"My tu gadu-gadu". Braun z mównicy sejmowej o proteście na granicy
Poseł Konfederacji Grzegorz Braun podczas swojego wystąpienia w Sejmie nawiązał do protestu transportowców przy granicy z Ukrainą. - My tu gadu-gadu, a tam na rubieżach nasi rolnicy, przewoźnicy i transportowcy koczują - mówił polityk.
21.11.2023 | aktual.: 21.11.2023 15:07
Od 6 listopada trwa blokada trzech przejść granicznych z Ukrainą: w Hrebennem, Dorohusku i Korczowej. Polscy przewoźnicy zapowiadają, że jeśli ich postulaty nie zostaną zrealizowane, rozszerzą protest. Kluczowym żądaniem polskich przewoźników jest przywrócenie systemu wydawania zezwoleń dla ukraińskich przewoźników na pracę w UE. Domagają się zmniejszenia ich liczby do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
O komentarz do tej sprawy podczas posiedzenia Sejmu był już proszony minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.
- Pragnę odpowiedzieć Koalicji Obywatelskiej będącej w koalicji. Decyzja Komisji Europejskiej, aby to Unia Europejska podpisała umowę z Ukrainą zapadła niezależnie od naszych opinii. Unia Europejska podpisała niezależnie umowę z Ukrainą. Bo tak właśnie działa ten system, w którym oddajemy powoli swoją suwerenność, a teraz będziemy oddawali ją bardzo szybko - mówił Adamczyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Braun: my tu gadu-gadu, a tam na rubieżach...
Sprawę skomentował także Grzegorz Braun z Konfederacji.
- Szczęść Boże, wysoka pustoszejąca izbo. My tu gadu-gadu, a tam na rubieżach, które niebezpiecznie zbliżyły się w ostatnich wiekach do stolicy Polski, na pograniczu, na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie nasi rolnicy, przewoźnicy, transportowcy, kierowcy koczują w obronie swoich - to powinno się bardzo podobać lewicy z lewej strony - miejsc pracy. A co powinno się podobać lewicy z prawej? Oni koczują, protestują w obronie suwerenności Polski, bronią przed inwazją, agresją eurokołchozu. I to powinno wam się podobać, chociaż jedni i drudzy przyczyniliście się do tego, żeby Polskę na przestrzał otworzyć na już nie sugestię, tylko dyktat Brukseli - mówił.
Braun przekonywał, że PiS to "słudzy narodu ukraińskiego"., a opozycja to "eurofederaści" i obie ekipy odpowiadają za taką sytuację.
- Tak jak rolnictwo już latem padało i dusiło się pod ciśnieniem, pod presją, to słynne techniczne zboże ukraińskie, tak też i dzisiaj ściśle analogicznie polscy transportowcy, przewoźnicy, przedsiębiorcy w tej branży padają i zbankrutują w tej branży. Bo jedno auto ciężkie do wożenia rozmaitych towarów nam przydatnych to jest poważna inwestycja, zwłaszcza dla małych i średnich przedsiębiorców, to były inwestycje ich życia - mówił.
- I otóż w Rzeczpospolitej Polskiej, rozrywanej przez wojnę plemion zjednoczonej łże-prawicy i totalnej opozycji, z których jedni mniej, a drudzy bardziej chętnie dokonali hurtowej wyprzedaży naszej suwerenności na rzecz eurokołchozu, polska przedsiębiorczość pada i my posłowie na Sejm RP - nie tylko z tych okręgów, nie tylko z Podkarpacia i Lubelszczyzny, ale jak Polska długa i szeroka - jesteśmy winni przejawić solidarność z tymi, którzy dzisiaj walczą także o nas. Bo dziś rolnicy, przewoźnicy, a jutro przyjdą po was, jutro nastąpi ciąg dalszy - przekonywał Braun.
- Tam na granicy rozstrzygają się większe sprawy. Mam nadzieję, że ta wysoka izba, niezależnie od podziałów, które nią targają, opowie się za tym, żeby Polak u siebie na swoim mógł sadzić, wozić, niezagrożony nagłą zmianą reguł gry - mówił Braun.
- Bo o tę zmianę reguł gry tutaj chodzi. Kierowcy, transportowcy, przewoźnicy ukraińscy, tak jak rolnicy czy magnaci produkcji rolno-spożywczej na Ukrainie nie muszą spełniać tych rozmaitych, skądinąd absurdalnych norm eurokołchozowych, które narzucone zostały przez was, przez tę władze polskiego rolnikowi, polskiemu przewoźnikowi - mówił.
Czytaj więcej: