Nagły zwrot Merkel w sprawie małżeństw homoseksualnych. Sprytna zagrywka kanclerz
W piątek Bundestag zagłosuje nad legalizacją małżeństw homoseksualnych. Jego wynik jest właściwie pewny, bo swoje stanowisko w tej sprawie zmieniła Angela Merkel. To wynik czystej politycznej kalkulacji niemieckiej kanclerz.
Niemiecka kanclerz, córka luterańskiego pastora, przez lata utrzymywała swój sprzeciw wobec małżeństw homoseksualnych. Było tak aż do wtorku. Wtedy, podczas spotkania organizowanego przez kobiece pismo "Brigitte", Merkel pytana o swój stosunek do sprawy odparła, że jest to kwestia sumienia.
"Zero tolerancji". Australia wobec uchodźców
Potem wydarzenia potoczyły się błyskawicznie: główny rywal Merkel, kandydat SPD Martin Schulz zaproponował, że skoro jest to sprawa sumienia, to szefowa rządu powinna pozwolić zagłosować zgodnie z sumieniem w tej sprawie deputowanym swojej partii. Jednocześnie wezwał, by Bundestag zagłosował nad projektem ustawy legalizującej małżeństwa jednopłciowe. Merkel przystała na to i potwierdziła, że zwolni z dyscypliny partyjnej członków swojego ugrupowania. W rezultacie, już w piątek w niemieckim parlamencie może dojść do historycznej zmiany.
Niemcy są jednym z niewielu państw Europy Zachodniej, gdzie osoby tej samej płci nie mogą zawrzeć małżeństwa. Od 2001 roku funkcjonuje jednak instytucja związków partnerskich. Według aktywistów ruchu LGBT, były one traktowane jako "małżeństwa drugiej kategorii".
Wynik głosowania w Bundestagu wydaje się pewny, bo za legalizacją homomałżeństw zagłosują wszystkie ugrupowania opozycyjne, a także ok. 1/3 chadeków. Tak przewiduje przynajmniej Stefan Kaufmann, homoseksualny deputowany CDU. Jak powiedział australijskiej telewizji publicznej ABC, podejrzewa, że na zmianę stanowiska Merkel miało wpływ jej spotkanie z parą lesbijek.
- Myślę, że to było kluczowe w jej myśleniu o sytuacji homoseksualistów w Niemczech i być może to był punkt, w którym zmieniła zdanie - powiedział polityk.
Sprytny manewr Merkel
Ale prawdziwy powód jest prawdopodobnie bardziej przyziemny: idea małżeństw jednopłciowych jest po prostu w Niemczech popierana przez zdecydowaną większość wyborców. Według badania zleconego przez niemiecką agencję antydyskryminacyjną, za legalizacją opowiada się nawet 83 proc. Niemców - w tym większość wyborców rządzącej CDU.
Jak zauważają komentatorzy, manewr kanclerz pozwala jej wkupić się w łaski większości elektoratu, a jednocześnie - nie zajmując oficjalnie stanowiska w sprawie - uniknąć alienacji bardziej konserwatywnych wyborców. Przede wszystkim jednak zręcznie neutralizuje potencjalne zagrożenie dla jej wyborczych szans. Za sprawą Martina Schulza sprawa małżeństw homoseksualnych stała się jednym z tematów bieżącej kampanii wyborczej, zaś wszyscy potencjalni koalicjanci Merkel - SPD, Zieloni oraz liberałowie z FDP - zapowiedzieli, że sprawa ta będzie warunkiem przystąpienia do ewentualnych powyborczych rozmów z chadekami.
Jak zaznacza Jeremy Cliffe, publicysta tygodnika "The Economist", epizod ten pokazał jeden z kluczów do ciągłego sukcesu niemieckiej kanclerz.
"W potocznym niemieckim, czasownik 'merkeln' oznacza 'kręcić, mówić wymijająco'. Ale kanclerz potrafi działać nagle i korzystając z okazji szybko zamknąć terytorium polityczne rywali. Zrobiła tak, kiedy w 2011 roku po katastrofie w Fukushimie zdecydowała o zamknięciu wszystkich niemieckich elektrowni atomowych. Tak samo w 2015 roku, kiedy zdecydowała się otworzyć granice kraju na uchodźców" - pisze Cliffe. "Teraz zrobiła to samo. W ciągu 24 godzin całkowicie zmieniła swoją pozycję, dzięki czemu stanowisko SPD, które mogło przysporzyć tej partii wyborców, nagle straciło swoją atrakcyjność" - podsumowuje.