagę podczas pieszych wędrówek, by bezpiecznie z nich wrócić.
- Najczęściej popełnianym błędem przez turystów, to brak informacji o warunkach panujących w górach. To podstawowa wiedza, bez której nie powinniśmy się ruszać z domu – mówi Wirtualnej Polsce Tomasz Jano, zastępca naczelnika beskidzkiej grupy GOPR.
Ma to związek ze sporą różnicą temperatur pomiędzy podnóżem i szczytem gór, a dobowa amplituda może wynieść nawet 25 st. C. To oznacza, że nieprzygotowany turysta może mieć spore problemy z utrzymaniem odpowiedniej ciepłoty ciała.
Zdaniem ratownika, jedną z najważniejszych rzeczy, jakie należy ze sobą zabrać na szlak, są odpowiednie buty.
- Kiedy na dole jest fajnie i cieplutko, to w wyższych partiach gór może być nawet dwa metry śniegu. Dlatego wędrując, trzeba być przygotowanym na każde warunki. Nie wolno iść tylko w trampeczkach. Zawsze trzeba mieć na sobie buty za kostkę – komentuje Jano.
Jak twierdzi GOPR-owiec oraz doświadczeni turyści, na szlakach nietrudno o „niedzielnego turystę”, który ubrany w t-shirt i sandały próbuje wejść na szczyt.
Natomiast Paweł Szopa, ratownik grupy GOPR z Sanoka, zwraca uwagę na turystów w Bieszczadach. Mimo ich lepszego przygotowania do wyjścia w góry, zawsze może zaskoczyć pogoda.
- Trzeba pamiętać, że w Bieszczadach w tej chwili jest pełnia zimy. Niebawem pojawią się pierwsze burze, więc gdy usłyszymy „grzmoty”, musimy jak najszybciej zejść w doliny – ostrzega Szopa. – - Jeśli ktoś jest nieprzygotowany, nie ma wyobraźni, to następstwa takiej decyzji są bardzo ciężkie. Poślizgnie sie i uderzy głową w kamień, wtedy komplikacje są bardzo poważne – wspomina GOPR-owiec
- Czasami błaha rzecz - skręcenie nogi - może pociągnąć ze sobą szereg poważnych konsekwencji. Kiedy do tego dodamy załamanie pogody, to unieruchomiona noga może być tragiczna w skutkach. Dlatego dla nas żadna sytuacja nie jest kuriozalna, bo doświadczenie nas sporo nauczyło. Jesteśmy po to, by ratować każdego turystę. Nawet tego nieodpowiedzialnego – mówi Paweł Szopa, ratownik bieszczadzkiej grupy GOPR.
Jeszcze parę lat temu ratownicy, zamiast zmagać się z interwencjami dotyczącymi realnego zagrożenia zdrowia czy życia, zajmowali się fałszywymi zgłoszeniami. Dzięki nowej centralni i identyfikacji numerów, obecnie jest to marginalny problem.
Obecnie dla wszystkich regionów górskich w Polsce obowiązuje jeden numer alarmowy - 601 100 300.
Ale jak zachęcają ratownicy, warto pobrać na telefon aplikację o nazwie „ratunek”.
- To bardzo ułatwia nam określenie miejsca osoby potrzebującej pomocy, w rezultacie dużo szybciej możemy dotrzeć do poszkodowanych – kończy rozmowę z Wirtualną Polską Paweł Szopa.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .